No i po meczu. Fajnie, że nie muszę pisać „a nie mówiłem” 🙂 Choć z drugiej strony tak jak się spodziewałem, prawda leży po środku. No, ale trudno narzekać na zwycięstwo 3:0 odniesione na wyjeździe, niezależnie od tego jak słaby byłby przeciwnik (a Irlandia Północna aż tak słaba znowu nie jest). Zwycięstwo tym cenniejsze, że odniesione w dziewiątkę. Tak, tak, nie pomyliłem się 🙂 I wcale nie mam na myśli czerwonej kartki Włodarczyka, tylko fakt, że praktycznie panów Zieńczuka i Lewandowskiego nie było widać na boisku. Pierwszy trochę wiatru robił na lewej stronie, a drugi to nawet tym się nie wsławił. Znów tylko czerwony był jakby skończył maraton… może chłopina biega tylko nie tam gdzie trzeba? Trzeba by się kiedyś przypatrzyć.
Z wymienionych przeze mnie zawodników, których bym się pozbył w sumie z tarczą wyszedł tylko Dudek, który zaliczył parę dobrych obron, choć trzeba uczciwie przyznać, że Irlandczycy mu roboty nie utrudniali. No i na przedpolu niezbyt był pewny… znaczy łapał wszystko co miał złapać, ale w oczach widziałem strach typu: „a może zostać w bramce, a sytuacja potoczy się sama”. Tak czy owak to był mecz, w którym nie zawiódł. Mam nadzieję, że nie będzie grał w kratkę, bo z Anglikami w środę to będzie zupełnie inna parafia… Co do Żewłakowa to nic nie można powiedzieć, bo obrońcy dużo roboty nie mieli z irlandzkimi napastnikami. Pomocników już podsumowałem i został ten nieszczęsny Włodarczyk, który gola co prawda strzelił (50% zasług należy się jednak obrońcy, któremu nie chciało się wystawić nogi), ale wyleciał z boiska w głupi sposób, a tym samym atak naszej reprezentacji w meczu z Anglią znów będzie eksperymentalny – chyba już dawno nie było tak, że w dwóch meczach z rzędu zagrali ci sami napstnicy. Choć boję się, że z Angolami znów zagramy jednym napastnikiem i znów nikt nie będzie wiedział o co chodzi. No, ale póki co się udało. 3:0 to wynik, który powinien wzbudzić respekt, a to też jest ważne.
Niestety gołym okiem widać, że chłopaki nie są zgrani. Nic dziwnego – co mecz to inna jedenastka. Niestety „zasługa” to trenera, który wielce niezdecydowany jest. Dziwne, bo to przecież dobry trener jest co udowodnił trenując Legię i rozbijając się z nią po Lidze Mistrzów. Obawiam się, że ten brak zgrania odbije się w środę czkawką 🙁 No, ale może znów będę musiał napisać „hau hau” 🙂 Oby!
No i przykre, ze cholera od daaawna już nie ma w Polsce ani jednego lewego pomocnika (a może prawego 🙂 nawet mnie się już to wszystko myli hehe), który by się nadawał do reprezentacji. Męczące są już i dla piłkarzy i dla kibiców wymiany pomocników pomiędzy jedną, a drugą stroną w czasie meczu. Zaprawdę powiadam Wam, że w przyszłości o tym systemie gry nikt nie będzie pamiętał tak jak o futbolu totalnym czy cattenachio. Nie tędy droga do nowej „polskiej szkoły futbolu”.
No, ale na razie bardzo się cieszę z wyniku i trzech punktów. Znów jestem niepoprawnym optymistą i życzę chłopakom co najmniej remisu na Śląskim. Szkoda, że nie mogę być razem z nimi na stadionie. Podwójna, bo już od osiemdziesiątego szóstego roku jakby nie patrzeć jeżdżę na Śląski na reprezentację. A warto zauważyć, że wtedy nawet nie było na świecie osóbki, której WCetem mam zostać. Hahahahaha
Podziel się tym artykułem: