Chciałem podziękować pani Ilonie(?) Łepkowskiej(?) za „M jak miłość”. Od kilku dni nic mi się nie chce i właściwie nie wiem co się stało i czemu się tak dzieje. Pewnie przez jesień. No i w tej całkowitej apatii „M jak miłość” daje mi potrzebne pokłady energii żeby nie spać, a choć wegetować przez cały dzień. Zawsze sobie humor poprawię podczas oglądania. Dzisiaj na przykład to ze cztery razy wybuchałem gromkim śmiechem. Było na przykład tak. Mateusz spadł ze schodów, potłukł się, wzięli go do szpitala na noc, a tano po badaniach, pan doktor mówi Markowi, że wszystko w porządku, nie ma żadnych obaw ble ble ble. Wtedy Marek zaczyna dziękować, a tu wylatuje pielęgniarka i krzyczy: „Panie doktorze! Szybko! Nie wiem co robić, mały ma torsje!”. Marek i lekarz biegną na salę, a mnie w głowie przedstawia się natychmiast taka sytuacja: wbiegają do sali, lekarz gwałtownym ruchem odsuwa dzieciaka na bok i krzyczy:
– Jezus Maria! Siostro! Szybko po pralkę! Cały koc zarzygany! Jedynym dobry koc w całym szpitalu!
No i od razu mi się humor poprawia 😉
Podziel się tym artykułem: