To ostatni egzamin, jutro się rozejdziemy, jutro się rozstaniemy, na wieczny czas…
Zleciało jak z bicza strzelił. Trzask prask, jeden komis, turbo finito. W jakimś wielkim stylu studiowania na razie nie zakończyłem, ale ważne, że miesiąc totalnego spokoju. Egzaminy zdane, praca oprawiona, nic tylko Olimpiadą się cieszyć. Szkoda tylko, że nasi startują tak jakby łaskę komuś zrobili, że pojechali na igrzyska.
A dzisiaj jadąc na uczelnię, pomyślałem sobie, że znalazłem fajną fuchę, którą mógłbym z przyjemnością wykonywać. W radio leciała Jamelia ze swoim pierwszym i zapewne ostatnim przebojem, a ja dokonałem takiego odkrycia, że chętnie byłbym backvocalem do zadań specjalnych – takich w stylu śpiewania: „ejo ejo ejo”.
Podziel się tym artykułem: