WSTĘP.
Premiery kinowe weekendu 10-12.11.2017
Suburbicon (2017) – Nie poszedłbym
Nie ufam filmom, które wjeżdżają do kin nie dając mi wcześniej żadnego znaku życia. Być może nie na te strony zaglądam co trzeba i generalnie to pewnie moja wina, ale gdy Asiek zapytała czy chcę iść na Suburbicon, to odpowiedziałem: na co?
Clooney według Coenów ze zwiastuna wygląda na porządne wjechanie buciorami w amerykański sen lat 50. ubiegłego wieku, ale zdaje się, że wielkiego szału z tego nie będzie.
Listy do M. 3 (2017) – Nie poszedłbym
Wszystko co mam Wam do powiedzenia o filmie Listy do M. 3 znajdziecie w MOJEJ RECENZJI.
Świąteczny cud wisi nad Warszawą. W dniu Wigilii splatają się romantyczne losy kilkorga bohaterów. Pozbawiona humoru, nijaka świąteczna komedia romantyczna z napisanym na kolanie scenariuszem. Ma przebłyski, ale cała reszta to gładka przeciętność zmieszana z politowaniem. (QUENTIN.PL)
Kryptonim HHhH, HHhH (2017) – Poszedłbym
A oto i kolejny film, o którego istnieniu nie miałem pojęcia, póki nie trafił do kin. Teoretycznie więc jestem sceptyczny (Angole grający Niemców i Czechów jakoś mi nie grają), ale w praktyce lubię filmy o hitlerowcach, więc nie mówię nie. Tylko czemu jeszcze nie widziałem Operacji Anthropoid? Za chwilę nie nadążę za filmami o zamachu na Heydricha.
Slumber (2017) – Nie poszedłbym
Maggie Q w horrorze to chyba najgorsza decyzja castingowa od czasu agentów Valeriana i Loreline w Valerianie. A pomijając Maggie Q, to ta horrorowata sztampa raczej na pewno nie jest warta kinowej uwagi.
Beksińscy. Album wideofoniczny (2017) – Poszedłbym
Dziwne rzeczy się dzieją w polskich kinach od jakiegoś czasu. Drugi tydzień z rzędu najchętniej poszedłbym do kina na polski dokument.
Fajna sprawa. Tak oglądam przez lata te amerykańskie dokumenty pełne prywatnych nagrań i zazdroszczę ich twórcom, że mają tak bogaty materiał archiwalny. – U nich to była kultura filmowania od narodzin, nie to, co u nas, co nikogo nie było stać na kamerę – tak se myślę. Ale, jak widać, i u nas można coś takiego zrobić, choć nie mam wątpliwości, że jedna jaskółka wiosny nie czyni.
Kobieta, która odeszła, Ang babaeng humayo (2016) – Nie poszedłbym
Z jednej strony Złoty Lew na festiwalu w Wenecji, z drugiej cztery godziny w kinie na czarno-białym filmie. Z jednej strony zapowiadane kipiące z ekranu uczucia, z drugiej kiepskie aktorstwo. Ciężka sprawa. Teoretycznie najlepiej byłoby więc to obejrzeć w domu, ale tam z kolei za dużo przeszkadzaczy. Wyjdziesz se zrobić herbatę i nie wrócisz. W kinie jesteś z grubsza skazany na film, co tu akurat mogłoby pomóc.
No ale cóż, wolę bardziej efektowne kino i nic na to nie poradzę. Powyższy do 120 minut pewnie bym z chęcią obejrzał, ale 226 minut to trochę dużo.
Ciambra, A Ciambra (2017) – Nie poszedłbym
Nie lubię tych filmów, co to wiadomo, że nie pójdę na nie do kina, ale nie wygląda na to, żeby były złe i zasługiwały na czerwone potępienie. Tyle już takich tytułów w 201-odcinkowej historii Poszedłbyma było, co to zaznaczałem, że warto sprawdzić, a nigdy nie sprawdziłem. Ba, wiedziałem, że i tak nigdy nie sprawdzę.
Łotewer. Przed nami prawdopodobnie kolejny film z gatunku: jak to fajnie jest być gangsterem, ale na końcu się umiera. Nie spoileruję, przypuszczam.
Podziel się tym artykułem:
Hhhh to już z miesiąc dostępny jest za granicą na blurayach? Trochę się chyba spoznili.
To tylko pokazuje jak bardzo w temacie jestem tego filmu :).
Co się zaś tyczy filmu to jest bardzo dobry, warto!
Polecam nadrobić Anthropoid, znakomicie się rozpędza ten tytuł.
A co do Diaza – ciężko znaleźć u niego krótszy metraż, optymalny to wstęp do jego twórczości. Dla samego przeżywania czasu warto się wybrać do kina, to wręcz mistyczne przeżycie. Kiepskie aktorstwo to jedna z ostatnich rzeczy, jakie bym powiedział w odniesieniu do jego filmów.
I tak wiem, że nie przekonam 🙂
Anthropoida nadrobię, nie wiem, dlaczego wciąż go nie widziałem. Oceniając po tytule założyłem pewnie, że to jakieś kinowe eksperymenty typu Koriolan czy Tytus Andronicus 😀
A co do Diaza to nie jest to kwestia przekonam/nie przekonam. Nie trzeba mnie w sumie przekonywać, że to dobre kino itd. Czuję jednak, że nie dla mnie i… i tyle :). Wierzę, że warto.