Paradoksalnie, ale zakończone przed paroma godzinami spotkanie pomiędzy Polską, a Meksykiem było bardzo fajnym meczem i nie ma co słuchać fachowców w studio, bo oni tylko narzekać potrafią i kręcić nosem. Jasne, chaos na boisku, szczególnie w pierwszej połowie, panował straszny, ale w zamian było sporo walki i szybkie tempo – piłka nie miała ani chwili spokoju, bo cały czas ktoś ją kopał hehe. I to pierwsze za co pochwaliłbym tę naszą reprezentację, która jak wszyscy wiedzą pierwszy i ostatni raz wystąpiła w takim składzie – biegali, walczyli i nie odpuszczali, co tymbardziej trzeba docenić zważywszy, ze do usiech wylecieli dopiero w a więc specjalnej okazji do zaaklimatyzowania się nie mieli. A, że często nie wychodziło im to, co zamierzali, cóż, niektórzy pierwszy raz w życiu grali przed ponad pięćdziesięciotysięczną widownią więc nic dziwnego, że im się nogi plątały. Wstydu nam nie przynieśli, a i momentami było na co popatrzeć.
Oczywiście zbyt wielkiego sensu rozgrywania takich meczów nie widzę, no ale skoro już ugraliśmy z Meksykiem remis, to nie ma co smęcić, a można się trochę ucieszyć, że nie jest tak źle z naszym zapleczem piłkarskim. Meksykanie przewyższali nas pod względem gry zespołowej, powoli konstruując swoje akcje i bez pośpiechu dążąc co celu, na co my odpowiadaliśmy dość chaotycznie, ale to właśnie dlatego, że zespołowo nie zaprezentowaliśmy się zbyt dobrze, co trzeba zrozumieć w końcu nasi zawodnicy nigdy nie grali w takim składzie. Paradoksalnie pod względem technicznym nie ustępowaliśmy przeciwnikom na krok (no może w grze z pierwszej piłki). Kłopot w tym, że były to raczej popisy indywidualne i nic dziwnego, że nic nie przyniosło to, że jeden nasz zawodnik przedryblował dwóch przeciwników skoro jego kumple stali i się patrzyli. No i odwagi trochę brakło w parciu do przodu. Nasłuchali się od Janasa, że jedziemy do usiech zgrywać obronę, no to bardziej dbali o tyły. A sam Janas im w tym pomógł, bo w ostatnich dziesięciu minutach meczu nie było na boisku ani jednego napastnika. Ogólnie jednak nie było źle. Tyle tylko, że co z tego, że gdyby zgrywać tę drużynę to na pewno byłaby ona lepsza, skoro mamy już gotową inną, lepszą szesnastkę. Z tego punktu widzenia ten mecz, choć dobry, nic nie wniósł do poprawy gry reprezentacji. A czy coś wyjaśnił odnośnie indywidualnych ocen graczy? Trochę wyjaśnił.
Nie ma siły, trzeba szukać lepszego zmiennika dla Baszczyńskiego, który odstawił manianę. W ofensywie jeszcze z chłopa jest pożytek, ale w obronie to stanowi tylko zagrożenie dla naszej bramki. Po drugiej stronie Głowacki był zupełnie niewidoczny. Dwójka stoperów zagrała dobrze, choć do mordercy Dudki to ja się nigdy nie przekonam, bo powinien w więzieniu gnić, a nie w reprezentacji grać. W pomocy dzielił i rządził Sobolewski i myślę, że tylko ślepy stawiałby dalej na Kałużnego. Moim zdaniem Sobolewski powinien mieć stałe miejsce w reprezentacji na pozycji defensywnego pomocnika – bardzo pożyteczny jest w defensywie, a że potrafi dryblować, to i zagrożenie dla bramki przeciwnika stanowi spore. Reszta sobie jeszcze trochę poczeka na grę w reprezentacji. Kiełbowicz by się nadał, gdyby tak jak w piłce ręcznej, była możliwość zmiany zawodnika na chwilę tylko. Wchodziłby, wykonywał wolne i schodził. W innym przypadku nie ma potrzeby żeby się łudził na pierwszą jedenastkę. Atak bez wsparcia pomocy nie miał szans się wykazać, zresztą napastników nam więcej dobrych póki co nie trzeba. Tak czy siak to co strzelił Brożek to stadiony świata, przepiękna bramka. Będą z niego ludzie, tyle niech już przestaną o nim mówić „obiecujący”, bo to stary chłop już jest. No i jeszcze został Boruc. Myślę, że trzeba szukać innego, lepszego drugiego bramkarza, bo pan Artur się nie popisał i tylko na piłki marudził, ze niedopompowane. W ogóle trza dobrego bramkarza szukać, bo póki co takiego nie mamy. A co do zmienników to całkiem dobry okazał się Gołoś, który wniósł sporo ożywienia do zespołu. Przy okazji okazało się jak znam się na piłce – słuchając komentatora, który opowiadał o tym jak to Gołoś jest objawieniem poprzedniej rundy polskiej ligi nie mogłem ukryć zdziwienia, bo ja tej nocy usłyszałem to nazwisko po raz pierwszy w życiu 🙂
Podziel się tym artykułem: