×

WALKA O O(GG)IEŃ

Ech. Tylko tyle napiszę: ech. Jak ja lubię te niespodziewanki, które mi się od czasu do czasu przytrafiają zupełnie nieprzewidzianie i niespodziewanie. Niby przez lata człowiek powinien do tego przywyknąć, a jednak nie ma lekko. No i ten pad GG o którym już wiele napisano w poprzedniej notce był właśnie przygodą z takiej kategorii. Często zastanawiam się co też jeszcze niemiłego może mi się trafić i jasna cholera zawsze życie mnie zaskoczy. Tyle, że inna sprawa, że czasem te niespodzianki jakimś bliżej nieokreślonym sposobem udaje się przekuć in plus i chyba zainstalowanie Tlenu było takim plusikiem, bo całkiem fajny to programik. Fajny gdyby nie ta jedna pierdółka na którą narzekamy z Marudą… Cóż. Nie ma tak żeby coś za nic. A kurde powinno!

I tak mi zleciał cały który miał potoczyć się całkiem inaczej. Ech, znów obiecałem sobie, że obejrzę jakiś film i znów nic z tych obietnic nie wyszło. Obiecanki macanki, a głupiemu stoi – jak mówi staropolskie przysłowie 🙂 Zamiast filmu w CDROMie zagościła płytka z The Best of Monty Python, a ja pooglądałem sobie przygotowania do wyprawy na obydwa szczyty Kilimandżaro czy wzruszającą historię Bicycle RepairMana 🙂 Nie narzekam. Dodatkowym plusem jest to, że zaimponowałem sam sobie (tak tak, obecność w nowym Klubie zobowiązuje!). Zwykło się mówić, że tak naprawdę znasz jakiś obcy język jeśli śmiejesz się (byle szczerze 🙂 ) z dowcipów w tym właśnie języku. No i ja się śmiałem. Zresztą bardzo lubię słuchać angielskiego angielskiego i chciałbym kiedyś potrafić mówić cockneyem. No, ale nie potrafię. Tylko przekleństwa mi dobrze wychodzą, bo dużo razy oglądałem „Cztery wesela i pogrzeb” :))

Ludzie to mają poczucie humoru (wbrew pozorom to nie o mnie 😉 ). Właśnie postanowiłem włączyć sobie Polsat, bo tam w ramach „Baru” Przemek Saleta napieprza się z jednym Węgrem w walce w formule K1 (nie mylić z kajakarstwem! 🙂 ). Formuła ta całkiem fajna jest – dozwolone są uderzenia pięści, kopnięcia czy uderzenia kolanem. No i jest to całe K1 i nasz Przemek, którego karierę bokserską zakończył kiedyś na ringu kierowca ciężarówki z Holandii, a o którym Jędrek Gołota mówił kiedyś tak: „W tym roku czeka mnie jedna walka. No półtora jeśli będę walczył z Saletą” – ja się dziwię, że jest jeszcze ktoś, kto daje się nabierać na Saletę i w sumie sam nie wiem kto ma większe poczucie humoru – Polsat, który kreuje go na drugiego Dona „The Dragona” Wilsona czy sam Saleta, któremu się wydaje, że podbiłby cały świat sportów walki gdyby tylko nie był akurat kontuzjowany, albo nie docenił przeciwnika. Ja tam czekam aż dostanie po ryju w K1 – kto wie, może doczekamy się potem jego występów w muay thai… Tak czy siak jedno mu trzeba przyznać – nie boi się mimo tego, że życie pokazało mu, że może dostać po łbie nawet od kierowców ciężarówek. Albo jest odważny, albo głupi… I po walce. Zaraz się dowiemy kto wygrał, choć dziwnie spokojny jestem, że to Przemek, który pewnie ogłosi zaraz potem chęć zdobycia super hiper mistrzowskiego pasa w K1. Ja dziś miałem swoją walkę i Saleta też miał – tylko nie wiem kto jest bardziej wycieńczony 🙂

No i wygrał Przemuś. Jaki szczęśliwy 🙂

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004