×

PORANNA MYŚL

Przyszła do mnie nie wiem skąd, zawróciła w głowie tak dokładnie… obudziłem się i nagle zacząłem się zastanawiać nad pewną sprawą. Głupią jak zwykle, bo cóż by to za święto musiało być żebym zastanwiał się nad czymś poważnym. Co mnie zastanowiło? Ano odpowiedź na pytanie, czy krowy poradziłyby sobie pozostawione własnym siłom.

No wiecie, jak to w rysunkowych filmach bywa, byłoby sobie stado krów u chłopa w zagrodzie i nagle jedna z nich powiedziałaby: „Słuchajcie muuu, tam, za drewnianymi ścianami naszej zagrody muuu, jest świat muuu. Widziałam raz przez okno domu gospodarza muuu takie coś, skrzynkę taką muuu i tam pokazywali tyyyle wody muuu, góry jakieś muuu, lasy muuu. A u nas co muuu? Rano na łąkę, kawałek lasu, rzeka jakaś muuu i to wszystko muuu. Spakujmy się muuu i chodźmy w daleki świat muuu”. No i odczekałyby do nocy i uciekły z zagrody. Dały by sobie radę? Przy założeniu, że każdy napotkany człowiek nie reagowałby; „oo, krowy, weźmy je sobie będzie obiad na pół roku” i mogłyby sobie w spokoju osiąść w leśnym ostępie, czy na górskich stokach. Według krowiego widzimisię.

Dzikie konie są, dzikie świnie są, ale o dzikich krowach (no o wściekłych, ale to inna bajka) nigdy ne słyszałem. Rezerwaty dzikich koni, a i owszem; dzikie świnie miały zeżreć Hannibala Lectera, a zeżarły Masona Vergera, ale też były słynne, a dzikie krowy? Nie słyszałem nigdy we Wiadomościach, że np.”stado dzikich krów zaatakowało rodzinę podczas pikniku”. Czyżby więc krowy nie poradziłyby sobie na wolności?

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004