Obejrzałem sobie parę trailerów nadchodzących filmów. Jak to zwykle po oglądnięciu trailerów wydaje się, że będzie się działo a filmy będą ciekawe, potem jednak pewnie okaże się, że nie było się czym podniecać. No, ale na chwilę obecną wygląda na to, że nie jest źle. Zatem parę słów o tym co zobaczyłem:
– „The Hills Have Eyes”
Bardzo fajnie się stało, że w Hollywood powróciła moda na mocne kino lat siedemdziesiątych. Coraz więcej remake’ów czy oryginalnych pomysłów nakręconych w tamtej manierze. Co dziwne, przeważnie większość z nich to bardzo dobre filmy. Oczywiście bardzo dobre dla tego, kto lubi mocne horrory nie stroniące od pokazywania przemocy psychicznej i fizycznej. „The Hills…” to kolejny z takich filmów. Tym razem na warsztat został wzięty stary film Cravena. Trailer wygląda obiecująco i myślę, że wszystkim komu podobały się „The Texas Chainsaw Massacre” czy „The Devil’s Rejects”, także i ten film się spodoba. A raczej mam taką nadzieję. Tak samo jak wierzę, że kiedyś wróci moda na kanibali a Ridley Scott nakręci remake „Cannibal Ferox”. Aha, w jednej z głównych ról w „The Hills…” Claire z „Lost”.
– „Click”
Adam Sandler o dziwo ma ostatnio bardzo dobrą passę. Po serii durnowatych komedyjek udało mu się odbić od dna i osiągnąć przyzwoity poziom. „Click” wygląda na podtrzymanie tej passy, choć raczej nic specjalnego się po nim nie ma spodziewać. Ot śmieszna komedia, której nie strach obejrzeć z całą rodziną. Sam pomysł na film prosty jak budowa cepa. Zapracowany Adam Sandler wchodzi w posiadanie pilota, który przydaje się nie tylko do telewizora, bo umożliwia również ingerencję w najbliższe otoczenie. Po obejrzeniu trailera wiadomo dokładnie całą fabułę aż do jej zakończenia, ale pośmiać się powinno być z czego. Sandlerowi partnerują Kate Beckinsale i Christopher Walken więc jest nadzieja, że w marny film by się nie dali wplątać – bo po Sandlerze to wszystkiego się można spodziewać.
– „Silent Hill”
„Silent Hill” to długo wyczekiwana ekranizacja prawdopodobnie najsłynniejszego komputerowego survival horroru. W samą grę grałem niewiele, ale wystarczająco żeby stwierdzić, że przynajmniej lokacje zostały przeniesione na ekran dość starannie. Typowa dla „Silent Hilla” mgła też jest, no i jest nadzieja, że będzie się czego przestraszyć, choć nie spodziewam się żeby film dał radę zaserwować wrażenia choćby w połowie zbliżone do tych oferowanych przez grę. Tak czy inaczej trailer wygląda obiecująco i jak to w przypadku traileró bywa, nie mogę się doczekać na zobaczenie całości. Za scenariusz filmu odpowiedzialny jest Roger Avary czyli pan, który dostał Oscara za „Pulp Fiction”. Co prawda w pojedynkę nigdy mu się nic dobrego nei udało napisać, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz. Szczególnie, że szarpnął się na adaptację, no i scenariusz „Silent Hill” też napisał do spółki, choć już nie z moim imiennikiem.
– „Mission Impossible 3”
Takie filmy są idealne do zrobienia z nich trailerów. Dlatego sceptycznie się nastawiam do całości szczególnie, że nie przepadam akurat za tą serią. Niby w dwóch poprzednich filmach było full wystrzałowej akcji, ale całość jakaś taka nijaka była. Nie pomógł nawet mój ulubiony John Woo za kamerą. Trójkę dostał w swoje reżyserskie łapy J.J.Abrams odpowiedzialny za „Lost”, ale nie wydaje mi się żeby to cokolwiek oznaczało. Akurat w przypadku M:I reżyserzy niezależnie od nazwisk (De Palma, Woo) niewiele mają do powiedzenia, gdy pan producent Tom Cruise uprze się na to czy na tamto. Tak czy siak w trailerze znowu cała masa akcji (przy czym M:I zaskakuje niektórymi rozwiązaniami w tej kwestii i tu też jest zapowiedź czegoś takiego), a dodatkowo Philip Seymour Hoffman w roli badgaja, który z pewnością będzie jeszcze większym atutem filmu po tym jak najprawdopodobniej dostanie Oscara za „Capote”.
– „Apocalypto”
Na dwoje babka wróżyła – może być ciekawie, ale też może być nudno. Wydaje się, że pomysł na film jest fajny i nie trzeba się wysilać żeby mu podołać, ale z drugiej strony za duże ambicje reżysera mogą niepotrzebnie zanudzić całość. Za kamerą stoi Mel Gibson, który podąża ścieżką wydeptaną przez „Pasję”. Znów nie usłyszymy prawdopodobnie ani jednego „normalnego” języka, bo film opowiada o Majach (na 90% nie chce mi się sprawdzać) i w ich języku będą szprechali bohaterowie. Przeżylismy aramejski to i taki przeżyjemy. Moim zdaniem to bardzo fajny pomysł jest. Przynajmniej jakaś odmiana. Jak dobrze pójdzie, to szykuje się całkiem udany i ciekawy film. Prawdopodobnie pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników książek Kosidowskiego.
– „Miami Vice”
Prawdę powiedziawszy nie widziałem jeszcze ani jednego filmu z Farrellem, który by mi się bardzo podobał. Ze trzy dobre bym znalazł, ale nic więcej. Tak samo nie przepadam za Mannem (choć „Collateral” uważam za świetny). Dlatego też wydaje mi się, że „Miami Vice” również mi nie podejdzie. Mann przeniósł się ze swojego ukochanego Los Angeles, choć wygląda na to, że zrobił to tylko po to żeby film mógł się nazywać tak jak się nazywa. W końcu chyba więcej osób zechce obejrzeć remake „Miami Vice” niż nowy film Manna. Ot sprytny pomysł marketingowy, bo z trailera nie wynika żeby film miał mieć coś wspólnego z serialem (poza jeszcze dwójką bohaterów). Innymi słowy nie należy się spodziewać powrotu do przeszłości, a jedynie filmu, który równie dobrze mógłby się inaczej nazywać. Dlatego myślę, że znany reżyser + znani aktorzy + znany tytuł = gwarantowany zysk bez konieczności robienia dobrego filmu.
– „Poseidon”
Kolejny remake. Cóż to biedne Hollywood zrobi jak już wszystko zremake’uje? Nie daj Boże weźmie się za remake’i polskich filmów… No, ale w przypadku „Poseidona” wygląda na to, że szykuje się efektowny film katastroficzny – skrzyżowanie „Titanica” z „The Perfect Storm”. Zresztą za kamerą Wolfgang Petersen czyli reżyser tego drugiego. W związku z tym można mieć nadzieję, że ucząc się na swoich błędach powinien zrobić jeszcze lepszy film (zresztą facet od początku kariery ma dużo wspólnego z wodą – „Das Boot”). W obsadzie mignął mi Richard Dreyfuss, który też już się w wodzie taplał w „Szczękach” i Kurt Russell czyli tytułowy „Kapitan Ron” więc potencjał jest. Powinno być ciekawie.
Jeszcze parę trailerów widziałem, ale o nich może potem, bo za bardzo się rozpisałem.
Podziel się tym artykułem: