×
The Fury of a Patient Man, reż. Raúl Arévalo.

The Fury of a Patient Man. Zemsta to danie itd.

Filmy o zemście to jeden z moich ulubionych gatunków filmowych. W ich przypadku nie potrzeba mi wymyślnej fabuły, bo i po co? Ktoś się na kogoś wkurwił na coś i teraz będzie się mścił. Im więcej osób do rozwalenia, tym lepiej. Im bardziej pomysłowe sposoby rozwalania, tym lepiej. Reżyserzy nie zawsze o tym pamiętają, próbując udziwniać swoje filmy o zemście. Niepotrzebnie. A jak to jest z Zemstą cierpliwego człowieka (nie mylić z Zemstą człowieka pacjenta)? Recenzja filmu The Fury of a Patient Man aka Tarde para la ira.

O czym jest film The Fury of a Patient Man

Nie czytajcie opisu filmu na IMDb, bo spoilerują gałgany jedne. Przeczytajcie opis Q, bo Q jest porządny i niepotrzebnie nie spoileruje.

Curro (Luis Callejo) przesiedział w pace kilka lat za udział w kradzieży z morderstwem. Osobiście ani nie okradł ani nie zamordował, bo siedział tylko w samochodzie z włączonym silnikiem, ale tylko on wpadł. Reszta zamaskowanych towarzyszy przestępstwa zwiała, a on poszedł siedzieć. No ale nic nie trwa wiecznie. Curro wychodzi z paki i w końcu wraca w ramiona ukochanej Any (Ruth Diaz), która razem z bratem prowadzi miejscowy bar. W barze często przesiaduje Jose (znany z Canibala czy La isla minima Antonio de la Torre – tak wymieniam, żeby wyglądało, że siedzę w hiszpańskich filmach), który romansuje sobie z Aną w najlepsze. Curro jeszcze o tym nie wie, ale stosunki (a właściwie ich brak) z żoną podpowiadają mu najgorsze. Tymczasem na wolności cały czas pozostaje trójka jego wspólników z nieudanego skoku. Nadszedł dla nich czas zapłaty za swoje czyny.

Recenzja filmu The Fury of a Patient Man

Pora odpowiedzieć na pytanie zadane w lidzie. Otóż The Fury of a Patient Man leży sobie gdzieś w środeczku, jeśli chodzi o kino zemsty. Nie jest przesadnie krwawy i pomysłowy w zadawaniu cierpienia ofiarom zemsty, ale też nie jest przekombinowany, byle tylko wyszło jak najbardziej oryginalnie. A właściwie to w ogóle nie jest przekombinowany, wręcz przeciwnie. To prosta historia poszatkowana w ten sposób, żeby trochę zamącić obraz całości, który po ułożeniu się jest już klarowny i sunie sobie pewnie do finału, który być może kogoś zaskoczy, ale myślę, że bardziej jednak nie zaskoczy.

Jednym słowem The Fury of a Patient Man to film porządny, typowa Siódemka, o której właściwie nie ma co wiele pisać, a reckę trzaskam mu tylko dlatego, żeby Q-Blog pozostał miejscem, w którym pisze się o różnych stronach kina, a nie tylko tych najbardziej popularnych i banalnych, bo opisywanych wszędzie. The Fury of a Patient Man jest filmem na tyle dobrym, że warto o nim napisać i zwrócić na niego uwagę i to czasem wystarczy. Nie wszystkie filmy muszą trzymać widza na krawędzi fotela.

Atutów The Fury of a Patient Man jest kilka. Na pewno są nimi cycki :), ale też początkowa sekwencja filmu nagrana jednym ujęciem z wnętrza samochodu. Mam nadzieję, że operatorowi nic się nie stało, bo jeśli nic nie kombinowali to się chłopak poświęcił. Ewentualnie poświęciła się kamera – tak czy siak nagranie tej sceny wymagało poświęceń. Na uwagę zwraca też chłód mściciela i jego metodyczność w dążeniu do celu. Nie zawsze dobrze na tym wychodzi, ale jak przystało na tytuł, cierpliwie dokonuje tego, co sobie przez lata zaplanował, a widza ciekawi, czy już do końca będzie taki bezwzględny, czy może okoliczności, w jakich spotyka swoich maybe-soon-to-be-dead koleżków sprawią, że zmieni zdanie.

Czerpiący z tradycji westernu i umieszczający swoich bohaterów w hiszpańskich zaułkach i zadupiach The Fury of a Patient Man zaskarbił sobie przychylność krytyków, czego wyrazem było jedenaście nominacji do hiszpańskich Oscarów – nagród Goya. 4 lutego okaże się, ile z tych nominacji zamieni się w nagrody.

(2185)

Filmy o zemście to jeden z moich ulubionych gatunków filmowych. W ich przypadku nie potrzeba mi wymyślnej fabuły, bo i po co? Ktoś się na kogoś wkurwił na coś i teraz będzie się mścił. Im więcej osób do rozwalenia, tym lepiej. Im bardziej pomysłowe sposoby rozwalania, tym lepiej. Reżyserzy nie zawsze o tym pamiętają, próbując udziwniać swoje filmy o zemście. Niepotrzebnie. A jak to jest z Zemstą cierpliwego człowieka (nie mylić z Zemstą człowieka pacjenta)? Recenzja filmu The Fury of a Patient Man aka Tarde para la ira. O czym jest film The Fury of a Patient Man Nie czytajcie opisu filmu…

Ocena Końcowa

7

wg Q-skali

Podsumowanie : Sroga pomsta w zapalczywym gniewie czeka na uczestników napadu, który zakończył się tragicznie. Hiszpańskie kino zemsty dla ciut bardziej cierpliwych widzów.

Podziel się tym artykułem:

5 komentarzy

  1. To chyba nie weszło do naszych kin? Rozumiem, że pozostaje jedyny alternatywny sposób dystrybucji? 🙂

  2. Może za dwa lata wejdzie :). Właśnie lecą zwiastuny przed Konwojem i tego nie było 🙂

  3. Film dobry, zwłaszcza w części środkowej, ale czegoś w nim zabrakło. Może jakiegoś większego pierd…ięcia w zakończeniu? Momentami miałem wrażenie, że twórcom trochę brakuje odwagi by pójść z czymś za ciosem. Generalnie mam nadzieję, że nagrody Goya zdominuje A Monster Calls bo jest zwyczajnie lepszy.

  4. Właśnie, muszę w końcu A Monster Calls opędzlować. Co do reszty zgoda.

  5. PS. Film wylądował w końcu na Netfliksie.

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004