To miłe, gdy znów czeka się na kolejny mecz naszej reprezentacji z wypiekami na twarzy, bo jest nadzieja, że nie tylko nie przegrają, ale i wywiozą z terenu przeciwnika trzy punkty, które dobitnie pomogą w osiągnięciu celu jakim w najgorszym wypadku jest awans do baraży do kolejnych mistrzostw świata. Ja już czekam od ostatniego gwizdka poprzedniego meczu z Austrią i cieszę się, że powoli czas oczekiwania się kończy. Jeszcze tylko parę godzin i znów usłyszymy gwizdek.
Żeby osłodzić sobie oczekiwanie na dzisiejszy mecz postanowiłem zarzucić poprzednie spotkanie Walii i Polski rozgrywane parę lat temu na Millenium Stadium w ramach eliminacji do poprzednich mistrzostw. Spotkanie jak wiadomo wygrane. No i tak oglądając go przypominałem sobie atmosferę tamtych nie tak odległych czasów, w których to nasza drużyna była pierwszą drużyną europejską, która awansowała dalej z fazy grupowej. Nikt wtedy nie wiedział jak to się wszystko skończy to i euforia coraz większa w kraju była, a po tamtej kolejce spotkań byliśmy na pierwszym miejscu w grupie z przewagą bodajże czterech punktów. A oprócz tych wspomnień uporczywie kołatało mi w łepetynie, że dziś nie powinno być problemów i że wszystko skończy się dobrze. Może nawet zwycięsko, choć wiadomo jak to jest z nami w tych meczach rozgrywanych niemal dzień po dniu. I właśnie ten krótki czas jaki upłynął między spotkaniem sobotnim, a dzisiaj jest jedyną rzeczą, która przemawia przeciw naszej drużynie. Wszystko inne napawa optymizmem, którego nie da rady popsuć nawet Janas jedną czy dwoma błędnymi decyzjami personalnymi, które na pewno wymyśli.
Dużo wskazuje na to, że będziemy dziś świadkiem fajnego meczu, który z przyjemnością będzie się oglądać. Oprawa tak wspaniałego stadionu (być może mecz rozegrany zostanie pod dachem) zawsze nadaje smaczku widowiskom piłkarskim w przeciwieństwie do smutnych polskich stadionów takich jak te w Krakowie czy w Warszawie. Widownia też powinna dopisać więc tylko pozostaje żeby piłkarze się sprawili i już dzisiejszy wieczór będzie pełen wrażeń.
Jestem dużym optymistą, o wiele większym niż pięć dni temu. Obiektywnie patrząc nasi nie grają jeszcze wspaniałej piłki i dalej nie są stricte drużyną tylko mimo wszystko dość przypadkową zbieraniną bez żadnej większej koncepcji, ale na Walię i tak powinno to w spokoju wystarczyć. Bo czym może postraszyć Walia? Giggsem. Jasne, jest w stanie zrobić sporo zamieszania i sam jeden wart jest więcej niż reszta zawodników na boisku, ale piłka nożna to nadal gra zespołowa. W pojedynkę to można wygrać Rolland Garros. Kto oprócz niego? Wraca Gary Speed, który jak wskazuje nazwisko potrafi się nieźle po flance rozpędzić tak, że nikt go nie dogoni. No, ale jest już zawodnikiem wiekowym, co oczywiście nie przesądza sprawy – jeden mecz może mu jeszcze wyjść. No i poza tą dwójką koniec. Savage porozbija się po boisku i ważne jest żeby go kopnąć na starcie co by nie poczuł się zbyt pewnie. To samo Hartson. W ogóle ważne jest żeby podjąć bijatykę, którą rozpoczną Walijczycy. Może się skończyć na czerwonych kartkach – nie szkodzi! Ważne żeby pokazać, że się nie damy popychać i szturchać, a o to jestem dziwnie spokojny, wszak nie w naturze Polaka leży żeby dać sobie w kaszę dmuchać. No i od czego Tomek Hajto… Wszędzie można przeczytać, że Walijczycy chcą ten mecz wygrać i że go wygrają, bo to ostatni mecz pod wodzą ich trenera i chcieliby go pożegnać zwycięstwem, a także „dać” dobry start nowemu trenerowi. NO I CO Z TEGO? Gdyby to było regułą to do awansu do MŚ wystarczyłoby przed każdym meczem eliminacji zmieniać trenera.
A co do naszego składu to jaki by nie był to należy pamiętać, że wtedy, trzy lata temu wygraliśmy mimo tego, że byli w składzie Michał Żewłakow, Andrzej Juskowiak, Tomasz Zdebel czy Arkadiusz Bąk. I to również jest optymistyczne 🙂
I ostatnia optymistyczna sprawa: zawsze, gdy tylko mamy Walię w swojej grupie to jedziemy na mistrzostwa świata. Moim zdaniem więc dzisiejszy wieczór będzie wieczorem radosnym. I tylko ten rytm sobota-środa może nam popsuć szyki. No, ale reguły są po to żeby je łamać.
Podziel się tym artykułem: