×

Pirania [Piranha (bez 3D :P)]

Sejsmiczny podwodny wstrząs sprawia, że przez szczelinę w morskim dnie na wolność wydostają się krwiożercze piranie uwięzione w podwodnym jeziorze (sic!) od tysięcy lat. Są głodne i szukają pożywienia. Mają szczęście, bo w pobliżu młodzież świętuje przerwę w nauce, czy jak się tam ten ichni brejk nazywa. Szybko okaże się, że w walce z ostrymi jak brzytwa zębami rybek młodzież nie ma większych szans. Szczególnie, że to zwykłe przygłupy 😉

Remake absolutnego hitu Złotej Ery Wideo – dyptyku o krwiożerczych rybkach wyreżyserowanego przez samych Joe Dantego i Jamesa Camerona. No nie do końca tak „samych”, bo Cameron jakoś tak szybko się wymiksował i znaleźli mu zastępstwo. Nevermind. Nową wersją zajął się Alexandre Aja, który po przybyciu do Hollywood z Francji na swoim koncie ma już sporo krwawych remake’ów i pewnie jeszcze niejeden nakręci. A Machulski dalej czeka na telefon od Sonnenfelda zamiast jakiś splatter nakręcić.

Pomysł na film był prosty i skuteczny – krew i cycki. Trochę (bardzo) nie podobała mi się kampania promocyjna tego filmu i kolejne zwiastuny, virale i inne takie, bo wg mnie przesadzili w spłycaniu krwi i cycków (tak, można to zrobić 🙂 ), więc istniała obawa, że film również taki będzie. Na szczęście – nie jest. OK, to nadal filmu o przygłupich nastolatkach, którzy w przerwie między piciem jakichś piwnych amerykańskich sikaczy i krzyczeniu na laski z podskakującymi cyckami zostają zjedzeni przez ryby 🙂 ale moja wyobraźnia podpowiada mi o wiele gorsze sposoby realizacji tego prostego pomysłu niż efekt finalny zaprezentowany przez reżysera. Czyli – film jest głupi jak but, ale ta głupota nie boli. No mnie przynajmniej nie bolała i śmiało daję 8(10), bo mi się podobało. Uważam, że udało się w filmie odwzorować klimat podobnych produkcji z lat 80. i w zasadzie czułem jakbym oglądał jakiegoś odkurzonego klasyka. Przyjemnie kolorowego i sikającego krwią w sposób efektowny. Choć, przyznam, za późno to sikanie się rozpoczęło i trzeba było przeżyć trochę wymiotów i irytującego grubasa ze „Stand By Me” (sori, nigdy nie pamiętam jak się nazywasz). Ale za to jak mięso dla rybek zaczęło krwawić, to robiło to z klasą. Rozpierducha jak się patrzy.

„Piranha” to w stu procentach zabawa z prostym pomysłem na film. Nikt tu nie sili się na morały i próby zrobienia wielkiego kina. Nawet metraż filmu wskazuje na to, że nikomu nie chciało się marnować niepotrzebnie czasu. Jakoś tak 80 minut wystarczyło na opowiedzenie historii i nikt nie próbował na siłę przynudzaniem wydłużyć filmu do choćby „przyzwoitych” 90 minut. Twórcy filmu wiedzą, że ich produkt to jedne wielkie jaja, więc bawią się ile wlezie wymyślnie masakrując nastolatków i podkładając operową muzykę do sceny kąpieli dwóch gołych lasek. I widz też powinien wiedzieć, że to zabawa i wybierając się na ten film musi iść ze świadomością tego, na co idzie. Bo „Piranha” to w zasadzie film, o którym przed seansem się wie czy się spodoba czy nie. A oglądając go z nastawieniem „a nuż” skończy pewnie na krzywieniu się na pływające penisy.

Na zabawę z filmem składają się również liczne epizody aktorskie przewijające się od samego początku przez ekran. W zasadzie ten film to jeden wielki epizod aktorski, bo jakoś specjalnie głównych głównych bohaterów tu nie ma. Ale i wśród tych bardziej główniejszych epizodów są epizody mniejsze. Jest Richard pogromca Rekina Dreyfuss, który szybko „daje” do zrozumienia, że rybki z nikim nie będą się, pardon my french, pierdolić, jest Christopher Lloyd w roli, a jakże, szalonego profesora, jest Eli Roth, którego losu każdy był już pewnie świadom po wiadomości, że się tu pojawi (tak, Eli zginął szybciej niż się pojawił i nie jest to żaden spoiler, bo raz że mówimy o filmie „Pirania”, a dwa, że Eli robi wszystko, żeby widownia kojarzyła go ze swoim kolegą, reżyserem o wiele lepszym, który zwykle w swoich filmach ginie dość krwawo, to Eli też musi) i jest także Gianna Michaels, która oczywiście prezentuje w filmie to, co ma najlepszego i na szczęście się nie odzywa. A no i jest też Dina Meyer, która nie podchodzi pod wyżej wymienione epizody, a raczej pod przykład dziwnych dróg, jakimi podąża aktorska kariera. Rozpieprzała robale, chyba jako jedyna z kobiet sprawiła, że szczerze zakochał się w niej Joey itd. I wydawało mi się, że będzie coraz lepiej. A tymczasem gra ogony i choć dla mnie jest „aktorką ze znanym nazwiskiem” to w „Piranii” pokazuje twarz może przez kilka sekund. Smutne, bo ją lubię.

Podobało mi się.
(1021)

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004