29 czerwca, piątek
56,99 kilogramów, papierosów 12, jednostek alkoholu 2, kalorii 1990, 3 pompki, 4 brzuszki
Zaczęłam się gimnastykować. Dzisiaj zrobiłam trzy pompki i cztery brzuszki. Nieźle jak na kogoś takiego jak ja – ostatni raz takie ćwiczenia robiłam w liceum. W pierwszej klasie, bo potem to głupia nie byłam i załatwiłam sobie zwolnienie lekarskie z wuefu. W sumie może to i nawet mi życie uratowało. Pamiętam jak ze trzy razy spadłam z drabinek. Raz na wuefistę nawet. Spojrzał na mnie z politowaniem spomiędzy moich ud – tak jakoś dziwnie upadłam na niego okrakiem. Dziewczyny się śmiały, ale wiem, że po cichu mi nawet zazdrościły…
Ech ci nauczyciele. Pamiętam jak wzdychałam do mojego polonisty. Miał czarne włosy, niebieskie oczy i uśmiech Apolla. Niestety to on stawiał pały mnie… Dziewczyny to się dziwiły co ja w nim widzę. One kochały się w fizyku. Nie przeszkadzało mu, że był pedałem, a wolne chwile spędzał z odkurzaczem. Podniecał je jego tyłek – zawsze chodził w przyciasnych spodniach od garnituru. Co mi się tak na wspominki zebrało?
Na szczęście przestałam tak dużo palić. Co prawda dlatego, że mi się fajki skończyły, ale zawsze przestałam. Dziś piątek pasowało by gdzieś wyskoczyć.
[autor: Quentin]30 czerwca, sobota
56,90 kilogramów, papierosów 0, jednostek alkoholu 0, 4 pompki, 5 brzuszków
Tak jak sobie wczoraj obiecałam wyskoczyłam. Na balkon żeby zobaczyć seksownego dresa, który szedł pod moim oknem. Nie lubie dresów, ale z łysej głowy tego biła jakaś dziwna powaga. Zobaczyłam tylko jego muskularny kark co prawda, ale zawsze to coś. Poranna masturbacja nie będzie tak monotonna jak zawsze.
Widać efekty w moich ćwiczeniach! Szkoda, że dopadła mnie apatia, bo chętnie kupiłabym jakieś fajki i wódę. Jutro kupię jak pojadę na odczytanie tego testamentu. Może nawet wpadnę do „swojego” supermarketu i ponabijam się z kasjerek. Zobaczymy jutro. Co by tu robić? Piszę i piszę w tym pamiętniku zamiast zrobić coś pożytecznego. Tak jest! Obiad sobie zrobię.
Ale się najadłam! Kto by pomyślał, że kiełkami zbożowymi (tylko to mi zostało w domu) można się najeść. No dobrze, nie tylko kiełkami. Na dnie lodówki znalazłam boczek wędzony (skąd u mnie w domu boczek wędzony?) i strzeliłam sobie pyszną jajeczniczkę.
Wiesz co drogi pamiętniku? Mam ochotę równiez i na popołudniową masturbację.
Podziel się tym artykułem: