×

KRÓTKA BALLADA O POLICJI

Jadę sobie o dziesiątej w nocy na rowerze po moim pięknym mieście. Tak się składa, że w tej mojej maszynie to dużo rzeczy nie ma. Hamulce ledwie działają, przerzutki szwankują, a o światłach to sobie mój rower może co najwyżej pomarzyć. Tak więc jadę sobie, a tu ciemno jak w grobowcu. Bez świateł jestem „łupem” dla kierowców. W każdym bądź razie słyszę nagle, że koło mnie zatrzymuje się jakiś samochód. Odwracam głowę, patrzę, a to policyjny Polonez. Otwiera się szyba, a ja zastanawiam się w duchu ile lat można kiblować za jazdę na rowerze w nocy bez świateł. Popatrzyłem na policjanta, on popatrzył na mnie i spytał:
– Przepraszam bardzo, jak dojechać na ulicę Południową?
Nie umiałem mu pomóc, ale mimo to podziękował, powiedział: „dobranoc”, zasunął szybę i pojechał.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004