Polskie kino, jakie by nie było, też ma swoje smaczki. Np. taki w „Drogówce„:
Czyżby chodziło o audika, którego Wojnar (Dziędziel of koz, który ogłasza kradzież) wręczył zięciowi (Topa, of koz, który zapisuje dane skradzionej fury) w „Weselu” (Smarzowskiego of koz, reżysera i „Drogówki” i „Wesela”)? Tylko numery przebili:
PS1. W „Drogówce” jest jeszcze przynajmniej jeden prawie-smaczek. „Prawie”, bo tak naprawdę to go nie ma ;P Był tylko przez chwilę w mojej głowie. A był, bo od niepamiętnych czasów zawsze mi się Krzysztof Dracz z Włodzimierzem Pressem mylił. No i jadą sobie nasi policjanci autokarem, śpiewają piosenkę z „Czterech pancernych i psa”, autokar się zatrzymuje, a do środka wchodzi Dracz. Gęba mi się śmieje, bo od razu myśl: „hehe, piosenka z pancernych, a tu Grigorij wchodzi, czad!”. Już miałem tytuł notki: „Cztery psy i pancerny”, ale jeszcze sprawdziłem i już wiedziałem, że znowu mi się Dracz z Pressem pomylił.
SPOILER dla za bardzo wnikających w treść PS-a:
PS2. Tak, wiem, Topa na końcu jest na pogrzebie. Tzn. teraz już wiem, bo osobiście nie zauważyłem. Zresztą trudno było:
Podziel się tym artykułem: