Przyznać należy, że trafił nam się bardzo różnorodny weekend kinowy.
Premiery kinowe weekendu 15-17.03.2019
Przemytnik, The Mule (2018) – Poszedłbym
80-letni hodowca lilii z powodu kłopotów finansowych zgadza się na rozpoczęcie współpracy z meksykańskim kartelem narkotykowym. Przemytnika ogląda się świetnie szczególnie w pierwszej, dużo lżejszej połowie. Później wkrada się chaos. Natomiast Eastwood jest niezniszczalny. 7/10. RECENZJA FILMU
Kurier (2019) – Poszedłbym
Władysław Pasikowski posiada u mnie status twórcy, którego filmy obejrzeć trzeba. Wyjdą, nie wyjdą, ale jak nie zobaczę, to się nie przekonam. Dlatego na „Kuriera” poszedłbym.
A mówiąc precyzyjniej: poszedłem. Jak dla mnie 6/10. To bardziej lekcja historii niż film Pasikowskiego. Lekcja, która zmaga się z ograniczeniami budżetowymi aż nadto uświadomionymi przez scenografa i twórców efektów wizualnych, których miałem okazję posłuchać po seansie. No ale cóż, to takie kino patriotyczne, na jakie nas po prostu stać. RECENZJA FILMU
Wszyscy wiedzą, Todos lo saben, Everybody Knows (2018) – Nie poszedłbym
Porwanie młodej dziewczyny zbliża do siebie parę dawnych kochanków. Za długi o pół godziny thriller obyczajowy, któremu brakuje egzotyki Iranu będącej siłą poprzednich filmów Farhadiego. 6/10. RECENZJA FILMU
Przepraszam, że przeszkadzam, Sorry to Bother You (2018) – Poszedłbym
Przed wschodzącą gwiazdą telemarketingu szansa na kontrowersyjną posadę. Surrealistyczna satyra na konsumpcjonizm, która z każdą upływającą minutą robiła się dla mnie zbyt ciężka. 6/10. RECENZJA FILMU
PS. Tyle, że to tego typu kino, z którym warto się posiłować. Albo zachwyci, albo przeklniecie wszystko i wszystkich, którzy podsunęli Wam pomysł seansu. Stąd Poszedłbym, choć osobiście po seansie trochę żałowałbym pieniędzy ?.
Próba, Pledge (2018) – Nie poszedłbym
Trzech świeżo upieczonych studentów zostaje poddanych próbie przed wstąpieniem do ekskluzywnego bractwa. Równie słaby co bliźniaczo podobny „Hostel”, ale film Rotha przynajmniej potrafił zaszokować przemocą. 4/10. RECENZJA FILMU
Monument (2018) – Poszedłbym
Wciąż nie widziałem poprzedniego filmu Jagody Szelc: Wieża. Jasny dzień, tym bardziej jestem ciekaw jej kolejnego dzieła. Rzadko trafia się twórca, który bez owijania w bawełnę powie, że jeśli nie potrafi się napisać filmu za groszowy budżet, to nie budżet jest temu winien, tylko jest się dupą, a nie scenarzystą.
Dostała groszowy budżet i zamiast płakać, napisała Monument, który przy okazji jest filmem dyplomowym rocznika łódzkiej Filmówki. Cholernie ciekaw jestem efektu, bo pachnie tu porządnym amerykańskim kinem niezależnym, a nie polskim paździerzem.
High Life (2018) – Nie poszedłbym
Zaważyło porównanie do Odysei kosmicznej. Nie przepadam za Odyseją kosmiczną – choć od lat próbuję powtórzyć ją w wieku bardziej świadomym – więc nie widzę powodu, żebym miał przepadać za High Life. Szczególnie że wygląda na za bardzo ąę, a za mało na uciekajmy przed kosmicznym potworem!
Niewidzialny chłopak – Nowa Generacja, Il ragazzo invisibile: Seconda generazione (2018) – Nie poszedłbym
O, Valeria Golino. Dawno jej nie widziałem! Film jak film, familijniak dla dzieciaków, ale jedna sprawa mnie zainteresowała:
IMDb milczy na temat powyższego Oscara. Czyżby czegoś nie wiedzieli, czy może ktoś liczył, że i tak nikt nie będzie tego sprawdzał? A może chodziło o „włoskiego Oscara” Davida di Donatello?
Podziel się tym artykułem:
to mając ograniczony czas i mogąc wybrać jeden seans co lepiej wybrać?
Kurier czy Kapitan Marvel?
A może film z Clinten jednak?
z Clintem miało być…
Ja bym wybierał Clinta, najprzyjemniej mi się go oglądało. Kurier to jednak bardziej taki kinowy Czas honoru (lubię Czas honoru!).
Co do Marvelki to widzę, że jestem w mniejszości z moją opinią, ale jak by nie patrzeć, najbardziej się nadaje do oglądania w kinie.
Nie bardzo pomogłem :), ale wydaje mi się, że tutaj najbardziej decydujące są po prostu osobiste preferencje. Za żaden z powyższych nie dałbym się pokroić.