Dzień dobry. Jak nakazuje tradycja, ostatni dzień roku na Q-Blogu to podsumowanie tegorocznych seansów filmowych. Finalnie obejrzałem więcej niż myślałem, choć nie wszystko, co chciałbym, a co mogłoby namieszać w zestawieniach. Jak zawsze więc, będą to zestawienia filmów obejrzanych w 2022 roku, a nie filmów 2022 roku. No ale to drugie lepiej brzmi w tytułach wpisów. Przed nami, oprócz najgorszych, jeszcze słabe, przeciętne, dobre i najlepsze filmy 2022 roku. Tegoroczną nowością będzie też zestawienie serialowe! Nie wiem czy ogarnę tyle wpisów, bo czasu mam na to bardzo mało, więc szykujcie się raczej na suche liczby i krótkie opisy niż na coś więcej. Nie wiem nawet, czy wystarczy mi czasu na dołączenie do wpisów stosownych obrazków, co wiele mówi o presji czasu.
Starczy. Do rzeczy. Z zestawienia starałem się usuwać seanse powtórkowe i starocie, chyba że ich obecność w zestawieniach z jakiegoś powodu jest dla mnie istotna. Recenzji nie linkuję. Tego na pewno nie ogarnę, a zresztą nie było tych recenzji aż tak dużo.
Wszystkie seanse roku łącznie z tymi powtórkowymi znajdziecie na Q-Fejsie. O TUTAJ.
Najgorsze filmy roku
1
– 365 dni: Ten dzień
Już po ślubie zdradzana przez Massimo Laura postanawia uciec z ubogim ogrodnikiem. Łatwo nie było, ale udało nakręcić się film dużo gorszy od jedynki, a jednocześnie z marginesem na jeszcze gorszą trójkę.
– Miłość, seks & pandemia
Trzy przyjaciółki i jeden kuzyn zaczynają dostrzegać pustkę swej egzystencji, gdy pandemia COVID-19 zmusza wszystkich do zamknięcia się w domu. Gównofilm.
– Next 365 Days, The. Kolejne 365 dni
Laura nie wie czy zostać z mężem, czy rzucić go dla kochanka. Najdłuższa, prawie dwugodzinna, scena po napisach w historii kina.
2
– Brazen. Bez wahania
Kiedy brutalnie zamordowana zostaje siostra pisarki kryminałów, autorka rozpoczyna śledztwo. Kryminalna bzdura, która odpowiada na pytanie: jak wyglądałoby „365 dni” nakręcone przez Hallmark. Film pozbawiony napięcia, intrygi, ale posiadający detektywa z najgłupszą fryzurą w historii kina.
– Poskromienie złośnicy
Do uwiedzenia złośnicy w celu wycyckania ją na ojcowiznę zatrudniony zostaje przystojniak. Kolejny polski wyrób komedio-romantycznopodobny.
3
– 8 rzeczy, których nie wiecie o facetach
Losy kilkoro bohaterów krzyżują się… no wiecie, standardowa fabuła polskich romantyczniaków. Wciąż nie wiadomo, czemu filmy tej serii nazywają się właśnie tak, bo żadnych niewiadomych rzeczy o żadnych facetach się tu nie dowiadujemy. Dużo większe pretensje mam jednak o to, że ze smacznie zapowiadającej się żenadokupy w drugiej połowie seansu poziom filmu się podniósł.
– 355, The. 355
Zabójczo piękne i śmiercionośne agentki z różnych stron świata jednoczą swoje siły w walce o pokój na świecie. Na papierze wygląda to więcej niż interesująco. W rzeczywistości film ten to wielka krzywda dla fajnych aktorek, które wyglądają komicznie próbując udawać badasski.
– Dawid i Elfy
Znudzony monotonią elf postanawia wybrać się do ludzi, by z nimi celebrować klimat Bożego Narodzenia. Produkcja bez polotu i bez pomysłu setny raz powielająca te same oklepane schematy. I dlaczego, u licha, to się „Dawid i elf” nie nazywa?
– Do Revenge. Zróbmy zemstę
Popularna dziewczyna łączy siły z licealną outsiderką, by wspólnie zemścić się na swoich prześladowcach. Wzorowany na polskim „Trójkącie bermudzkim” 😛 teen-movie próbuje wskrzesić vibe licealnych komedii o wrednych dziewczynach. Podporządkowany debilnemu zwrotowi akcji nie oferuje ani zabawnych dialogów, ani efektownej zemsty. Oferuje jedynie ładne dziewczyny.
– Guardians of the Galaxy Holiday Special, The. Strażnicy Galaktyki: Coraz bliżej święta
Dopisuję ten „christmas special” celem podreperowania statystyk oglądactwa. Strażnicy przybywają na Ziemię, by porwać z niej Kevina Bacona. Ani śmieszne, ani pomysłowe, ani specjalnie świąteczne. Idealny dowód na to, że Marvel może wcisnąć fanom każdą pierdołę, a oni będą rozpływać się w zachwytach.
– Hellhole. Ostatnia wieczerza
Rok 1987. Milicjant w przebraniu zakonnika infiltruje klasztor badając sprawę zaginięcia kilku kobiet. Nudny, mało straszny i mało śmieszny polski horror przypominający przepisywanie wypracowania od bardziej zdolnego kolegi.
– Krime Story. Love Story
Dwóch drobnych kryminalistów zamiast dorobić się majątku na współpracy z groźnym szefem mafii, dorabia się ołowianych wrzodów żołądka. A love story to dopiero w ostatniej pół godzinie filmu. Pseudoamerykańskie kino gangsterskie z polaczkami. To ja już wolę te spektakularnie nieudane filmy Vegi niż tę nijakość.
– Lou
Tuż przed popełnieniem samobójstwa tajemnicza kobieta w średnim wieku zostaje zmuszona do pomocy sąsiadce i jej porwanej przez ojca córeczce. Trudno powiedzieć, jaki jest sens powstawania takich filmów. Ani oryginalne, ani z jajem. Bo np. rozumiałbym, gdyby Allison Janney „zrobiła” tu drugiego Boba Odenkirka z „Nikt”.
– Macabro. Makabra
Oparta na faktach brazylijska opowieść o dwóch braciach oskarżonych o makabryczne morderstwa. Ponieważ w tym pachnącym telenowelą filmie nie ma niczego więcej niż bardzo ładne widoczki, lepiej obejrzeć sobie na Youtube jakieś dokumentalne streszczenie tej sprawy.
– Moonfall
Kiedy na kurs kolizyjny z Ziemią wchodzi Księżyc, przed katastrofą może uratować świat zhańbiony pilot, oszołom od teorii spiskowych oraz inteligentna pani oficer. Pandemia to nie jest dobry czas na kręcenie efektownych widowisk katastroficznych, bo wychodzi z tego nieefektowny bełkot z użyciem greenscreenu nawet w scenach, które go nie wymagają.
– My Best Friend’s Exorcism. Moja przyjaciółka opętana
Kiedy jedna z dwóch przyjaciółek z liceum zostaje opętana przez demona, ta druga ma problem. Ekranizacja ponoć bestsellerowej powieści YA. Powieści nie czytałem, ale ekranizacja nie wyszła :P. Ani to horror, ani komedia, ani nawet trudno wyczuć, że jej akcja rozgrywa się w latach 80. Sam zaś demon wzbudza salwy śmiechu zamiast strachu.
– Studio 666
Muzycy z grupy Foo Fighters postanawiają nagrać nową płytę w rezydencji o mrocznej i krwawej przeszłości. Amatorszczyzna aktorska nie pozwala skupić się tu na reszcie. Do oglądania na przewijaniu od sceny śmierci do sceny śmierci (te są niezłe).
– Wygrać marzenia
Kontuzjowany mistrz snowboardu walczy o występ na igrzyskach w Pekinie z pomocą wsparcia ze strony Chinki przygotowującej się do zwycięstwa w Konkursie Chopinowskim. Co robi ten film? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest film na skalę naszych możliwości. My tym misiem otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie, mówimy, to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo!
Podziel się tym artykułem: