×

„CLASSIC” [„KEULRAESIK” AKA „CLASSIC”]

Ji-hae (znana z „A Moment to Remember” Ye-jin Son, choć jakaś taka mniej słodka z buzi; gdyby nie imdb to bym się nie zorientował) w imieniu swojej przyjaciółki pisuje listy do jej ukochanego. Jak się okazuje nie ona pierwsza „robiła” za Cyrano de Bergeraca.

No cóż. Nudne tak w kółko zachwycać się koreańskimi filmami, ale nic nie poradzę na to, że „Classic” to moim zdaniem następny mustsee. Tych, którzy zachwycali się „My Sassy Girl” chyba nie będzie trzeba namawiać do seansu – obydwa filmy łączy nazwisko ich reżysera i scenarzysty Jae-young Kwaka (jakaś daleka rodzina z naszym Prezydentem?). Swoją drogą ciekawe kiedy i czy w ogóle dojdzie do tego, że zacznę rozpoznawać koreańskie nazwiska. Na razie o oglądaniu filmów „na reżysera” czy „na aktorów” trudno mówić.

Tak sobie oglądam te koreańskie filmy i dochodzę do dziwnego wniosku. Mam wrażenie jak gdyby koreańczycy dopiero odkryli kino i zaczęli się nim bawić jak dzieci. Zdolne dzieci. Biorą się za kręcenie filmów reprezentujących gatunki, których obecnie prawie nikt nie kręci i układają wszystkie klocki po swojemu. A nam wydawałoby się, że już wszystko widzieliśmy i mamy dosyć odgrzewanych kotletów, a tym czasem dostajemy „produkt” podany w taki sposób, że pomimo jego wałkowanego wielokrotnie tematu nic tylko siedzieć, oglądać i się wzruszać kiedy trzeba.

„Classic” to wzruszająca opowieść o ponadczasowej miłości trwającej na przekór wszystkiemu i wszystkim. Ponad dwie godziny wzruszeń, choć nie tak intensywnych jak w przypadku wspomnianego wyżej „A Moment…”. I dobrze, bo serce widza niezniszczalne przecież nie jest. O oprawie wizualnej nie ma co się powtarzać, bo jak zwykle jest doskonała, a dzielnie towarzyszy jej muzyka na czele z przerobionym na wiele sposobów kanonem Johanna Pachelbela.

Historia opowiedziana w filmie chwyta za serce, aktorzy są sympatyczni (a przynajmniej większość z nich), do samych napisów końcowych nie wiadomo kto z kim i dlaczego… nic tylko oglądać. Trochę tylko zdecydowanie mało romantycznych motywów przedostało się do filmu, ale w końcu to trochę inna kultura jest i trzeba wybaczyć, bo przecież do końca nie można mieć pewności, czy np. smarowanie twarzy krowim plackiem nie jest tam uważane za normalne. Niemniej jednak film byłby lepszy bez tych rzekomo śmiesznych epizodów.

PzS: 5(6)

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004