×

X-Men: Pierwsza klasa [X Men: First Class]

Lubię filmowych „X-Menów”, ale wiele z nich nie pamiętam, co by porównywać do nich najnowszy film Vaughna. Pamiętam za to dobrze „Wolverine’a” i do niego porównać „Pierwszą klasę” mogę bez problemu. Choć tak naprawdę to nie ma co porównywać. „Pierwsza…” w porównaniu do niedorobionego „Wolverine’a” to arcydzieło kina.

Historia Charlesa Xaviera i Erika Lensherra zanim zostali Profesorem X i Magneto. Poznają się, gdy pierwszy pomaga CIA w złapaniu groźnego badguya, a drugi tropi nazistowskiego doktora, zabójcę swojej matki. Okazuje się, że tak naprawdę tropią tego samego człowieka. Postanawiają więc połączyć swoje siły (co w przypadku mutantów brzmi dwuznacznie), a na dodatek poszukać na całym świecie ludzi podobnych do siebie – posiadających ukryte moce.

Świetne kino rozrywkowe, które posiada wszystkie elementy, które powinien posiadać letni blockbuster. Nie będę wymieniał, ale dla dobra sprawy możemy założyć, że czego byście nie oczekiwali po takim filmie, to znajdziecie to w nim. Humor, akcja, sympatyczne postaci, komiksowe dylematy.. A jednak, zacząłem wymieniać.

„Pierwsza klasa” często oferuje dużo więcej niż to, co być powinno. I momentami wznosi się na poziomy nieosiągalne dla przeciętnych ekranizacji komiksów (choć uczciwie trzeba zauważyć, że to nie jeden wielki uber-komiks-film, bo tak nie jest; ma też trochę słabości, nad którymi nie wypada się nie pogłowić po wyjściu z kina, a także postaci, które trzeba brać jakie są – jeśli ktoś ma awersję na niebieskich ludzików to raczej się jej nie pozbędzie). Głównie dzięki świetnemu po raz kolejny Fassbenderowi i scenom, których nie powstydziłby się Tarantino.

Jak to bardzo często ostatnio bywa – pierwsza połowa filmu jest o wiele lepsza niż połowa druga, ale ani przez moment nie ma się wrażenia, że ktoś chciał na nas zarobić trochę dolarów i nie dopatrzył szczegółów. Wszystko jest tu dopracowane i na swoim miejscu (choć dalej uważam, powtarzając za opinią z Prevuesów, że zbyt często nie czuć, że akcja dzieje się w latach sześćdziesiątych, a telewizor z Kennedym w salonie willi Iksa wygląda jak przyniesiony ze strychu, a nie świeży nabytek – choć to wrażenie nielatsześćdziesiątowości jest o wiele mniejsze niż w przypadku trailera) – całość wypada o wiele lepiej niż słaby zwiastun. I tego powinniśmy sobie życzyć jak najczęściej: słabych trailerów, dobrych filmów. Niestety przeważnie jest odwrotnie. 8/10
(1164)

PS. W filmie robi też wrażenie obsada pełna znanych pysków. Aktorów zapomnianych, a kiedyś popularnych oraz aktorów, których jeszcze wciąż pamiętamy jako tych dziecięciem będących, a którzy już zdążyli wyrosnąć. W niektórych przypadkach dość znacznie (tak Nick, o tobie mówię).

PS2. Bacon, popracuj nad swoimi językami, szczególnie ruskim.

PS3. Rose Byrne, nie chudnij dalej!

PS4. Spośród rzeczy, które kupuję w tym filmie najmniej, na pierwszym miejscu jest to, że moim zdaniem niezbyt wiarygodnie przedstawiono motywy przejścia Magneta na Ciemną Stronę.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004