Pisałem Wam tu jakiś czas temu o „Bez smyczy”, a teraz napiszę jeszcze raz, żeby Wam lepiej w pamięci zapadło 🙂 Okazja ku temu jest taka, że film braci Farrelly właśnie za sprawą firmy Galapagos pojawił się na DVD i teraz każdy może go mieć na własność.
Przed powtórzeniem tego, co już o filmie pisałem (a co za tym idzie odsuwając od siebie podejrzenia o opinię sponsorowaną – ja mam tylko i wyłącznie swoje opinie 🙂 ) obejrzałem film jeszcze raz, żeby sprawdzić, czy wrażenia po seansie będą podobne. I rzeczywiście były. No wiadomo, że nie śmiałem się aż tak, bo w końcu niedawno film oglądałem po raz pierwszy i miałem go świeżo w pamięci. Ale z czystym sumieniem mogę powtórzyć, że:
Żony postanawiają dać swoim napalonym na każdą dziurę po sęku mężom tydzień wolnego od małżeństwa. Podstarzałe chłopaki mogą bez konsekwencji robić to, co im się żywnie podoba.
Kolejna komedia braci Farrellych, których choć lubię, to po obejrzeniu zwiastuna tego filmu szans mu żadnych nie dawałem. Okazało się jednak, że rację bytu w tym przypadku ma teoria mówiąca o tym, że ostatnio im słabszy trailer tym lepszy film. Sam tę teorię przed chwilą wymyśliłem…
No i w sumie zdziwiony jestem, że „Hall Pass” mi się podobało, choc nie powinienem się dziwić skoro humor braci mi odpowiada. Nie w każdym wydaniu, ale przeważnie tak. Przy czym potwierdziła się kolejna prawidłowość – mnie akurat podobają się te ich filmy, które innym podobają się mniej. I tak „Sposobu na blondynkę” nie lubię, a „Kręglogłowych” uważam za super film. No i tu podobnie. „Hall Pass” przepadł u widzów i krytyków (o ile w ogóle ci drudzy się tym filmem zainteresowali) dostając jak najgorsze noty, a ja tego zupełnie nie rozumiem. I choćby też dla chęci podwyższenia jego ogólnej oceny daję mu 8/10.
Przy okazji warto zauważyć, że jak na film braci to ten jest wyjątkowo mało niesmaczny, a i tak ludzie kręcą nosem. Nie dogodzisz.
Mnie się podobało. Uśmiałem się, niesmaczności mi nie przeszkadzały, tak samo jak przewidywalność, którą można by też przy odrobinie dobrej woli nazwać morałem. Śmieszna komedia z morałem? Kupuję.
PS. Na płycie DVD z filmem znalazły się też dodatkowe sceny z Coakleyem i gliniarzami. To tak jakby komuś było za mało Coakleya w filmie, bo rzeczywiście trochę nie za dużo go było, a przecie lepszy od większości znajomych głównych bohaterów. A na Blu-rayu: gagi z planu filmowego, Sceny dodatkowe Zawiera kinową wersję rozszerzoną o super zabawny materiał filmowy nigdy nie prezentowany w kinach!
Podziel się tym artykułem: