[Ktoś: tylko pytanie czemu wyspa jednych leczy a innych nie? skoro Rose daje do zrozumienia lockowi ze wyzdrowieje raz dwa, to co powinien powiedziec na to Boone lub policjant z pierwszego sezonu?]
To już prędzej mozna by się zapytać dlaczego astma Shannon nie została uleczona. Boone i policjant podupadli na zdrowiu już na wyspie.
[Ktoś: Wyspa leczy tylko ludzi wiary. Ani Boone, ani Shanon, a i pewnie Mars takimi nie byli.]Define: ludzi wiary. Po czym wnosisz, że Locke, Sun i Rose takimi ludźmi byli? Nie widziałem ich ani razu w kościele, a i trudno mówić, że wierzyli w swoją szansę na zdrowie. Rose pogodziła się z chorobą na tyle, że nawet nie miała ochoty szukać pomocy i szansy na wyleczenie. Locke przeklinał swój wózek, a nie siedział w nim z błogą miną w stylu „wszystko będzie dobrze to tylko chwilowe”. Wyspa wyleczyła ludzi, którzy „przybyli” na nią z chorobami, które ciągnęły się za nimi od dłuższego czasu, a nie tych co złapali katar w czasie deszczu na wyprawie po wyspiarskim lesie.
Poza tym leczy coś co się na tej wyspie znajduje (czarne kamienie?) i prawdopodobnie efekt uleczenia nie jest stanem stałym – vide Locke tracący władzę nogach w pierwszym sezonie.
[Locke sam zadeklarował się jako człowiek wiary.]Słusznie. Tyle, że zdeklarował się po tym jak odzyskał władzę w nogach. Innymi słowy Wyspa czuje co siedzi w człowieku, tak? Mądra Wyspa.
Każdy z nich może się modlić, a już na pewno nie można być 100% pewnym, że marshall się nie modlił.
Na moje oko za mało jest przekonywujących dowodów żeby ostatecznie być pewnym, że Wyspa potrafi oddzielić wierzące ziarno od niewierzących plew. Ja tylko podaję inną możliwość, moim zdaniem lepiej umotywowaną (no może nie umotywowaną, ale więcej rzeczy na nią wskazuje – wiemy kto był chory i kto został wyleczony i zdaje się, że pasuje jak ulał do podziału na przed i po katastrofie), ale też nie 100% pewną.
*
[Ktoś: Widać! Widać jak na talerzu, że twórcy śledzą opinie Lost-fanów.]Zgadzam się po części dlatego, że sam o tym pisałem smile.gif I bym się nie odzywał, ale pasuje mi to co zacytowane do tego o czym zapomniałem napisać w poprzednim poście, a mianowicie odnieść się do liczb na puszce fasoli nad którymi ktoś tutaj wcześnie dumał. Otóż liczby te tak samo wskazują na to, że twórcy śledzą co w trawie piszczy. Do tej pory trzeba się było trochę nagimnastykować żeby zobaczyć niektóre liczby na opakowaniach/butelkach, a w tym odcinku bezczelnie postawiono opakowania z żywnością na pierwszym planie tak że cały kadr zajmują. „Macie – patrzcie – zastanawiajcie się dalej co znaczę te nic nie znaczące liczby” – to nam chcieli powiedzieć.
*
[o czarnych kamieniach z S.O.S.]Tak się tylko głośno zastanawiałem bo do tej pory chyba nie było ani jednego na widoku, a tu nie dość, że Bernard znalazł całe ich pole, to potem jeszcze na miejscu wcześniejszego spotkania z Zekem był jeszcze jeden i to całkiem duży. Of koz mogę nie pamiętać i może już nie raz i nie dwa się na nie napotykali. Tak czy siak wydaje się być intrygująca ich zbieżność z wrakiem przypadkowego(?) statku.
No i jak piszę, raczej odpada przypadek, że statek, który rozbił się na wyspie to „Black Rock” właśnie. Może paradoksalnie w jednym z nudniejszych odcinków trafił się jakiś wyraźniejszy klucz do rozwiązania zagadki, choć póki co to daleko idące wnioski.
Kamienie takie chyba naturalnie kojarzą się z menhirami i innymi tego typu obeliskami. Może jakieś czarno-kamienne Stonehenge znajduje się na wyspie lub coś w tym stylu. Kamienny krąg (czy też inna figura geometryczna) w środku którego oddziałowują pewne moce sprawcze. To by tłumaczyło też nagły niedowład nóg Locke’a.
Podziel się tym artykułem: