×

Obywatel Milk [Milk]

Historycznie dzisiaj na Q-Blog-u. A wszystko dlatego, że w końcu udało mi się z ruszyć z ambitnym oscarowym planem i po wielu podchodach zacząć oglądać głównych faworytów zbliżającej się ceremonii. Zmusić się oglądania zadziwiająco trudno, wybrać co chce się obejrzeć jeszcze trudniej – same kłody pod nogi. Skończywszy na niewygodnym krześle przed niewygodnym stolikiem od których bolą mnie dupa, plecy i nadgarstki.

No, to się standardowo poskarżyłem.

Po „Frost/Nixon” przyszedł czas na „Milka” z głośną już rolą Seana Penna w roli tytułowej. Penn rzeczywiście zagarnął sobie do kieszeni cały film, który grał jak mu zagrał (wow, Q, jakie fajerwerki słowne!), ale po pierwsze jakoś specjalnie mnie nie przekonał, że to jemu należy dać Oscara, a po drugie gdybym miał wybierać między Nixonem Langelli i Milkiem Penna to wybrałbym tego pierwszego. Nie, że Penn zagrał słabo czy coś w ten deseń, ot tak po prostu. Po trosze dlatego, że w towarzystwie Jamesa Franco (Scott, miłość Milka) to każdy aktor wydaje się wybitny, a po drugie jakoś tak alergicznie zareagowałem na zachwyty Milka nad operą. Ta natchniona mina, ruchy dłonią… był już taki jeden co Oscara za to dostał, wystarczy. Czas wynaleźć jakiś inny sposób pokazania, że homoseksualista to nie żadne zwierzę czy inny boogeyman.

„Milk” opowiada o ostatnich latach życia Harveya Milka. Geja, który pewnego pięknego dnia postanowił w końcu zrobić coś pożytecznego i zaczął ubiegać się o stanowisko publiczne w radzie miasta San Francisco, w którym w połowie lat siedemdziesiątych schronienie znalazło wielu gejów, którzy wciąż walczyli o swoje prawa i kiepsko im to szło. Milk postanowił wziąć sprawę w swoje ręce i w ten sposób po kilku latach starań został z pierwszym gejem (przynajmniej pierwszym, który jawnie się do tego przyznawał; do bycia gejem, a nie do tego, że został wybrany ;P), który piastował wysokie stanowisko publiczne w Stanach. Wkrótce potem został zastrzelony, co żadnym spoilerem nie jest, bo dowiadujemy się o tym od razu na początku filmu.

Dwie biografie, dwa zostające w pamięci popisy aktorskie, podobny czas i miejsce akcji, a zarazem dwa zupełnie różne filmy. Jeden bardziej rozrywkowy Rona Howarda („Frost/Nixon„), drugi cięższy, prawie dokumentalny – typowy Gus Van Sant. Trudny temat, brak jakiejkolwiek obawy przed pokazaniem kontrowersyjnych rzeczy (kontrowersyjnych w zależności od punktu widzenia; ja najwyraźniej jestem za bardzo prowincjonalny i „scałowywanie” bitej śmietany z nosa Penna przez Franco z mniejszą łatwością mi przyszło oglądać niż gdyby zlizywała ją jakaś babka; biedny Milk, tyle się nawalczył, a tu dwadzieścia lat później dalej takie Quentiny chodzą po ziemi; ostatecznie jednak; jak ja kocham ględzenie w nawiasach i średniki, których nawet nie wiem czy dobrze stawiam; moja postawa jeszcze bardziej dowodzi, jak trudną drogę do władzy miał do przebycia Milk; a trzeba pamiętać, że ze sto razy gorszymi homofobami miał do czynienia; nie, nie jestem homofobem ;P ot, jak mam wybór to wolę nie patrzeć na umizgi dwóch facetów i tyle), unikanie komercyjnych fajerwerków na rzecz niezależności filmowca w dążeniu do filmowego celu. Sprawa prosta, jeśli potraficie sobie wyobrazić film Van Santa podejmujący taki temat, to z pewnością bez problemu wyobrazicie sobie „Milka”.

Gdybym miał wybierać pomiędzy filmami, to również (tak jak wolę Langellę od Penna) wybrałbym „Frosta/Nixona” choć w gruncie rzeczy to tak różne filmy, że nie ma ich co nawet porównywać. Ja jednak potrzebuję tej dawki rozrywki, którą zapewnił mi film Howarda. Lżejszego podejścia do poważnego tematu. Van Sant zrobił kolejny śmiertelnie poważny w swojej formie film, który po prostu ogląda się trudniej. Co nie oznacza, że ogląda się go źle. To kolejna napisana przez życie historia, która kończy się twistem z gatunku „życie pisze najlepsze scenariusze” naszpikowana dokumentalnymi ujęciami z „tamtych czasów” przez co łatwiej wczuć się w atmosferę towarzyszącą działalności Harveya Milka. 4(6).
(725)

A jak ktoś ma ochotę obejrzeć sobie dokument o Milku, to Youtube służy takim właśnie dokumentem:

1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004