×

Ale znalazłem!

Są seriale, które powtarzane są średnio raz na pół roku (niektóre od trzech pokoleń) są też takie, które powtarzane są rzadziej, ale są. Oprócz nich niestety jest też trzecia kategoria seriali, które nie są powtarzane w ogóle. I w zasadzie nie wiadomo nawet dlaczego tak się dzieje, bo wcale nie są gorsze, a w niektórych przypadkach są dużo lepsze od tych wszystkich „Światów według kiepskich” i innych shitów. Zresztą, do czego ja porównuję.

Jednym z takich seriali (kto wie czy dla mnie nie jest to w ogóle serial wszech czasów – nie mogę zrewidować tego poglądu z powodu na który psioczę w tej notce) jest „Life Goes On” czyli po naszemu „Dzień za dniem”. Nie wiedzieć czemu Telewizja Publiczna uparła się i odkąd go pokazała po raz pierwszy, nie ma najmniejszego zamiaru go powtórzyć, choć minęło już lekko z dziesięć lat odkąd można było cieszyć oko Beccą Thacher (jak ja się w niej kochałem, ach). Pewnie stoi za tym jakiś większy spisek, bo o reemisję upominam się już od dawna, gdzie się tylko da. Widocznie mam słabą siłę przebicia – trza by całą sprawą zainteresować Dodę.

A żeby tego wszystkiego było mało, to w żaden inny sposób „Life Goes On” zdobyć nie można. Można się szarpnąć na DVD, ale wydany został tylko jeden sezon, a na co komu jeden sezon, gdy chciałby obejrzeć jeszcze raz całość. Ogólnie kaplica i zgrzytanie zebów. No i lekkie niedowierzanie, że nikt nie odważył się wyemitować go jeszcze raz. A przecież to wymarzony kandydat do pokazania go w niedzielne popołudnie. Ma ktoś wtyki w TVP? Pomocy!!

W świetle tego wszystkiego i tak na cud zakrawa to, co udało znaleźć mi się dzisiaj. Tknięty nagłym impulsem wpisałem w YT angielski tytuł, dorzuciłem do niego imię Corky’ego (taki protoplastuś klanowego Maciusia) i co znalazłem? Cały pierwszy odcinek! Ach, ach, ach!

No to oglądamy:

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004