Postanowiłem zrobić sobie dzisiaj filmowy dzień na blogu. Zobaczymy co z tego wyjdzie 😉
Wyst.: Bruce Willis, Spencer Breslin, Emily Mortimer, Lily Tomlin
Reż.: Jon Turteltaub
Ocena: 3+(6)
Russel Duritz pracuje jako specjalista od image’u. Fajna to fucha, bo specjalnie dużo robić nie musi – wystarczy, że doradzi w co się ubrać, czy na jaki kolor przefarbować włosy. Zdawałoby się, że taka praca to sama przyjemność jednak Russ traktuje ją bardzo poważnie, co w połączeniu z jego cynizmem i wyrachowaniem nie daje zbyt dobrych rezultatów w stosunkach ze swoimi podwładnymi, przyjaciółmi i rodziną. Jest wobec nich oschły i zasadniczy. Ot zwyczajny stary piernik. No może nie aż taki stary, ale bądź co bądź za parę dni będzie miał czterdzieste urodziny. No i na kilka dni przed tymi urodzinami zdarzy się w jego życiu coś niezwykłego. Pozna ośmioletniego chłopca, który chcąc nie chcąc zmieni jego życie.
Bruce Willis w filmie wyprodukowanym przez wytwórnię Disneya. Dość diametralna to odmiana w stosunku do filmów, w których grywał ostatnio, ale w sumie nie stanowiąca precedensu. W końcu można go było już oglądać w stroju zająca w „North” z przyszłym Frodo Bagginsem. Tym razem strój zająca zamienił na sztywny garnitur i dał sobie odpocząć od ciągłego strzelania do wszystkiego co się rusza. Czy słusznie zrobił? Bo ja wiem. Wolę go jak strzela i rzuca te swoje onelinery.
Ja też zapragnąłem jakiejś odmiany od krwawych filmów stąd postanowiłem obejrzeć ten familijny filmik. Nie jest taki zły, ale dobry też nie jest. Ot zwykła opowiastka, ckliwa momentami i na siłę próbująca być wzruszającą. Ja lubię takie filmy, ale ten nie trafił zbytnio w mój gust. Nie potrafiłem się wczuć w jego sentymentalny klimat. Może dlatego, że maksymalnie na nerwy działał mi ten mały ośmiolatek. Brrr. Ja już z natury nie lubię dzieci, a ten był okropny. Mam nadzieję, że już się nie pojawi na ekranie zanim dorośnie 🙂
Generalnie lepiej kolejny raz obejrzeć inny film Turteltauba – „Fenomen” niż to, ale jak ktoś jest ciekaw nieco innego Bruce’a Willisa to tak do końca na „Dzieciaku” się nie wynudzi. W końcu zawsze zaraz potem można obejrzeć Bruce’a rozpieprzającego wszystko dookoła.
Fani „Przyjaciół” ucieszą się, bo w góra minutowym epizodzie pojawia się tutaj Matthew Perry.
Podziel się tym artykułem: