×

„SPOSÓB NA TEŚCIOWĄ” [„MONSTER IN LAW”]

Charlie (Jennifer Lopez) jest sympatyczną dziewczyną, której żal marnować czasu na głupoty, przez co zajmuje się wszystkim co popadnie, zaniedbując nieco swoje życie osobiste. Zresztą nie spotkała jeszcze nikogo, dla kogo mogłaby poświęcić serce. I kiedy wydaje się, że jej wymaganiom nikt nie sprosta (wymarzyło sobie dziewczę mężczyzne, który otwierałby przed nią drzwi, ach jakie to romantyczne i mało spotykane) los stawia na jej drodze symatycznego pana doktora Kevina (Michael Vartan), który traci dla niej głowę. Od tego momentu sprawy suną coraz szybciej do przodu, a wkrótce Kevin prosi o rękę swej ukochanej. No, a gdy wszystko układa się tak dobrze, że lepiej być nie może, wtedy na scenę wkracza mama pana doktora (Jane Fonda), sfrustrowana eksgwiazda telewizji.

„Monster in Law” (fajny tutuł) nie przynosi wraz sobą nic nowego, czego byśmy do tej pory nie widzieli. To film z gatunku maksymalnie przewidywalnych filmów, podczas to którego trwania, dokładnie w kazdym momencie wiemy co będzie dalej. No chyba, że urodziliśmy się wczoraj, a to jest nasza pierwsza komedia romantyczna. Przy czym jeśli idzie o ten typ kina, to przewidywalność niekoniecznie musi być gwoździem do trumny filmu, bo już sama nazwa „komedia romantyczna”, sugeruje czego się spodziewać (wiadomo, że nikt na końcu nie wpadnie pod pociąg, bo ani to komediowe, ani romantyczne). Tak więc wcale nie przeszkadza to filmowi, który ma do zaoferowania coś więcej ponad przeciętność. Każdy wie, że często nawet nie wiadomo co powoduje, że jeden film podoba nam się bardziej od drugiego – ot tak jest i już. Kłopot w tym, że w „Monster in Law” nie ma czegoś takiego, co przechyliłoby szalę oceny na stronę z plusem. Przynajmniej ja nie znalazłem.

Na szczęście (takie umiarkowane szczęście, bo doprawdy nie oglądając „Monster in Law” nie robimy sobie żadnej krzywdy) nie ma tutaj też nic takiego, co przechylałoby tę szalę na stronę ujemną. A mogło być, bo temat teściowej, to idealny punkt wyjścia do niewybrednych żartów, od których to Hollywood nie stroni i żadnych obiekcji wobec nich nie ma. Na szczęście potraktowano ten temat z umiarem, choć nie stroniąc momentami od przesady. No, ale po co się za bardzo wysilać, skoro i tak w obsadzie jest J Lo więc wydane dolary i tak powinny się zwrócić.

„Monster in Law” to bardziej komedia niż romantyczna. Konflikt synowa vs teściowa to temat wybitnie komediowy i głównie na tej wojnie skupia się cały film. Odpowiedzialny za element romantyczny mężczyzna, jest facetem wyjątkowo nijakim i tak samo zdominowanym przez dwie kobiety, jak i bohater, którego gra, przez matkę.

Reasumując: Jennifer Lopez dokonywała już w swojej karierze filmowej lepszych wyborów, a Jane Fonda powinna rozkoszować się emeryturą zamiast grać w takich pierdołkach. Tak czy siak lepsze to od nudziarskiego „The Wedding Date” więc łaskawym będę i te 3+(6) dam.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004