×

LEGENDA O MARKU ŚLICZNYM I CZARNYM BOLKU

Rok 1600 zaiste pięknym był rokiem dla zamku ogrodzienieckiego. Po hucznym Sylwestrze nastał spokojny nowy rok, a poddani pana na Ogrodzieńcu – księcia Marka Ślicznego pracowali, aby włości ogrodzienieckie rosły w siłę, a ludzie żyli dostatniej. Złote pszenicy łany rozciągały się hen w stronę horyzontu, a ukryte w plantacji buraków konopie indyjskie dawały prostemu chłopstwu odrobinę zabawy w ich dobrym, pobożnym acz monotonnym życiu.”Raj na ziemi” – tak o okolicach doliny Czarnej Przemszy pisały ogólnopolskie dzienniki spisywane mozolnie gęsimi piórami przez redaktorów naczelnych wywodzących się z najlepszych bernardyńskich szkół w całym Królestwie Polskim.

Władca tej żyznej krainy, Marek Śliczny, rządził w swoim księstwie mądrze, rozważnie i roztropnie. Wszelakie rzeczy, które imć władca czynił, na chwałę Ogrodzieńca czynione były i tylko z myślą o niej robione. Władca przeto słynął z łagodnego usposobienia, a przypadki cielesnych kar w jego księstwie w przeciągu ostatniego ćwierćwiecza policzyć można było na palcach jednej ręki drwala. Poddani kochali swego pana i sami dbali o to, aby utrzymać względny porządek i aby zbiory co roku napełniały nie tylko domowe spichlerze, ale i książęcy silos.

Miał przeto książe Marek syna Józka. Młodzieniec ten dwudziestokilkuletni z drugiego małżeństwa swojego ojca, słynął w całej Polsce ze swej urody przecudnej i blond kręconych włosów kaskadą na jego szyję spływających. Ludzie legendy głosili jakoby w tych włosach ukryło się całe dobro tego świata, a książe Józek spojrzeniami oczu swoich bławatnych dobro na kogo spojrzał rozdzielał. Spokojny to był młodzieniec niewprawiony do rzemiosła wojennego za to od najmłodszych lat do uczonych ksiąg pociąg czujący. Każdą wolną chwilę swojego żywota w bibliotece spędzał i chłonął dzieła mędrców całego świata sprowadzanych do zamku ogrodzienieckiego pocztą kurierską Korespondencyjnego Klubu Książki Krajowej. Woluminów liczba spora przez kilkadziesiąt lat życia Józka uzbierała się w bibliotece owej, która podobnie jak większość dobrych rzeczy zgromadzonych w księstwie ogrodzienieckim słynęła w całym kraju. Drugim konikiem młodego księcia była jego miłość do zwierząt wszelakich.

Jednakże powodzenie wszystkiego czego dotknął się książe Marek drażniło okolicznych sąsiadów, których księstwa w porównaniu do spływającego pszennym złotem księstwa ogrodzienieckiego przedstawiały widok mizerny nadzwyczaj. Księstwa przyległe nie mogły w niczym równać się z blaskiem włości księcia Marka, a to przez wojny spustoszone, a to przez gleby nieurodzajne obdarzone. W większości tych krain zajmowano się hodowlą kapusty i selera, które to w owych czasach nie przynosiły znacznych dochodów. Ot wystarczały na armię dość zbrojną i zapasy piwa chmielowego w piwnicach.

Zawistni sąsiedzi Marka pewnej nocy czerwcowej zebrali się na zamku w Smoleniu i uradzili podstępny spisek przeciwko znienawidzonemu sąsiadowi. Spici do nieprzytomności znacznymi piwa ilościami wymyślili plan mający na celu odwrócenie się dobrej passy od ich mądrego i roztropnego sąsiada. Zwrócili się przeto o pomoc do najstraszniejszego polskiego rycerza Czarnego Bolka. Czarny Bolek słynął w całym świecie z okrucieństwa swojego. Ukochał się on w śmierci i zadawaniu bólu i czerpał ze wszelakich obrzydliwości przyjemność niezmierną. Jedynymi jego przyjaciółmi były psy dwa dzikie, które karmił ludzkim mięsem. Sowicie opłacony z sakiew podstepnych spiskowców jął nekać spokojna do tej pory ogrodzieniecką krainę. Palił okoliczne wioski, niszczył złote pszenicy łany, mężczyzn w potworny sposób mordował, a wszystkie kobiety gwałcił.

Strach padł na księstwo ogrodzienieckie. Ludzie w popłochu opuszczali płynące do tej pory mlekiem i miodem tereny, a wkrótce nie pozostał tu już nikt oprócz mieszkańców dumnego ogrodzienieckiego zamku. Zasfrasował się przeto książe Marek i w takim frasunku sie pogrążył, że jego ciemne do tej pory włosy jednego dnia posiwiały, zaczęły się łamać i wypadać. Nie było na zamku żadnej armii, która mogłaby sprostać krwiożerczemu Bolkowi, a zapasy żywności kurczyły się w tempie aliści zastraszającym.

Czarny Bolek nie zważając na to, że wszytkie bogactwa krainy zniszczył, a ludzi przegonił rozbił namiot przed mostem zwodzonym na zamek prowadzącym i czekał. Wszelkich śmiałych kurierów, którzy z zamku przebić sie próbowali psami szczuł i zabijał. Nikt kto zamku mury opuścił żyw nie został.

Smok Gerwazy wracał właśnie z zagranicznych wojaży, gdy swoim mądrym, brązowym ślepiem zauważył, że mu się zapasy zboża w uwieszonym na szyi worku skończyły. Smok bez zboża był jakoby rycerz bez zbroi zaczął się więc Gerwazy rozglądać nad miejscem w którym zapasy swoje uzupełnić by mógł. Wypatrując kwadratową mozaike polskiej krainy dostrzegł zamek dumny na wysokim wzniesieniu stojący, otoczony przez zgliszcza i poniszczone pola uprawne. Zafrasował się przeto na takie marnotrawstwo i w zapalczywym gniewie postanowił wylądować i o wszystko mieszkańców zamku wypytać. Książe Marek Śliczny, bo do niego zamek wypatrzony przez Gerwazego należał, przyjął smoka resztkami żywności, które jeszcze na zamku zostały i jął z poczciwym smokiem rozmawiać. Rozmowie przysłuchiwał się także rozmiłowany w zwierzu wszelakim Józek. Chwyciła za serce smoka Gerwazego smutna opowieść siwego władcy i postanowił mu pomóc. Książę Marek w radości niezmiernej obiecał mu połowę królestwa i syna swojego jedynego za męża.

Smok nie czekał długo. Nasycił się zbożem w silosach zebranym i wyszedł poprzez most zwodzony na przeciw namiotu Czarnego Bolka, z którego zapach pieczonego ludzkiego mięsa dochodził. Nie zastanawiając się wiele jednym ognia podmuchem zmiótł z ziemi powierzchni czarny namiot. Czarny Bolek siedząc z opuszczonymi spodniami nad wykopanym dołkiem cudem pożar ten niespodziewany przeżył i ze strachem spojrzał w stronę smoka Gerwazego. Raban podniósł okrutny i z przerażenia krzykiem i opuszczonymi spodniami jął uciekać gdzie pieprz rośnie.

Nigdy już nie słyszano o Czarnym Bolku. Księstwo ogrodznieniecke pod rządami Marka Ślicznego w połowie, a w drugiej połowie przez świeżo upieczonych małżonków Józka i Gerwazego rządzone już wkrótce odzyskało swoją świetnośc, a zawistnym sasiadom znów pozostało li tylko upijanie się chmielowym piwem.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004