Po raz drugi w mojej rocznej karierze „blogisty” zostałem wynaleziony. Znaczy się mój blog został wynaleziony przez znajome mi z reala osoby. Niestety, nie mogę dłużej pisać bloga kiedy moja anonimowość prysła… Żartuję 🙂 Wystarczy wiedzieć, że jestem Quentin (a każdy wie) i to właściwie koniec szukania. Fakt, na zdjęciach w logo to nie moja twarz, ale…. Żartuję 😉 Tak, nie ukrywam się zbyt mocno, ze wskazaniem na wcale.
Za pierwszym razem odnalazła mnie koleżanka z liceum (pozdrawiam Justyno jeśli nadal tu zaglądasz; znaczy jeśli nie zaglądasz to też pozdrawiam, tyle że tego nie zobaczysz). Wynikł z tego dziesięciokilometrowy spacer w środku nocy i smaczne prażonki (ręka do góry kto nie wie co to są prażonki).
No, a wczoraj zadzwoniła do mnie Marta (pozdrawiam!) siostra Dropsika i dyplomatycznie zapytała mnie czy ja naprawdę tak lubię Jej rodzinę. Odpowiedziałem równie dyplomatycznie, a po chwili dowiedziałem się, że mąż Marty, Krzysiek (pozdro również! 🙂 a i najlepszego z okazji imienin – może akurat wczoraj obchodziłeś) wynalazł w necie mojego bloga i notki, w których przewija się Dropsik (bo On najczęściej). No i teraz Marta ma co czytać. Do Nowego Roku 🙂 Szkoda tylko, że trafiła na okres, w którym nie chce mi się bloga pisać i powoli wycofuję się w cień.
To jeszcze na koniec siebie pozdrowię, skoro tak wszystkich pozdrawiam. Pozdrawiam Cię Quentin!
Podziel się tym artykułem: