O Jezu jak ja nie lubię soboty! Wiem, wiem, gdybym żył jak normalni ludzie 🙂 to bym błogosławił sobotę, no ale póki co (i pewnie jeszcze długo, długo) tak nie będzie więc mogę sobie pozwolić na narzekanie. Zresztą odkąd pamiętam nie lubiłem sobót, bo i co w nich jest do lubienia. Czas leci mi w sobotę zawsze taaak woolnooo, że co spojrzę na zegarek to jest dziewiąta rano. A przecież to jest fizycznie niemożliwe żeby zawsze była dziewiąta rano! Dzisiaj też dopiero niedawno wskazówka zlitowała się i poszła trochę do przodu. No, ale wciąż jeszcze nawet południa nie było. Brrr, głupie są te soboty. Wszyscy albo śpią, albo odpoczywają, albo jeszcze co innego, a ja siedzę przed kompem i zastanawiam się co robić. Internet cholera jest fajny, ale jak się nie ma jakiegoś sprecyzowanego celu przed sobą to nagle się okazuje, że nic ciekawego w nim nie ma. Powiecie żebym sobie poszedł na spacer. Raz, że mi się nie chce, bo takie spacerowanie samemu to o dupę potłuc, a dwa że i tak muszę tu siedzieć i czekać aż na GG pojawi się mój kuzyn, któremu z bólem serca muszę powiedzieć, że nie pojadę na Jego ślub i wesele. No niestety nie stać mnie na takie podróże, a że ma zamiar hajtnąć się setki kilometrów stąd, bo aż w Zielonej Górze, to sytuacja i tak była skomplikowana od początku. Trochę mi głupio odmawiać, ale z drugiej strony czemu ma mi być głupio? Zamiast jak Pan Bóg przykazał znaleźć sobie jakąś pannę za płotem to aż do Zielonej Góry sięgnęły Jego macki. Gdybym mógł to bym jechał. Zresztą nie on pierwszy, któremu zmuszony jestem odmówić. Moja najbliższa realna przyjaciółka (o czym zresztą już pisałem) wydała się hen gdzieś pod Poznaniem. No kto ma kasę żeby taki kawał jechać w Polskę? Na pewno nie ja. Zresztą z tymi weselami to same kłopoty. Albo ludzie urządzają je kawał drogi ode mnie, albo nie mam z kim iść, albo mam, ale ten ktoś marudzi i w związku z tym już o pierwszej w nocy jestem w domu wychodząc w samym środku rzucania muszką. Nigdy bym w to nie uwierzył, ale zapragnąłem wtedy nie mieć z kim iść na wesele, bo przynajmniej wszystko byłoby wtedy jasne i proste. I jednego tylko żałuję, że nigdy nie udało mi się pójść z marudzącą osobą na jakieś wesele w Jej rodzinie. Ciekawe czy by Jej było tak wesoło gdybym o pierwszej zdecydował, że wychodzimy. No, ale o tym to się już nigdy nie przekonam. Tak czy siak na kuzyna czekać muszę, choć z drugiej strony łatwiej by mu było zostawić po prostu jakąś wiadomość na GG i uciekać gdzie pieprz rośnie przed Jego zawiedzionymi komunikatami. No, ale na razie posiedzę na posterunku. I tak nie mam nic innego do roboty. Nie muszę pół dnia spędzać w wannie, bo jest weekend i właśnie jak co tydzień spotkam się dziś z ukochaną, która w tygodniu nie ma czasu, albo jest gdzieś daleko, za daleko żeby się codziennie widywać. Ukochanej brak to i takich przygód też brak.
No i siedzę tak przed tym kompem i zastanawiam się co robić i nic mi do głowy nie przychodzi. To znaczy inaczej – gdyby mi się chciało to bez problemu bym sobie znalazł zajęcie, szkopuł w tym, że na pierwszy rzut oka każde to zajęcie choć ciekawe to nie przyniesie mi satysfakcji żadnej. A odwalanie czegoś na odpieprz się specjalnego sensu nie ma. No dobra, tak tylko bredzę sobie próbując zatuszować moje lenistwo 🙂 Zresztą w końcu przemogłem się do zrobienia czegoś. W końcu siedzę i piszę na bloga. To już coś!
Alternatywą zawsze jest oglądanie filmów. Wciąż mam co do obejrzenia i spokojnie mógłbym spędzić cały weekend oglądając film za filmem. Tyle tylko, że wszystkie te możliwe tytuły trącą już trochę starością, a ja mam ochotę na obejrzenie sobie czegoś nowego. I jest na to szansa, bo jeden kumpel ma sporo ciekawych rzeczy do oglądnięcia, ale nie ma czasu żeby się spotkać ze mną. I też tak czekam aż łaskawie odezwie się do mnie na GG, że mogę przyjechać. A ja wtedy wsiadam w samochód i robię sobie dziesięciokilometrową przejażdżkę w dobrym humorze. No, ale na [w tym momencie odezwał się na GG gambit, a wcześniej jeszcze Bernadetka… no i o co tu chodzi?… siedzę od godziny przy kompie i nic nie robię, a jak się wziąłem za coś konkretniejszego to mnie nagle wszyscy molestują] to się nie zanosi, bo czekam już od tygodnia aż da mi znać 🙂 Oglądanie filmów więc póki co odpada do czasu aż wpadnę w ciąg. Tak, jestem anonimowym kinomaniakiem. Próbowałem też czytać losowo wybrane blogi, ale to już od samego początku mojej bytności tutaj się nie sprawdzało, bo trafić na ciekawy blog to jest praca gorsza niż w kamieniołomach. Przesianie się przez te wszystkie kilobajty bzdur jest wyjątkowo męczące i fizycznie i psychicznie. Powinny być założone jakieś filtry na głupotę – tyle tylko, że nie wiem czy ja bym się w nie nie złapał 🙂
Tak czytam co piszę i dochodzę do wniosku, że choć tego nie czuję, to muszę być w jakimś podświadomym dołeczku. Ani one śmieszne, ani smutne – takie nijakie są te moje notki. Dziwne, bo przecież wydaje mi się, że mam dobry humor, a gdy zaczynam pisać, to zamiast wesołej notki jaką miałem w zamiarze wychodzi takie coś. I to nie jest [no cały czas mnie molestują na tym GG, czy to tak ciężko dostrzec, że jestem niedostępny (dostępny dla wybranych 🙂 )]?? kokieteria tylko stwierdzenie faktu. Kurcze! Ja umiem pisać wesoło niekoniecznie o rzeczach wesołych, ale w wesołym tonie! Tylko, że chyba mi nie wychodzi.
Z tego wszystkiego wlazłem sobie na Kurnik i zagrałem partyjkę w literaki. Zagrałbym więcej, ale boję się, że mi komp padnie w środku partii i nie wrócę i mi ranking spadnie 😉 Nie ma to jak poważne problemy 🙂 Zresztą i tak wszystko wygrywam hahahahaha – wygrywanie mówię Wam też się robi z czasem nudne 🙂 Może zaryzykuję i zagram jeszcze raz? Ale to chyba poczekam aż mi padnie komp i po restarcie będę miał jakąś spokojną godzinkę. A na razie biegnę wrzucić tą notkę. i jeszcze tylko spytam: ręka do góry kto lubi scrabble?? 🙂
Podziel się tym artykułem: