Jednym z największych wypadków (zarazem najdziwniejszych) w Ogrodzieńcu, był ten, kiedy pewien samochód ciężarowy skręcając w prawo „zarył” w róg stojącego na zakręcie domu. Rozwalił dwie ściany i „odsłonił” pokój. Właściciele domu w sumie dobrze na tym wyszli: dostali odszkodowanie, uprzątneli to i owo, a koniec końców postawili w tym rozwalonym pokoju sklep mięsny.
Innym razem mój kumpel miał dachowanie Cinquecento. Wrócił po wypadku do szkoły i przez cały czas podśpiewywał „RMF FM”. Strasznie to dziwnie wyglądało więc Go spytaliśmy co się go to tak uczepiło, a on nam mówi, że podczas wypadku słuchał radia i ostatnią rzeczą, którą usłyszał, był właśnie ten dżingiel.
Kolejny kolega walnął w nadjeżdżającego Kamaza, sam jadąc na Simsonie. Jak to się stało? Ano zauważył ciężarówkę i chciał zahamować, ale w pośpiechu pomylił wajchy i nacisnął sprzęgło zamiast hamulca.
Następny kumpel rozbił się swoim Ogarem. Motocykl nadawał się do kasacji, ale ocalało szkło od reflektora. Używał go później jako kieliszka do wódki. Apropos: z jakiego najdziwniejszego naczynia piliście wódkę? Ja ze skórki od mandarynki.
Podziel się tym artykułem: