×

POBAWIŁEM SIĘ W MAŁPĘ…

… i skakałem między gałązkami świerka zawieszając na nim biało-niebieskie lampki. A teraz czekam na to, żeby za oknem się zrobiło ciemno i co bym zobaczył efekt tego swojego zawieszania. W międzyczasie przytaskałem do siebie drugą małą choineczkę i teraz świeci mi na żółto z drugiego pokoju. Dalej nie czuję świątecznej atmosfery, ale co tam – jeszcze parę Świąt mam w planach przeżyć. Cruella powoli też rozkłada ostatnie świecidełka to tu, to tam i wkrótce pozostanie tylko rozebranie dużej choinki i już będę mógł przystąpić do pisania notki pod tytułem „Świąteczny bilans” z tegorocznym spisem pierdół, które pojawiły się w moim domu, bo ktoś, kiedyś wymyślił, że w Święta ma być jak w amerykańskich filmach. No właśnie, zaraz mam w końcu obejrzeć jakiś amerykański, świąteczny film, co by podjąć ostatnią próbę poczucia świątecznego klimatu. Mógłbym tu siedzieć i pisać notki, ale i tak nikogo nie obchodzi co mam do napisania ;P Sorki, nie mogłem się oprzeć 🙂

Rozkładając te świecące pierdółki na świerku, dostrzegłem jak pod swój dom podjechał Dropsik. Z samochodu wygramoliła się Jego przyszła żona, Jego rodzice, aż w końcu On sam. Wnieśli zakupy do domu, a potem Dropsik ze swoją przyszłą żoną gdzieś odjechali. Ciekawe co słychać u smarkacza – nie widziałem Go ze dwa miesiące. Czy to możliwe żeby tak się zakochał, że trzyma Go już ponad pół roku? Mnie się wydaje, że oni udają, a Gośka po prostu potrzebuje zielonej karty. Albo i Dropsik – zawsze podejrzewałem, że jest z Marsa 🙂 Fajnie, że ktoś jest szczęśliwy. Daje to nadzieję na to, że tak też można.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004