×

O DZIEWICTWIE

Zastanawiam się od jakiegoś czasu dlaczego dawno nie złapała mnie moja słynna na cały świat depresja i tak dochodzę do wniosku, że jest to na tyle podejrzane, że prawdopodobnie jestem u zarania czegoś, czego w ogóle bym się nie spodziewał. To na tej samej zasadzie co to przed śmiercią podobno zawsze się polepsza. Wszelkich interpretatorów poprzedniego zdania pragnę poinformować, że ani mi w głowie zabijanie się, ani tym podobne głupoty. Ot po prostu porównanie pasowało do opisywanej sytuacji.

[1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10… uff.. uspokoiłem się… w czasie pisanie powyższego dwa razy musiałem restartować komputer co w przeciągu kilku minut jest denerwujące]

Wracając do poprzedniej myśli nie mogę się nadziwić mojemu względnie dobremu humorowi. Przecież bywałem już w życiu sto razy bardziej szczęśliwy niż teraz, a mimo to dopadały mnie niemal non stop wszelakie doły i inne schizofrenie. A teraz? A teraz nic. Jestem sam jak palec, z domu się za dużo nie ruszam, nadchodzi jesień, a ja spokojnie i bez nerwów przyjmuję to wszystko i nie w głowie mi depresje. Inny na moim miejscu by się prawdopodobnie cieszył, ale ja jestem czujny i domyślam się, że życie ma wobec mnie jakiś tajemniczy plan, który tylko zaczyna się ciekawie. O tym jaki to plan pewnie dowiem się niedługo i na pewno Was o tym poinformuję. A jeśli tego planu nie ma to sam nie wiem, może przestałem być tym depresyjnym facetem, którym zawsze byłem? Szczerze w to wątpię, choć niewykluczone, że tak właśnie jest. Póki co nawet się cieszę, że nie tkwię w owym nieznośnym marazmie, który odbiera chęci do życia. Nie znaczy to, że robię coś pożytecznego dla świata czy jeszcze lepiej dla siebie. O nie, aż tak dobrze to nie jest. A może to tylko kwestia tego, że znów jestem sam od jakiegoś czasu i nie ma nikogo, kto by mi skutecznie humor popsuł 🙂 Z tego punktu widzenia samotność jest całkiem fajna. Nie muszę się krzywić na ukochaną osobę, która ziewa na moich ukochanych filmach i zmusza mnie do słuchania jakichś muzycznych jęków śmiejąc się przy tym z Children of Bodom. Nie przeczę. Ci ostatni, gdy w ich kawałkach pojawia się vocal są dobrym powodem do śmiechu, ale na Boga, chyba i w miłości są jakieś granice, których przekraczać nie wolno 🙂 Jedni powiedzą, że takie drobniutkie nieporozumienia to sól prawdziwego związku i ja się z tym względnie nawet zgadzam. Kłopot w tym, że ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka…

Jednym z moich ulubionych zajęć jest darcie się na telewizor 🙂 No nie dosłownie, bo jest to darcie się na pojawiające się w nim osoby. Świat pełen jest denerwujących absurdów, tak więc niezależnie od godziny w której włączy się telewizor można znaleźć coś, na co ciężko zareagować ze spokojem. A takie pokrzyczenie na kogoś znakomicie rozładowywuje człowieka dając upust jego emocjom. Jasne, znam milsze sposoby rozładowywania emocji, ale jak to mówią: na bezrybiu i rak ryba 🙂 W każdym bądź razie jak dla mnie najlepszym programem przy którym mogę się wykrzyczeć wcale nie są wszelkiej maści Wiadomości, a tylko stare, poczciwe „Rozmowy w toku”. Nie przeczę, kiedyś omawiane tam tematy były ciekawsze, a obecnie ciężko trafić na coś, co zaciekawi, ale wciąż można liczyć na to, że od czasu do czasu będzie można pooglądać ów program nie mogąc się nadziwić opowiadanym tam historiom. I to nie chodzi wcale o ich kontrowersyjność czy coś w tym temacie, ale o to, że słuchając występujących tam ludzi, człowiek zaczyna wątpić w nasze czasy i mimowolnie zastanawia się nad tym, czy to oni są nienormalni czy on. Dzisiaj w godzinach przedpołudniowych był odcinek poświęcony pośrednio dziewictwu. Głównym tematem było coś w deseń „Chciałabym, ale się boję”, ale program dostarczył mi refleksji głównie na temat dziewictwa właśnie, a konkretniej do podejścia do niego, nas, facetów  Bo choć o kobietach to był program, to niestety głównym powodem mojej irytacji byli siedzący na widowni panowie, rzucający od czasu do czasu „celnymi” uwagami. Piszę „niestety”, bo tacy, nie bójmy się tego określenia, durnie, nie robią swojej odnodze w systematyce dobrej reklamy. Siedziało więc tam kilku dumnych przedstawicieli rodu męskiego i rzucało swoimi mądrościami na lewo i prawo. A to, że faceci nie lubią dziewic, bo się ich boją, bo zakocha się taka w facecie i potem kłopot przy jej rzucaniu, a to, że na imprezie to wiadomo wódeczka i wtedy nie odpowiadają za swoje czyny, a to, że mają stresa, bo a nuż się nie sprawdzą i dziewczyna nabierze niechęci do seksu (pal sześć do nich, ale do seksu!)… I tak dalej i tak dalej. Wszystko okraszone śmiechem, luzackim podejściem do wszystkiego i dobrym humorem. No zatrzęsło mną, bo przecież my nie jesteśmy tacy prości!! Nie myślimy mechanicznie i nie podchodzimy na chłodno do tego typu sytuacji. A, że siedział na widowni jeden z drugim wyżelowany goguś to nie znaczy, że on jest wiarygodny… Nie przeczę, na pewno mają powodzeni u kobiet i spore doświadczenie w tym i owym, ale przez takich gości potem świat jest pełny samotnych facetów zbyt zwyczajnych żeby ktoś ich pokochał i kobiet rzuconych w cholerę przez ich Królewiczów z bajki. Generalizuję oczywiście, ale coś w tym jest. W końcu jakoś żadna z obecnych w studiu pań nie krzyczała, że w tym wszystkim o czym mowa była w programie miłość i w ogóle jakiekolwiek uczucie zastąpione zostały przez zwykły chłód i wyrachowanie.

A na koniec żeby nie było tak pesymistycznie znowu (starałem się żeby nie było, naprawdę 🙂 ) to wspomnę o pewnym studencie, o którym przeczytałem na stronach Onetu. Uproszczę pewnie całą sytuację, ale tak będzie lepiej dla dobra morału 🙂 Otóż ów student pragnął przenieść się ze studiów zaocznych na studia dzienne i aby tego dokonać musiał napisać egzamin wstępny. A jako, że nie był zbyt pewny swoich możliwości to poleciał do rektoratu i w dobrej wierze zdeponował na ręce sekretarki kopertę wypchaną pieniędzmy co by po niezdanym egzaminie pozytywnie rozpatrzono jego odwołanie. Tak przygotowany poszedł na egzamin i ku swojemu własnemu zdziwieniu udało mu się go zdać bez żadnych kombinacji. No i wtedy zrobiło mu się przykro pieniędzy wyrzuconych w błoto i postanowił iść jeszcze raz do rektoratu i pieniądze odzyskać. Pani sekretarka rozłożyła bezradnie ręce dając mu do zrozumienia żeby wybił sobie z głowy takie pomysły. Wtedy nasz student tak się zdenerwował, że poszedł na policję i poinformował, że na uniwerku są sami łapówkarze i inni tacy. No i rozpętała się afera. A jaki z tego morał? Ano taki, że ludzie są bezczelni i nie mają wstydu. I to wcale nie mówię o pani sekretarce czy też jej zwierzchnikach, tylko o tym pożal się Boże studenciku 🙂

I już naprawdę na koniec, dla wszystkich tych, którzy tego nie znają mały link: http://mkrupa.spymac.net/lotr.avi  który prowadzi do 10 megowego pliczku, który jednak warto ściągnąć 🙂

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004