A dzisiaj w środę. Bo kto mi zabroni?
Premiery kinowe weekendu 08-10.09.2017
To, It (2017) – Poszedłbym
Jedna, jedyna rzecz przemawia przeciwko tej ekranizacji To – fakt, że znaczny procent ekranizacji powieści Kinga jest o kant dupy potłuc. Wszystko inne przemawia na korzyść filmu, nawet o zdjęcia zadbali i skorzystali z umiejętności południowokoreańskiego fachowca.
To jest moją ukochaną książką Kinga, chyba nawet ukochaną książką w ogóle. Nie mógłbym przegapić tego filmu, cokolwiek się zdarzy.
Tulipanowa gorączka, Tulip Fever (2017) – Poszedłbym
Wydaje się, że wizyta w kinie nie będzie sporym ryzykiem, choć należy spodziewać się, że Tulipanowa gorączka powyżej solidności się nie wzniesie. „Film twórcy Zakochanego Szekspira” działa na mnie motywująco, ale brak mi tu tamtego szekspirowskiego humoru. Ostatecznie szalę przeważyła naga Alicia Vikander, choć w sumie dziwniejsze byłoby gdyby była ubrana. A Waltz jak to Waltz, znów taki sam jak wszędzie.
Safari (2016) – Nie poszedłbym
Ciśnie się na usta solidna kurwa mać. Dajcie znać, czy w drugiej połowie filmu odstrzeliwują tych patałachów to może wtedy pójdę.
Aczkolwiek obiektywnie trzeba stwierdzić, że film powinien być bardzo dobry. Opanowana realizacja tylko uwypukla kontrowersyjny temat. Nie byłoby to samo, gdyby zrealizować film z oburzonego punktu widzenia.
Wrażliwych uprasza się o to, by nie oglądali poniższego zwiastuna.
Konstytucja, Ustav Republike Hrvatske (2016) – Nie poszedłbym
Lubie bałkańskie kino, zawsze na WFF-ie wypatruję za nim oczy w repertuarze, tu jednak jak dla mnie zbyt ambitnie.
Jednakowoż warto rzucić okiem, szczególnie gdy lubi się takie właśnie bardziej ambitne podejście do aktualnego tematu.
Marsz pingwinów 2: Przygoda na krańcu świata, L’empereur (2017) – Nie poszedłbym
No fajowskie są te pingwiny, ale jak dla mnie to na pięciominutowy filmik na YouTube’ie. 80 minut w kinie to dla mnie za dużo.
Ale Wy się na mnie nie musicie oglądać!
Na układy nie ma rady (2017) – Nie poszedłbym
Na uprzedzenia nie ma rady. Pomimo całkiem oglądalnego zwiastuna i tematyki na czasie, nic nie wskazuje na to, że warto byłoby zaryzykować. Osobiście to poszedłbym jedynie dla Michała Milowicza. Serio :). A tak poza tym film Christopha Rurki… Christoph Rurka, aaaa…
Jaki obstawiacie finał. Ja taki, że Małecki kopnie w zad Glinkę i ze spotkaną góralką rzuci wszystko i wyjedzie w Bieszczady.
Podziel się tym artykułem:
Na „To” na pewno pójdę, na resztę raczej nie. Co do ekranizacji powieści Kinga to mam bardzo duże oczekiwania.