Klasowe popychadło (rozkręcam się w rozpoznywaniu twarzy, w roli owego popychadła chłopak z „Bin Jip”; czas się może więc nazwisk na pamięć uczyć. Jae Hee vel Hyun-kyoon Lee :D) jednej z klas technikum zawodowego postanawia nauczyć się walczyć i nakopać swoim prześladowcom.
No i jeszcze jeden cienki film rodem z Korei, tym razem po prostu cienki bez żadnych podtekstów w stylu „w Korei na pewno go zrozumią lepiej”. Zarys fabuły zapowiada ciekawy film, ale wykonaniu zabrakło poweru żeby choć dorównać i tak nie najlepszemu „Karate Kid”, do którego porównanie jest oczywiste.
„Art of Fighting” to znów niezbyt dobre połączenie komedii i dramatu z którego nie wynika żadna sensowna całość. Film właściwie opowiada o niczym choć jak myślę w jego zamiarze było opowiedzenie o fascynacji młodego ucznia, doświadczeniem życiowym swojego nauczyciela. Nie wyszło. Wyszedł za to pretensjonalny film przynudzający w każdym momencie z tradycyjnie przerysowanymi szkolnymi prześladowcami. Kung fu czy też raczej tae kwon do też się nie spodziewajcie, bo postawiono tu na realizm walk. Średnio to atrakcyjnie wygląda na ekranie i ja jestem „na nie”. 2+(6) bo w tym wypadku wolałbym czystą rozrywkę.
Podziel się tym artykułem:
