×

I ZNOWU MI SIĘ ŚNIŁO

Niedobrze, dziś znów śnił mi się facet. A nawej dwóch. Jeden zidentyfikowany, drugi nie za bardzo ze wskazaniem na w ogóle. Akcja snu miała miejsce w szkole podstawowej w Ogrodzieńcu, w miejscu, które już kiedyś mi się śniło, ale nie pamiętam kiedy i w jakich okolicznościach. Tym szczególnym miejscem było wejście na salę gimnastyczną. Podwójne drzwi, które otwierano na oścież tylko w przypadku jakichś okoliczności. Zwyczajnie wchodziło się bocznym wejściem. Tym razem jednak to główne wejście było otwarte, bo i okazja była ku temu – ósme klasy (chyba ósme) robiły przedstawienie na koniec swojej podstawówkowej edukacji. Klas było trzy – każda robiła przedstawienie na własną rękę.

Byłem tam, bo chciałem popatrzeć na przedstawienie klasy Dropsika. Ich przedstawienie było trzecie w kolejności, ale przyszedłem wcześniej żeby dwa pierwsze też zobaczyć. Oglądałem je w towarzystwie Dropsika, którego zżerała trema. Normalnie zielony był ze strachu przed swoim występem. Pocieszałem Go jak mogłem, ale nie na wiele się to zdało. Jego klasa wystawiała „Władcę pierścieni”, a Dropsik grał w tej inscenizacji Golluma. No i tak staliśmy przed wejściem na salę w tłumie ludzi, a ja zauważyłem, że przygląda mi się cały czas jakiś facet z wąsem, wyglądający na koordynatora czy też reżysera wszystkich przedstawień. Przez dwa przedstawienia tylko się patrzył, a przed trzecim, gdy Dropsik/Gollum już poszedł się przebierać, podszedł do mnie i mówi:
– Przepraszam, ale pan nie uczęszcza do tej szkoły więc nie może pan tego oglądać. Proszę stąd iść!
Zdębiałem.
– Myślałem, że to przedstawienie jest dla wszystkich.
– Tak, ale pan nie może tu być.
– Nie da rady jakoś załatwić żebym mógł zostać?
– Cóż, jest jeden sposób. Teraz przed nami najcięższe przedstawienie i przydałoby nam się trochę szczęścia żeby wszystko wypaliło. Pójdzie pan na górę, na pierwsze piętro. Tam jest wystawa zabawek z Kinder Niespodzianek. Pod jedną z nich znajdzie pan Dobrego Ducha Naszej Szkoły. Jeśli mi go pan przyniesie to może pan wrócić i oglądać przedstawienie dalej.
– Dobry Duch Naszej Szkoły? Przecież to jakaś bzdura!
Facet z wąsem popatrzył na mnie surowym wzrokiem i odszedł.

Chwilę stałem w bezruchu, ale groźne spojrzenia ze strony faceta z wąsem przypatrującego się mi z prowizorycznie ustawionej sceny nie zostawiały złudzeń. Albo przyniosę DDNS, albo wypad z baru. Wiedziałem, że to jakiś idiotyzm, ale postanowiłem iść i poszukać DDNS. Wszedłem na pierwsze piętro i rzeczywiście była tam wystawa zabawek. Podszedłem bliżej i zacząłem każdą z nich podnosić w poszukiwaniu DDNS. Po podniesieniu setnej chyba zabawki usłyszałem, że zaczęło się już przedstawienie „Władcy pierścieni”. I wtedy pomyślałem, że facet z wąsem po prostu chciał się mnie pozbyć, a ja jak głupi dałem się podejść. Zdenerwowałem się! Zszedłem na dół, poszedłem prosto do faceta z wąsem, który przeżywał grę Galadrieli i skierowałem w jego stronę wyciągniętą rękę z otwartą dłonią.
– Proszę! – Powiedziałem.
– Ale tu nic nie ma. Miałeś mi przynieś Dobrego Ducha Naszej Szkoły!
– Przyniosłem coś znacznie lepszego!
– Tak? A co to niby ma być?
– Miśka Miki.
– Miśka Miki? Co to do diabła jest Miśka Miki?
– No żona Misia Mikiego.
– He?
– No jest Miś i Miśka Miki…

I w tym momencie się obudziłem.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004