×

CZYPOCZY

Dzięki Bogu, że u mnie w rodzinie nie jest rozpowszechnione składanie sobie życzeń. Ja tak nienawidzę składać życzeń, a takie chodzenie wokół stołu z opłatkiem w łapie mnie przeraża. Na szczęście u mnie po prostu wstaje babcia, wali spicza i można we względnym spokoju (Cruella zawsze ma jakieś ale) konsumować wigilijną kolację. Zdaję sobie sprawę, że stary już jestem i wybrzydzać nie powinienem, ale tak mi się widzi, że kandydatkę na żonę powinienem dobierać według tego samego „życzeniowego” klucza. Chyba bym nie przeżył trafienia na rodzinę uwielbiająca pasjami składać sobie życzenia. Jajkiem się dzielić i składać życzenia, opłatkiem się dzielić i składać życzenia, krowa się ocieliła i składać życzenia… Brrr. Wybieram wersję z babcinym przemówieniem. Zdecydowanie. Ja za bardzo nieśmiały jestem na składanie życzeń – zawsze się jąkam i czerwienię w takiej sytuacji. Nawet w obecności znanych od lat bliskich z mojej rodziny. Zresztą istnieje podejrzenie, że ja w ogóle nie nadaję się do życia w społeczeństwie. Phi. To niech się społeczeństwo dostosuje do mnie.

Wigilijna kolacja upłynęła szybko, a zaraz po niej zdenerwowała mnie Cruella i wyniosłem się do siebie oglądać „Obcy kontra Predator”. Tegoroczna Wigilia upłynęła pod znakiem telefonu komórkowego mojej siostrzenicy Dagmary. Dagmara jest już dużą pannicą, bo zaczęła chodzić do liceum więc zwracajmy się do Niej tak poważnie, a nie per Dagusiu jak zwykli mianować Ją rodzice (a czasem nawet „Gusiu” o zgrozo). No i Dagmara oczywiście nie rusza się bez telefonu komórkowego, bo wiadomo, może ktoś akurat będzie potrzebował krwi z Jej grupy, albo pilnie będzie trzeba odebrać niespodziewany poród więc musi być dziołcha pod telefonem. A telefon jak to telefon dzwonił co chwilę. Niby nic mnie to nie powinno obchodzić i nie moja to sprawa, ale mogła sobie na chwilę darować i go wyłączyć. Lubię Ją więc siedziałem cicho i się nie odzywałem, ale w duchu zastanawiałem się co we łbie mają Ci co do Niej smsowali, puszczali sygnały i dzwonili. Domyślam się, że dla Niej jest to pewnie megaromantyczne, ale do diaska o godzinie dziewiętnastej w wigilijny wieczór nie powinno się bawić komórkami tylko siedzieć przy stole pod choinką i udzielać się towarzysko-rodzinnie. A jak już żyć bez komórki nie można to przynajmniej można by dać żyć innym. Ja też od razu poleciałem do kompa filmy oglądać, ale nikomu to nie przeszkadza raczej co ja robię. A takie dzwonienie telefonu jak najbardziej. Szczególnie międzu zupą grzybową, a karpiem.

A tak poza tym jest całkiem fajnie. Humorek mam dobry, nie narzekam, że siędzę sam, nie płaczę z powodu Cruelli wściekającej się na mnie o nic. Jest git. Podziwiam się za silne nerwy i opanowanie, no bo jak tu się nie wnerwić podczas takiej rozmowy z Cruellą, gdy rodzinka właśnie poszła do domu:
– Co teraz jest w telewizji?
– W tym momencie czy za chwilę?
– No teraz.
– „Kevin sam w domu”, „Europa da się lubić”, „Dowód życia”, „Trzech mężczyzn i mała lady”.
– Ooo, „Trzech mężczyzn i mała lady”? O której będzie?
Na szczęście woda się już zagotowała więc zalałem herbatę i mogłem się wynosić do siebie nie zważając na krzyki Cruelli komentujące mój komentarz, że z Nią się nie da gadać.

Po Pasterce i jutro w Święta właściwe, będzie jak podejrzewam gorzej, ale na razie jak mówię jest całkiem fajnie. Znaczy nic fajnego się nie dzieje, ale się uśmiecham i energią tryskam jak w badziewiatych filmach science-fiction. Tak sobie myślę, że to z tego powodu, że nigdy jeszcze nie „odbywałem” kolacji wigilijnej z Ukochaną u boku. Pasterki tak, Święta tak, ale Wigilię zawsze spędzałem w gronie swojej rodziny, a Ukochana u siebie. Dlatego też nic się nie zmieniło poza tym, że do babci nie pojechałem, tak jak to już pisałem. Mam jednak nadzieję, że stabilna forma mojego samopoczucia utrzyma się dłużej, choć łatwo nie będzie. Już czuję, że gdy na chwilę się „zatrzymam” i przestanę cokolwiek robić to powrócą wspomnienia z tego, co było dawniej, a co teraz jest tylko wspomnieniem. Było parę fajnych Pasterek, parę fajnych Świąt (jeden z pierwszych dni Świąt, nie pamiętam którego roku, znajduje się do dzisiaj w pierwszej piątce moich najszczęśliwszych dni w życiu) i takie tam. Zobaczymy co pokaże czas. Na szczęście mam co oglądać więc nie będę miał czasu na myślenie. Szkoda tylko, że w telewizorze nie ma nic ciekawszego na czym można by zawiesić oko. W kółko to samo.

Czuję, że mógłbym tak długo pisać, ale opowiadanie mojego dzisiejszego snu zostawię sobie może na inną okazję. A śniło się, że hoho!

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004