Żaden tytuł adekwatny do tego, co chcę napisać mi nie przychodzi więc nic nie stoi na przeszkodzie żeby był byle jaki. No dobra, ten do końca nie jest taki byle jaki, bo pierwotnie tytułem miał być „Zlew”, ale pomyślałem, że więcej osób będzie chciało poczytać o ostrym seksie niż o zlewie.
– Te, Quentin. Dla kogo Ty piszesz tego bloga? Dla siebie czy dla popularności?
– Szasz!
– He?
– Szasz! Po angielsku tak.
– Aaaa! Shush?
– No szasz. Zamknij się!
– Jak Ty się odzywasz do swojego Alter Ego? Gdzie Twoja kultura? Gdzie Twoje dobe zachowanie? Gdzie Twoje maniery? Gdzie…
– Stówa?
– Dwie.
– Trzymaj.
– OK. Na razie.
O czym to ja… Aha. No więc napiszę tu to, co i ślina na język przyniesie – stąd ciężko o tytuł. Ojacie jaki śpiący jestem.
Dawno, dawno temu przetoczyła się przez Usenet dyskusja na temat Beaty Kozidrak. Przypomniała mi się ona, bo chwilę dzisiaj patrzyłem na TVP2, a tam były wspominki z ostatniego Sylwestra i występ Bajmu właśnie. Czy też Beaty solo, nie rozróżniam. Wokalistka ubrana w biały płaszcz i w białe porno-buty chodziła w tę i z powrotem i śpiewała, a ja sobie przypominałem wspomnianą wyżej aferę i kręciłem głową, że ludzie to są dziwni. Otóż napisał pewnego dnia na dyskusyjną grupę o seksie, bądź o psychologii jakiś koleś, który skarżył się, że w dyskotece poderwała go Beata Kozidrak, zawlekła do swojego domu i tam zgwałciła. Więcej coś tam się skarżył, bo z tego co pamiętam trochę go poniżyła w obecności drugiego kochanka i takie tam. Nie pamiętam szczegółów. W każdym bądź razie słuchając tych sylwestrowych piosenek pomyślałem sobie właśnie, że ludzi są dziwni. W głowie się nie mieści żeby narzekać na to, że poderwała cię i zgwałciła znana gwiazda.
No i tyle mi ślina na język przyniosła. A i w sumie było też o ostrym seksie.
Podziel się tym artykułem: