Nie ma mnie przy kompie, a notka jest – cuda! 😛 Kurczę, ile premier, akurat jak nie mam czasu :/ Dlatego krótko.
Furia – Poszedłbym
Na papierze wszystko wygląda znakomicie. Dobry reżyser pakuje Brada Pitta z kolegami do czołgów i każe im się napieprzać z innymi czołgami. Nie będzie to chyba Bitwa na Łuku Kurskim, ale też powinno być zajebiście. Tyle na papierze.
Gorzej ze zwiastunami, które ostudziły mój zapał do seansu. Ale wierzę, że sprawdzi się teoria: im lepszy zwiastun tym słabszy film i vice versa. A nawet jeśli nie, to na co chodzić do kina, jak nie na filmy o czołgowych bitwach?
Egzorcysta – Poszedłbym
Kiedyś „Egzorcysta” bardzo mi się nie podobał. Potem obejrzałem jeszcze raz i bardzo mi się podobał. Na „odgrzewane klasyczne kotlety” zwykle moją odpowiedzią jest: Nie poszedłbym, ale akurat „Egzorcystę” bym chętnie w kinie zaliczył. Myślę, że reakcja „ale się zestarzał” mu nie grozi. Raczej: „takich filmów już się nie robi”.
Kapitał ludzki – Nie poszedłbym
Ale zobaczyłbym. W końcu to włoski kandydat do Oscara, a takie propozycje zawsze warto wziąć pod uwagę.
Drugi Oscar z rzędu Włochom nie grozi, a i „lewicowe inklinacje reżysera” w recenzji hamują zapał (wolałbym, żeby reżyser miał inklinacje do robienia dobrego kina, zamiast używania go do politycznych celów), ale w świetle znacznej poprawy włoskiego kina w ostatnich latach nie można tego filmu tak po prostu olać.
Zbliżenia – Nie poszedłbym
Znajomy był na przedpremierze i nie brzmiał potem przez telefon na zadowolonego. A i ja uważam, że duet Piekorz/Kuczok nie gwarantuje miłego spędzenia czasu w kinie. Choć oczywiście nie z powodu spodziewanej żenady, a raczej ciężkiego ładunku emocjonalnego niesionego przez tę produkcję. A z takim ciężarem to lepiej się w domu zmierzyć, gdzie w razie czego w połowie filmu można się przełączyć na „Rolnik szuka żony”.
Zimowy sen – Nie poszedłbym
A to zdaje się na zeszłorocznym WFF-ie było. Nie wybrałem wtedy, dlaczego miałbym wybrać teraz?
EDIT:
Gość: mat
2014/10/24 23:36:26
Co to za brednie? Toż to tegoroczna złota palma
KONIEC EDITA
No i jednak nie jestem aż takim snobem, żeby wysiedzieć w kinie ponad trzy godziny na tureckim filmie.
Aydin, emerytowany aktor prowadzi mały hotel w centralnej Anatolii. Towarzyszy mu młoda żona Nihal oraz siostra Necla (Opis dystr.). Brzmi na coś w stylu „Yozgat Blues„.
Diabelska plansza Ouija – Poszedłbym
Są megapopularne rzeczy w Stanach, które u nas – o dziwo – nigdy się nie przyjęły. Marshmellowsy, orzechowe masło, plansze ouija. Z tego też powodu film na starcie ma przerąbane, bo jednak większa frajda jest w obejrzeniu czegoś, co być może kiedyś w dzieciństwie używaliśmy. No Polacy raczej nie są targetem tego filmu.
Ale zwiastun niespodziewanie mi się podobał. Zapowiada się klasyczny teen-horror bez żadnych cudów wianków, a na taki mam właściwie ochotę. No i lubię Olivię Cooke.
We Are the Best! – Nie poszedłbym
Cóż, widziałem na zeszłorocznym WFF-ie (recka TUTAJ) i choć to przyjemny film, to do kina nikogo bym na to nie pchał. Bo opowieść o zbuntowanych szwedzkich nastolatkach, które postanawiają założyć punkową kapelę zdecydowanie lepiej brzmi na papierze niż jego efekt końcowy na celuloidzie. Czesi podobną historię zrobili w „Don’t Stop„ o wiele lepiej.
Udając gliniarzy – Nie poszedłbym
Zapowiada się podobna historia co w przypadku „Ride Along”. I myślę, że skończy się tak samo. Czyli zupełnym przeciętniakiem. Choć mam takie miniprzeczucie, że jednak ciut lepszym.
Siostry wampirki – Nie poszedłbym
Następny proszę.
Huba – Nie poszedłbym
Polski film, którego bohaterami filmu są stary, chory mężczyzna i młoda kobieta z dzieckiem. Obserwacji podlega ich monotonna codzienność i proces ich życiowej degradacji (Opis dystr.) to murowany kandydat na przyśnięcie w kinowym fotelu.
Podziel się tym artykułem: