×

Filmowy mundial, odc. 1

Już za dwa dni startują Mistrzostwa Świata w piłce nożnej Brazylia 2014. Przez najbliższy miesiąc wszystko będzie podporządkowane właśnie nim – ja również. MŚ oglądam odkąd pamiętam i nie zamierzam tego zaprzestać nawet dla filmów. Tym łatwiej, że przyszło lato i za bardzo nie ma co oglądać. Przemysł filmowy czeka na jesień.

Skończyły się tytuły, które chciałem obejrzeć w pierwszej kolejności i pojawiła się trudność, której w tym roku jeszcze nie napotkałem: co oglądać? To straszna trudność – wie o tym każdy, kto próbuje wybrać jakiś tytuł spośród setek filmów, których jeszcze nie widział. Przeważnie kończy się to znudzeniem i brakiem seansu. W moim przypadku jeszcze tak źle nie jest, żebym nic nie oglądał, ale już filmy, o których chciałbym dwa słowa napisać to zupełnie inna bajka. Albo nie warto, albo mi się nie chce.

W związku z powyższym ogłaszam nowy cykl stworzony specjalnie na MŚ, żeby połączyć moje dwie pasje w jedno i nie zostawiać Q-Bloga bez właściciela na miesiąc. Nie mam zielonego pojęcia jak ten cykl będzie wyglądał, ale mgliście wyobrażają mi się w nim notki luźno związane skojarzeniami mundialowych newsów z kinem. Czyli właściwie wolna amerykanka. Jak zawsze – wyjdzie w praniu, czyli zawieszę cykl narzekając na mój słomiany zapał ;).

Aha, recki itp. będą się pojawiać dalej – „Filmowy mundial” to tylko tak na zapchajdziurę, gdybym nie miał o czym pisać ;).

Zatem skojarzenie pierwsze: …samolot, którym po Brazylii poruszać się będzie reprezentacja gospodarzy futbolu:


 

Ładniutki, prawda? WIĘCEJ fotek.

Charakterystycznej kreski nie sposób pomylić z żadną inną, od razu rzuca się w oczy, że to dzieło bliźniaków Os Gemeos. Taki kozak jestem, choć jeszcze do października ubiegłego roku nie miałem o chłopakach pojęcia. Ale teraz już mam i mogę tak szpanować jakbym na Os Gemeos zjadł zęby, a wszystko dzięki wyświetlanemu na Warszawskim Festiwalu Filmowym „Szaremu mieśćie” [Cidade Cinza aka Grey City], który to film polecam.

Na koniec przypomnijmy sobie, co też pisałem o „Szarym mieście” świeżo po premierze:

[…] dokument z gatunku, który lubię najbardziej. Prawdopodobnie najlepszy dokument, jaki widziałem na WFF (walczy z Twenty Feet from Stardom – PS. 20FFS już za parę dni w kinach).

Pewnego dnia władze Sao Paulo „przypadkiem” zamalowały wielkie graffiti pokrywające szary mur o powierzchni 700 metrów kwadratowych. Na skutek protestów mieszkańców postanowiono odtworzyć wielki mural, a do współpracy zaproszono najlepszych brazylijskich grafficiarzy (na czele z ojcami chrzestnymi muralu bliźniakami Os Gemeos). I tak zaczyna się ta historia, w której na zmianę poruszamy się po obydwu stronach barykady.

Strona pierwsza to artyści-grafficiarze, którzy każdego dnia starają się ożywić betonową dżunglę, jaką jest 11-milionowe Sao Paulo. Poznajemy ich historię, dowiadujemy się, co motywuje ich do operowania farbą w sprayu, wchodzimy w umysł grafficiarza poznając go od środka.

Strona druga to władze miasta, które każdego dnia w ramach opracowanego przez ratusz planu zamalowywyania reklam i grafficiarskich bohomazów wysyłają na ulice specjalne patrole posiadające roczny zapas szarej farby. I to nawet ciekawsza strona, bo wiele zabawy przysparza przysłuchiwanie się ich dysputom podczas podejmowania decyzji czy coś jest sztuką i warto to zostawić, czy może bohomazem do natychmiastowego zamalowania.

Chciałyby władze Sao Paulo opanować niecny grafficiarski proceder poprzez sponsorowanie najbardziej utalentowanych twórców i wskazywanie im paluchem, gdzie mogą malować, a gdzie nie. Jakie są na to szanse? Odpowiedź tylko w „Szarym mieście”. 8/10 

Podziel się tym artykułem:

Jeden komentarz

  1. Tadeusz Kamiński

    To jest tekst, który z pewnością wywoła wiele pozytywnych reakcji.

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004