×

ROMEO I JULIA CZYLI ZEMSTA PANA TADEUSZA (1)

Zainteresowanych tym, co działo się wcześniej odsyłam do „Rozpalonych uczuć” na http://bocznica.org

Z ROZJAŚNIENIA

PLENER. UPRAWY BURAKÓW. DZIEŃ

Wśród pól buraków widać krzątających się ludzi. Gdzieniegdzie przejeżdża traktor. Z małych radyjek słychać latynoską muzykę. Praca wre. Jest ciepło i pogodnie. W oddali widać dwie hacjendy. Podwórko między nimi przedzielone jest niedokończonym murem.

CHÓR (z OFFu)
Dwa domy, równą odziane godnością
W Wenezueli, gdzie przebiega sztuka,
Gniew dawny nową podsycają złością,
Czasem przekleństwo usta szlachty bruka.
W domach dwu rodów zrodziło się życie
Pary kochanków przez gwiazdy przeklętych,
Wraz z ich uczuciem, szczerym jak ujrzycie
Zmarła nienawiść rodzin ich zawziętych.
Dzieje miłości, piętnem naznaczonej,
I nienawiści dwóch skłóconych rodzin,
Tylko miłością dzieci ugaszonej,
Ukaże scena ta w ciągu dwóch godzin.
Słuchajcie zatem, a co umknie uszom,
Aktorzy sztuką swą nadrobić muszą.

PLENER. PODWÓRKO HACJENDY BERNARDO. DZIEŃ

Po podwórku spaceruje dwóch mężczyzn. Jeden niski z łysą głową to SHIVO, drugi wysoki w okularach to VOSHI

VOSHI
Warto było czekać tyle
Nieraz w kurzu nieraz w pyle
Żeby wreszcie wyjść z podziemia

SHIVO
Tak mój Addy. Świat się zmienia.
Kiedyś byłem tylko okiem
A niedawno gdzieś przed rokiem
Ciach machnąłem operację
I chodziłem już w wakacje.
Ciebie także naprawili.
Może byśmy coś wypili?

VOSHI
Wypijemy już za chwilę
Tylko powiem ja Ci tyle:
Jestem Voshi zapamiętaj!
Nawet gdyś pod wpływem skręta!
Nie mów „Addy”, bo nieładnie
I konspira trupem padnie.

SHIVO
Mówię „Voshi” od tej chwili.
Może byśmy coś wypili?

PLENER. POLNA DROGA MIĘDZY UPRAWAMI BURAKÓW. DZIEŃ

Polną drogą wędruje zgrabna, czarnowłosa dziewczyna, około 18 lat, miseczka (na oko) C, ubrana w cienką, letnią sukienkę w kwiaty, jak to w wenezuelskich serialach. To FRUTELLA. Zatrzymuje się w pewnym momencie i spogląda przed siebie. Patrzy na roztaczającą się przed nią panoramę buraczanych upraw. W dolinie przed nią stoją dwie hacjendy. Między nimi niedokończony mur. FRUTELLA wyciera z potu czoło i dekolt i rusza dalej.

WNĘTRZE. HACJENDA FERNANDO, POKÓJ FERNANDO. DZIEŃ

W pokoju przy okrągłym stoliku siedzą FERNANDO i BARBARELLA.

FERNANDO
Mam już dosyć mówię szczerze
Tych sąsiadów.

BARBARELLA
               Znów cię bierze?

FERNANDO
Mam już dosyć i coś zrobię
Żeby wreszcie poszli sobie!

BARBARELLA
Nie chcę kwękać mężu miły
Wiem, że nie masz do mnie siły
Lecz ci powiem teraz znowu,
Że nie zadasz ty im bobu.
Dziesięć lat mieszkają tutaj
Ty wnerwiony, a ja struta
Lecz ci się to nie udało
By wygonić ich.

FERNANDO
                Wciąż mało
Się starałem żono miła
Lecz nadzieja się zjawiła.
Jest tu bowiem w naszym domu
Ktoś, nie mów o nim nikomu,
Kto pomoże nam w trudności.

(tadam, tadam)

BARBARELLA
Bóg, wiadomo, nie gra w kości.

FERNANDO
Co wtrącenie to ci dało?

BARBARELLA
Chciałam by się rymowało.

WNĘTRZE. HACJENDA FERNANDO, PRZEDPOKÓJ. DZIEŃ

Na sofie wygodnie rozparty siedzi JARO. W dłoniach trzyma gitarę.

JARO (śpiewa)
Oj kot, pani matko kot kot
Narobił mi w pokoiku łoskot.

Otwierają się drzwi pokoju Fernando. Zza drzwi wyłania się FERNANDO

FERNANDO
Możesz wchodzić panie bracie
Właśnie tu czekamy na cię.

PLENER. PODWÓRKO MIĘDZY HACJENDAMI BERNARDO I FERNANDO. DZIEŃ

FRUTELLA zatrzymuje się w pobliżu niedokończonego muru. Dotyka go dłonią i ku jej zdumieniu okazuje się, że zbudowany jest ze styropianu i pomalowany tak żeby do złudzenia przypominał cegły.

SCENOGRAF (z OFFu)
Na produkcję było z pieniędzmi krucho
Więc oszczędnościami kierowany… ucho
Postawiłem taki mur
I dla autentyzmu usmarowałem go… usmarowałem go… he he guanem kur.
Iluśtamzgłoskowcem mówi mi się ciężko i z rymami u mnie do kitu
Więc milknę… pitu pitu.

FRUTELLA spogląda na mur od strony hacjendy BERNARDO. Oparci o mur siedza SHIVO i VOSHI. Piją tanie wino. Przez jedną, magiczną chwilę spojrzenia FRUTELLI i SHIVO spotykają się ze sobą. Na twarzach FRUTELLI i SHIVO „maluje się” bezbrzeżna miłość. SHIVO beka przeciągle, magiczna chwila pęka jak bańka mydlana.

MAGICZNA CHWILA (z OFFu)
Zaistniałam choć przez chwilę
Ile se policzyć? Ile?!?!

FRUTELLA rusza w stronę hacjendy FERNANDO. Podchodzi do drzwi i naciska dzwonek.

WNĘTRZE. HACJENDA FERNANDO, POKÓJ FERNANDO. DZIEŃ

BARBARELLA i JARO siedzą przy stoliku, a FERNANDO spaceruje wolnym krokiem obok.

FERNANDO
Jak zaufać my ci mamy,
Że oszukać się nie damy,
Że chcesz zemsty na Bernardzie
Nawet i ode mnie bardziej?

JARO
Byłem Jarem znał mnie każdy
Kiedy nagle MarkZ ważny
Rzekł: „Do kraju nie wracamy
Tu jest fajnie, tu są damy.
Damy, serca nasze które
Podbić zechcą zgodnym chórem.”
Wszystko fajnie tylko szczegół
Mnie pedałem zrobił.

BARBARELLA
                     Reguł
Nie znam wprawdzie tej zabawy
Lecz targają mną obawy,
Że coś zmyślasz z tym zmienianiem.

JARO
Orientacji?

BARBARELLA
           Moim zdaniem
Szpiegiem jesteś od Bernarda.

FERNANDO
Kara spotka cię tu harda
Jeśli chciałeś w nasze progi
Wkupić się w imieniu wrogim.

JARO
Niechaj tutaj padnę trupem
Jeśli tylko moim łupem
Było wzbudzić zaufanie
Twoje pani, twoje panie.
Z Polski tutaj przybyliśmy
By się wtopić zmieniliśmy
W otoczenie swe imiona.
Prawda to jest niezmącona.
MarkZ nazwał się Bernardem
A mnie zrobił Leonardem.
Za to imię i pedała
Chcę by krzywda mu się stała!
Zrobię wszystko co w mej mocy,
By się pozbyć go tej nocy.
W zamian ogłosicie panie
Żem nie pedał i że panie
Od facetów bardziej wolę.

FERNANDO
Dobrze, spełnię twoją wolę.

Słychać dzwonek do drzwi.

WNĘTRZE. HACJENDA FERNANDO, HALL. DZIEŃ

FERNANDO schodzi z góry po krętych schodach. Spogląda w kierunku drzwi wejściowych i widzi jak DONATELLA tonie w uściskach z jakąś na oko osiemnastolatką. DONATELLA zauważa FERNANDO.

DONATELLA
Dzień to piękny jak marzenie!
Niech pan spojrzy w to stworzenie
I odpowie sobie kogo
Ściskam teraz bardzo błogo.
Widzę, nie kojarzysz panie
Więc ci powiem teraz…

FERNANDO
                     A nie!
Oczywiście, że poznaje
To ma córka!!

DONATELLA
             Tak jest! Tak jest!

Wzruszony FERNANDO i nie mniej wzruszona FRUTELLA padają sobie w ramiona.

(tadam, tadam)

WNĘTRZE. HACJENDA FERNANDO, POKÓJ BARBARELLI. DZIEŃ

PROF. SZWARCMYDŁO (z OFFu)
Tak więc oby się udało
Bom miał trudu z nią niemało!

BARBARELLA
Liebling ty mnie chociaż nie denerwuj! Mam już dosyć rymowania, nudne jest do wyrzygania… AAAAAA!!!!!

PROF. SZWARCMYDŁO (z OFFu)
Mam nadzieję, ze twój mąż się nie pozna na mistyfikacji!

BARBARELLA
Coś ty, on nawet nie zna takiego słowa.

PROF. SZWARCMYDŁO (z OFFu)
Tak jak prosiłaś. W końcu z materiału genetycznego dostarczonego przez ciebie doktor Powidło wyodrębnił kilka komórek nadających się do sklonowania i, żeby nie zanudzać cię fachowym słownictwem, sklonował dla ciebie miłą, małą Frutellę. Jak się przekonasz, w pełni udało nam się zmienić płeć twojego martwego dziecka i z chłopca zrobić dziewczynkę. Taką na oko ośmiolatkę. Przez pierwsze miesiące poddawałem ją hipnozie korzystając z nagranych przez ciebie taśm ze wspomnieniami. Potem dorastała u mnie w przekonaniu, że wyjechała z domu po to żeby się uczyć. Szybko przeszła podstawówkę, jeszcze szybciej liceum, a parę dni po osiemnastych urodzinach  skończyła studia. Dwa dni temu pojechała do was. Obyś się nie zawiodła.

BARBARELLA
Nie ma problemu. Kiedy szłam żeby do ciebie zadzwonić widziałam jak mój mąż czule witał się z Frutellą i myślę, że nic nie przeczuwa. Jakby co to zadzwonię. A jakbyś miał ochotę na trochę bumsen to ty zadzwoń. Tschus Liebling!

WNĘTRZE. HACJENDA FERNANDO, HALL. DZIEŃ

FERNANDO (wciąż trzymając córkę w ramionach)
Opowiadaj moja miła
Gdzieżeś była, coś robiła?

FRUTELLA
Wiesz już kochany ojcze żem studia kończyła.
Po to do miasta wtedy z hacjendy wybyłam.
Wiedzy ja chciałam zaznać, byłam jej ciekawa
I dlatego lat dziesięć ciągnęła się sprawa
Mojej to edukacji, a gdym ją skończyła
W dni kilka chyżym krokiem do domu wróciłam.
Do tych ścian ukochanych, do buraków łanów
Bo mi ich brakowało wśród miastowych panów.

FRUTELLA milknie widząc, że FERNANDO i DONATELLA patrzą na nią z pełnymi zdumienia twarzami.

FERNANDO
Co zrobili z tobą dziecię?

FRUTELLA patrzy na ojca pytającym spojrzeniem.

FERNANDO (kontynuuje)
Jakoś dziwnie mówisz przecie!
Mają przecież nasze zdania
Osiem sylab bez gadania!
Jest trzynaście w twojej mowie
To nie mieści się w mej głowie!

FRUTELLA
Nie obawiaj się ojcze, to nie jest nic złego
Wszystko bowiem dlatego, że razem z kolegą
Z tego samego roku czas spędzałam miły.
Kto wie może i nawet serca mocniej biły
Nam podczas spotkań owych i podczas dialogów.
[w myślach:]A szczególnie to wtedy, na tym siana stogu…
[dalej do ojca:]On trzynastozgłoskowcem do mnie był przemawiał
To i ja tym przesiąkłam. Ty się nie obawijaj.
Tak czy owak ja z nim tu dzisiaj przyjechałam.
Byśmy byli oboje, lecz się kraksa stała.

PLENER. DROGA DOJAZDOWA DO HACJENDY FERNANDO. DZIEŃ

Na poboczu drogi obok bryczki stoi oparty o płot MĘŻCZYZNA i patrzy przed siebie. Jedno z kół bryczki jest urwane. Konie z zaprzęgu spokojnie skubią trawę. Nagle podjeżdża toyota corolla. Zatrzymuje się. Za kierownicą siedzi RICARDO, a obok ARABELLA robi na drutach. MĘŻCZYZNA pochyla się do otwartego okna.

MĘŻCZYZNA
Przepraszam pana bardzo młotek ma pan może?

RICARDO i ARABELLA patrzą na siebie nie wiedząc o co chodzi MĘŻCZYŹNIE

MĘŻCZYZNA
Pytam się, bo bez młotka koła nie nałożę.
Wiedziony tą potrzebą ponawiam pytanie:
Czy masz młotek na składzie w swojej bryczce panie.

RICARDO i ARABELLA wciąż patrzą na siebie nie wiedząc o co chodzi MĘŻCZYŹNIE

MĘŻCZYZNA
Nie chciałbym tu zostawiać bryczki mej pod płotem.
Czytaj z ruchu warg moich: mło – tek, mło – tek, mło – tek.

ARABELLA z pytającym spojrzeniem niezdecydowanie podnosi do góry w kierunku MĘŻCZYZNY motek wełny z której dziergała sweter. MĘŻCZYZNA zrezygnowany odchodzi od toyoty i wraca do bryczki. RICARDO i ARABELLA odjeżdżają.

CDN

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004