×

NIESAMOWITY KSIĄDZ (C)

Copyright od razu mówię nie należy do mnie tylko do Muńka. To On jest pomysłodawcą tytułowego Niesamowitego Księdza. Większość z tego co dalej, wymyśliliśmy już razem podczas dwugodzinnego spaceru po lesie. A pomyśleć, że poszedłem do Niego tylko po to żeby pożyczyć Knoppixa.

No więc poszedłem do Muńka pożyczyć tego Knoppixa i wybraliśmy się na obchód Ogrodzieńca. Potem trafiliśmy do lasu, z lasu trafiliśmy na Krępę (takie nasze Lazurowe Wybrzeże), a potem znów przez las wracaliśmy z powrotem. Już na początku Muniek podzielił się ze mną swoim nowym pomysłem.
– Quentin – powiedział – mam pomysł na film o polskim superbohaterze. Wiesz jak by się nazywał?
– Nie mam pojęcia.
– Niesamowity Ksiądz! Ha! Niezłe, nie?
No i się zaczęła jedna z bardziej idiotycznych rozmów (a może wręcz przeciwnie wcale ne była idiotyczna tylko odkrywcza hehe) jakie dane mi było ostatnio odbyć. Nawał pomysłów ciężko będzie powtórzyć, ale może jakoś się uda.

– Niesamowity Ksiądz powiadasz? No nieźle, nieźle. Co dalej.
– No nie wiem, na razie mamy zarąbistą postać, teraz to już z górki. Najpierw trzeba się zastanowić kto zagra głównego bohatera.
– Żebrowski, to oczywiste. – Było to tak oczywiste, że nazwisko to wypowiedzieliśmy razem.
– Każdy bohater ma jakiegoś przeciwnika. Batman miał Jokera, Spiderman Green Goblina, Superman Lexa Luthora… Niesamowity Ksiądz też musi mieć jakiegoś. Wiem! Czerwoni Świadkowie Jehowy!
– Hehe. Dobre, dobre. I nawet mam pomysł na pierwszą scenę. Wiesz. Jak w reklamie! Dzwonek do drzwi. Mieszkanie prywatne Niesamowitego Księdza. Niesamowity Ksiądz podchodzi do drzwi, a tam świadkowie Jehowy.
– Bez sensu, przecież by wiedzieli, że to plebania i by nie pukali. Ale czekaj! To mógłby być jakiś ksiądz profesor wyższej uczelni. Taki ksiądz profesor, ksiądz naukowiec, który nie byłby przywiązany do jednej parafii. Mieszkałby w Krakowie i tam wykładał teologię.
– No widzisz. No więc wychodzi do tych świadków Jehowy w spodniach tylko i z narzuconą na nagi tors czarną, rozpiętą koszulą…
– No, ale kto wie jaki Żebrowski ma tors. Superbohater musi mieć supertors!
– To niech przypakuje jak…
– Charlie Sheen w „Hot Shots”. Chce rolę to się musi poświęcić!
– No. I oni ci świadkowie Jehowy zaczynają swoje przemówienie. On patrzy na nich skupionym wzrokiem, potakuje i zapina jeden guzik koszuli. Oni mówią dalej widząc, że ich nauki trafiają na podatny grunt. On słucha dalej ze skupieniem i zapina drugi guzik. Oni rozpromienieni mówią, że mają ze sobą całą masę gazetek o końcu świata i zbawieniu i że jeśli on zechce to mogą mu je zostawić. On dalej skupiony i uważnie słuchający zapina trzeci guzik koszuli. Oni rozpływają się w zachwytach nad nowym numerem Strażnicy, a on zapina kolejne guziki. W końcu nadchodzi kulminacja. Oni pytają się: „To jak, chce pan kilka numerów Strażnicy”, a on patrzy im głęboko w oczy, robi minę a’la Snake Plisken załatwiający badgajów i zakłada koloratkę. Ujęcie na rzednące miny świadków Jehowy, zaciemnienie i wchodzą napisy. Do końca filmu by nie było wiadomo co Niesamowity Ksiądz zrobił ze świadkami Jehowy, widzowie by oglądali dalej ciekawi co się z nimi stało. I w ogóle by się zrobiło plakaty z hasłem: „Niesamowity Ksiądz – wkrótce w kinach twojej parafii!” i „Obejrzyj, albo idź do piekła!”
– W ogóle to on by mógł jeździć po świecie i walczyć z różnymi przeciwnikami. Z adwentystami dnia siódmego, z muzłumanami… I trzeba mu wymyślić jakąś broń. Wiem! Kropidło! Albo nie! Dusiłby przeciwników stułą! Ale nie! On nie może zabijać, on musi nauczać, wprowadzać pokój przez naukę i Słowo Boże, a jednocześnie mieć atrybuty superbohatera. A i jeszcze tak jak Batman miał Robina, to on musi mieć jakiegoś pomocnika. Pomocnika by zagrał Andrzej Chyra.
– Eee, nie, on bardziej…
– Głównego przeciwnika Niesamowitego Księdza. Pomocnika musiałby zagrać ktoś młody. Borys Szyc, on teraz jest na topie. WC Ministrant! Ha! Wyobrażasz sobie taką scenę? Ramię w ramię w zwolnionym tempie biegną obok siebie Niesamowity Ksiądz i WC Ministrant!
– A po drugiej strony jeszcze jeden pomocnik. Znak połączenia różnych wyznań. Organista kościoła prawosławnego MC POP.
– ZZ POP hehe. Miałby taką brodę długą i czapkę. Ale to by dwóch musiało być… a to nic! W zależności od budżetu będzie MC POP, albo ZZ POP. Zagrałby go Rafał Olbrychski. On kiedyś grał już organistę to ma doświadczenie.
– Jan Wieczorkowski, on też grał organistę. Wiem! On by zagrał niedoszłego MC POPa, który startował na tę posadę i się nie dostał.
– Tak. I teraz chce się zemścić na Niesamowitym Księdzu i zapisuje się do bandy Chyry. I jeszcze Niesamowity Ksiądz by sypał jak z rękawa cytatami z Biblii i swoimi filozoficznymi gadkami. Widzę taką scenę, gdy łapie przestępce, nakopuje mu do dupy, puszcza wolno, przestępca ucieka, a Niesamowity Ksiądz krzyczy za nim: „I pamiętaj żebyś dzień święty święcił!”. O! Albo Niesamowity Ksiądz prowadziłby w Bieszczadach obóz dla kandydatów do kościelnej organizacji do walki ze złem, której byłby szefem z ramienia biskupa. W tej roli Janusz Gajos.
– Tak jest! Chłopaki leżeliby krzyżem parę godzin na ziemi i ćwiczyli cierpliwość. Mrówki by po nich chodziły i takie tam!
– A zaraz po napisach początkowych dalibyśmy taką scenę zerżniętą z „Vinciego”. Ujęcie w ujęcie. Egzamin na uczelni, wpada zziajany Szyc, bierze kartkę, rozwiązuje zadania i ją oddaje. Przyszedł później, a wszystko i tak pierwszy kończy. Oddaje kartkę i wychodzi. Widzowie by się zastanawiali ki diabeł, a tymczasem kamera zostaje na sali, wędruję gdzieś w jej zakamarek i widzimy Niesamowitego Księdza jak coś notuje. Tak by się zaczęła kariera WC Ministranta.
– Tylko ten tytuł trochę za mało poważny jak na poważny film.
– Można zmienić. To tylko imię bohatera. Film może się nazywać inaczej. Na przykład „Śmierć nadejdzie po mszy”.
– O! I ja bym jeszcze dał do obsady mojego ulubieńca – Tracza z „Plebanii”. To jest gość! Jedyna postać serialowa, która od początku do końca jest zła. Wszyscy wcześniej czy później stają się dobrzy i tylko on się trzyma. Kojarzysz?
– Taa, to ten co mi się zawsze z Chyrą myli.
– O widzisz! On by zagrał złego brata bliźniaka Chyry, jego alter ego!
– Jak w Harrym Potterze! Przez cały film byśmy myśleli, że to dwie różne postaci i dopiero na końcu ku zdziwieniu Niesamowitego Księdza by się okazało, że to jeden facet tylko z twarzami po obydwu stronach głowy! A jakby zrobić z tego musical? Wtedy Niesamowitego Księdza by zagrał Michał Milowicz.
– Hehe. Pierwsza scena. Siedzi Niesamowity Ksiądz i gra na gitarze na spotkaniu oazy.
– Albo zrobić kolejną część „człowieka z…”, by się nazywała np. „Człowiek z kruchty”. Dziennikarka by jeździła od biskupa do biskupa i wypytywała i Niesamowitego Księdza. „Niesamowitego Księdza spotkałem pierwszy raz w siedemdziesiątym czwartym…”.
– Trzeba by jeszcze jakąś kobietę dać do obsady. Stawiam na Danutę Stenkę.
– Eee, a ona kogo by zagrała? Przeoryszę? W ogóle mamy koncepcji na parę godzin filmu.
– To się zrobi jak „Włądcę pierścieni” w trzech częściach. Miał być jeden film, a wyjdą trzy. Tolkien też nie wiedział jak się to skończy jak zaczynał pisać książkę o skrzatach.

I tak dalej i tak dalej. To była zdecydowanie kolejna rozmowa z gatunku tych, co to żal, że nikt nie miał dyktafonu. No, ale i tak wróciłem do domu rozchachany.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004