×

FILMOWA LIRYKA

Przypomniał mi się taki stary wierszyk, który napisałem sto lat temu, a w który to wierszyk wplotłem tytuły kilku polskich filmów. Nic nie stoi na przeszkodzie abyście go poznali 🙂

NIE MA MOCNYCH na Sarę – takie to stwierdzenie
KONSUL wysnuł w głowie. W palcach czuł mrowienie.
SARA naga leżąc w łóżku się prężyła,
By zająć czymś ręce, KOGEL MOGEL biła.
„KOCHAJ I RÓB CO CHCESZ” rzekła w głos niewiasta.
„Czemu nie chcesz seksu? Możeś pederasta?”
„To nie żadna niechęć, tylko siakiś WIRUS –
Jam nie pederasta, ani inny świrus!”
NIC ŚMIESZNEGO nie widząc, Sara pomyślała
I kuśka konsula zaraz sztywno stała.
Dziewczyny ręce sprytne cuda te sprawiły
SEKSMISJA się powiodła cud sprawiając miły.
Zdziwiła tak konsula ta SZTUKA KOCHANIA,
Że zaczął stosunek bez opamiętania.
POCIĄG to DO Sary, a nie do HOLLYWOOD
Sprawił, że pan konsul, podtrzymywał swój wzwód.
Objęła go nogami, mocno jak imadło,
A on ją posuwał, aż AKWARIUM spadło
Co stało za łóżkiem na półeczce małej
Przyglądając się cicho, scenie PORNO całej.
Kochankowie w wodzie zamiast rybki łapać
Ciągle się kochali nie mogąc tchu złapać.
Zanim zakończyli w orgazmu ramionach
Rybki wyzdychały – nawet skalar skonał.

PUŁKOWNIK KWIATKOWSKI – szef biura bezpieki
Nie sprawiał w ogóle wrażenia kaleki.
Stał w cieniu pod domem – za wysoka ranga
Uniemożliwiała być mu, tam gdzie i BALANGA,
Na której się wszystkie, byłe PSY stawiły.
Przy muzyce Lorenca raźno się bawiły.
Był tam Franc i Olo, WIELKI SZU i TATO,
OBYWATEL PISZCZYK oraz PROWOKATOR.
Świętowali udane UPROWADZENIE AGATY,
Za które dostali sowite zapłaty.
Na imprezie byli SAMI SWOI ludzie
SŁODKO-GORZKI SZWADRON pracujący w trudzie.
Kwiatkowski zadanie miał do przekazania,
Ale musiał czekać – choć miał dosyć stania.
Patrzył coraz częściej na mury nie-śliczne
Na których NOCNE GRAFFITI było bardzo liczne.
Na jednym tam był MIŚ na drugim REJS statkiem,
Na trzecim „ch**” z „kórwą” (o z kreską – niezłym kwiatkiem!).
Nadszedł w końcu ranek, MŁODE WILKI wyszły
Więc i na działanie dobre czasy przyszły.
Wyłowił z tłumu psów, PSY 2 najgroźniejsze
I zadanie im przedstawił bardzo teraźniejsze.

Spojrzała Sara w lustro, przyjrzała się sobie
„LEPIEJ BYĆ PIĘKNĄ I BOGATĄ” na głos nagle powie.
Spojrzała do książki – tytuł dziwny miała,
Bo się z angielskiego „GIRL GUIDE” nazywała.
W książce tej znalazła przepisy jak w domu
Zrobić się na bóstwo nie mówiąc nikomu.
DOM był cały dla niej, konsul wyszedł z rana.
Wrócić miał wieczorem – godzina nieznana.
Póżnym popołudniem przyjść do Sary miała
Wielka koleżanka – DEBORAH się zwała.
Jako, że samotnie póki co tu była
To sobie po cichu „KLAN” w tivi włączyła
I siedząc przed lustrem włosy pokręciła,
A na palec PIERŚCIONEK Z ORŁEM W KORONIE włożyła.
Wtem z hukiem drzwi z zawiasów jak dzikie wypadły,
A Sarę bardzo zdziwił ten wypadek nagły.
Czasu było mało – w drzwiach stało dwóch gości
Z wyglądu siłacze – chociaż bardzo prości.
Chciała gdzieś uciekać – złapał ją BANDYTA
I bez ceregieli o konsula spytał.

Sam konsul tymczasem po mieście wędrował
I właśnie na BILLBOARD wziął i „zalukował”.
Na nim dojrzał plakat – w sumie dwa plakaty:
Na jednym był „VABANK”, na drugim gość z „Taty”.
Zdziwił go niezmiernie taki GALIMATIAS –
Przecież już tych filmów dawno przeminął czas.
Po chwili zrozumiał, o co tu chodziło:
Funduszom emerytalnym to coś tu służyło.
Nie patrząc już na te marne GRY ULICZNE
Popatrzył na inne „obiekty” tak śliczne.
„CHŁOPAKI NIE PŁACZĄ” myślał patrząc długo
Na śliczne kobiety jedną potem drugą.
„W domu na mnie czeka nie zgorsza laseczka
Wracam więc by się jej dobrać do tyłeczka.”

Wszedł raźno do ganku, gdzie (dygresja mała)
SZABLA OD KOMENDANTA na ścianie wisiała.
Zdjął buty, parasol w kącie gdzieś zostawił
I krzyczy „Kochanie! Jużem był się stawił!”
Nie wiedział biedny konsul (znów dygresja mała),
Że w środku na niego PUŁAPKA czekała.
KILERÓW DWÓCH na niego silnie się rzuciło
I go przywiązali do krzesła dość krzywo.
Nie tracąc zbytnio czasu na go PRZESŁUCHANIE
Wyjęli giwery, zaczęli strzelanie.
SZCZUR po ziemi przebiegł, gdy ciało konsula
Upadło na podłogę, a krwawa koszula
Zostawiła czerwone na posadzce ślady
Nie do pomylenia z plamami od kawy.

Zbudziła się Sara z długiego omdlenia
I nie mogła ukryć swojego zdziwienia.
TYLKO STRACH wciąż czuła lecz pusto w pokoju
Ją tu przeświadczyło, że nie ma już gnojów.
PAN TADEUSZ – konsul, wciąż na ziemi leżał
Sara tylko rzekła „O żesz w dupę jeża”

KILER Dybek i kumpel, kiler TARANTHRILLER
(No co? Ksywy dziwne, ale i prawdziwe)
Patrzyli na oblicze mości Kwiatkowskiego
Chcąc się dziś dowiedzieć zabili dlaczego.
Kwiatkowski popatrzył i do nich tak rzecze:
„Dziwnie układają się losy człowiecze.
Raz POTOP, raz KINGSAJZ, czasem i DEJA VU,
Czasem znowu guna oddasz do zakładu
I gdy doć strzelają nikt cię nie osłoni,
A ty mówisz tylko „nie mam kurwa broni”.
Dziś pracowaliście na zlecenie ludzi,
Którym się wybitnie musi w życiu nudzić.
Zlecili robotę, tak jest panie Dybek,
Ludzie z Frakcji Ochrony Akwariowych Rybek.”

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004