Dzisiaj o dwóch sprawach. Jako że o pierwszej nie ma co za dużo pisać, to dorzucam drugą, w której jest o czym poczytać. Zeszło niespodziewanie na Obcego – 8 pasażera Nostromo Ridleya Scotta, ale najpierw o filmie bardzo do niego podobnym. Jest przyszłość, jest potworopodobny mutant, jest odważna laska i krwawe sceny śmierci. Recenzja filmu Creepozoids czyli prawie Alien ;).
O czym jest film Creepozoids
Przyszłość po wojnie nuklearnej. Rok 1998. Ludzkie niedobitki zmuszone są walczyć z panoszącymi się po Ziemi popromiennymi i poeksperymentalnymi mutantami. Bohaterami Creepozoids jest grupa dezerterów, która chroni się przed kwaśnym deszczem w tajemniczym laboratorium. Laboratorium jest puste, nie licząc oderwanej głowy, ale nie ta cisza i spokój są tu najważniejsze. Najważniejsze są zapasy jedzenia i zdatnej do użycia wody płynącej w rurach prysznica. Wygląda na to, że nasi dezerterzy znaleźli bezpieczne miejsce, w którym będą mogli zadekować się na dłużej. Laski lecą pod prysznic, a bardziej kumaty kolega siada do komputera, przeglądając pamiętnik jego poprzedniego właściciela. W trakcie przeglądania odkrywa ukryte za biurkiem przejście do podziemi, które postanawia eksplorować. Gdyby trochę poczekał i przeczytał kolejną stronę pamiętnika, wiedziałby, że lepiej stamtąd spieprzać.
Recenzja filmu Creepozoids
To był impuls. Wobec tylu ciekawszych filmów i seriali wziąłem się akurat za to cudo w przypływie melancholii. Aby zrozumieć jej źródło, należy cofnąć się do zamierzchłej przeszłości, w której istniały giełdy wideo. Creepozoids był filmem, który przywiozłem na pierwszej ever własnej-własnej kasecie wideo przytarganej z giełdy (nie pamiętam co było razem z nim, chyba Top Secret z Valem Kilmerem). Nie kumałem co oznacza tytuł, nie umiałem go przeczytać, ale własny film na kasecie VHS to było coś! Do dzisiaj wiele z niego, poza tytułem, nie zapamiętałem, ale nie miałem wrażenia, że to jakiś szit. Zresztą w tamtych czasach nie było szitów na kasetach VHS, wszystkie filmy były perełkami. Także i Creepozoids. Z takim przeświadczeniem zasiadłem do seansu.
Creepozoids to niskobudżetowy shit klasy Z, którego nie powstydziłaby się Troma. Trwa jakieś 70 minut, ale to i tak za dużo, bo wycinając sceny, w których bohaterowie idą, zostałoby 40. Produkcja ta nie ma żadnej wartości (poza cyckami Linnei Quigley – znacie ją z pamiętnej sceny tańca w Powrocie żywych trupów), co zapowiadają już pierwsze sceny wędrówki przez postapokaliptyczne miasto, które wygląda całkiem normalnie. Nawet pogoda jest ładna. Bohaterowie szybko znikają w laboratorium, by już nie kłopotać filmowców postapokaliptycznym miastem i do końca z niego nie wychodzą dziesiątkowani przez mutanta. Ale też atakowani przez ogromne szczury, które z powodzeniem mogłyby robić za pluszowe zabawki. Aż dziwne, że finałowy boss(ik) wygląda całkiem znośnie i nawet brwią porusza.
Jeśli chcecie zobaczyć jak wygląda kiepski film ze Złotej Ery Wideo – Creepozoids jest Waszym najlepszym wyborem. Aczkolwiek stracicie 70 minut. Ewentualnie 10, jeśli słusznie zdecydujecie się oglądać go na przewijaniu. Koneserów zainteresuje fakt, że w filmie wystąpiła przyszła gwiazda porno – Ashlyn Gere, aczkolwiek zanim się rozebrała zjadł ją sztuczny szczur.
(2240)
A na koniec obiecana fascynująca dyskusja na temat filmu, który całymi garściami zrzynał z Creepozoids: Alien czyli Obcy – Ósmy pasażer Nostromo w reżyserii Ridleya Scotta. Zapraszam do komentarzy:
.
Ocena Końcowa
2
wg Q-skali
Podsumowanie : Grupa dezerterów z amerykańskiej armii w świecie po wojnie nuklearnej znajduje schronienie w opuszczonym laboratorium. Szit klasy Z z ogromnymi, pluszowymi, ale i krwiożerczymi zarazem szczurami!
Podziel się tym artykułem:
E, te efekty nie wyglądają jeszcze tak tragicznie. Na pewno o niebo lepiej niż charakteryzacja tytułowego bohatera włoskiego nieporozumienia „Człowiek-szczur” („Quella villa in fondo al parco”) – http://www.horror-extreme.com/Content/images/ratman/ratman-1.jpg 😀
Wait a second. Czyżby trailer pokazał cały film, łącznie z finałowym Boss(ik)em?
Cały to nie. Nie wiadomo przecież czy boss(ik) przeżył czy nie 😉