Spokojnie, to jeszcze nie koniec nadrabiania dokumentów z listy Do obejrzenia. Czas na kolejny, ale od razu mówię, że marny i rozgrzeszam Was, jeśli nawet nie będziecie dalej czytać. Recenzja dokumentu Cyber-Seniors. Bardzo krótka, zobaczycie!
Reżyseria: Saffron Cassaday
Scenariusz: Saffron Cassaday, Brenda Rusnak
Występują: Eadie Shura, Pelletier Henri, Schellenberg Max
Muzyka: Miho Hongo
Zdjęcia: Kieran Heilbron
Kraj produkcji: Kanada
O czym jest film Cyber-Seniors?
Domyślić się łatwo – o cyber-seniorach, czyli starszych ludziach, którzy poznają tajniki Internetu. A wszystko dzięki projektowi zorganizowanemu przez kogoś tam, dzięki któremu do tych właśnie seniorów docierają młodzi, cierpliwi ludzie, którzy uczą ich jak założyć konto na fejsie i jak uploadnąć wideo na Youtube. Cierpliwości potrzeba im dużo, bo podopieczni często mają sklerozę i nie pamiętają, czego się nauczyli, a z komputerów nie korzystali do tej pory w ogóle, bo na pewno tego nie pojmą. Okazuje się, że nie jest tak źle, a przy odrobinie uwagi ze strony młodych ludzi, wyniki z korzystania z netu są więcej niż dobre. To nie tylko kolejna platforma komunikacji z członkami rodziny rozsianymi po całym świecie i źródło informacji o tym, co się u nich dzieje, ale także miejsce, w którym mogą dzielić się swoimi pasjami. Opowiadają o nich w jutubowych widełkach nagranych na potrzeby specjalnego konkursu. Kto go wygra? Zobaczycie w Cyber-Seniors, choć powiem szczerze, że nie warto. Lepiej kuknąć na jutubową stronę projektu i posłuchać m.in. rapowania o zębach lub obejrzeć robienie tostów żelazkiem.
Recenzja filmu Cyber-Seniors
Choć temat na film dokumentalny jest bardzo fajny, bohaterowie więcej niż sympatyczni (choć trzeba wziąć poprawkę na ich wiek – jedni trzymają się zadziwiająco dobrze, inni dużo gorzej) i to taki feel-good movie, to jednak nie udało się wykorzystać tego potencjału autorce filmu i trzeba przyznać, że lepiej zrealizowane od niego były nawet końcowe filmiki seniorów. Pani reżyser poskrobała po powierzchni, posklejała parę scen i kilku bohaterów i zrobiła film na zaliczenie semestru w szkole filmowej. Nie jest to jakieś okropne czy złe, ale po prostu nijakie. Całość dobił doklejony zupełnie nie wiem po jaką cholerę wątek nagłej choroby siostry reżyserki. Kurczę, to film o cyber-seniorach, a nie o zdrowotnych kłopotach. Wiem, że poważnych itd., ale dodanych tak jak gdyby w ten sposób chciano podnieść atrakcyjność filmu. Nie podniesiono.
Potraktowanie tematu po łebkach i bez przygotowania widać głównie w filmowych lekcjach, które – zaręczam – gdyby prowadzone w ten sposób, jak nam pokazano, to z pewnością nie przyniosłyby rezultatu. Wie o tym każdy, kto próbował nauczyć rodziców Internetu (wcale nie musieli być aż tak starzy 😛 wystarczy, ze wychowywali się bez komputerów). Przychodzi taki koleś i rzuca, że tu jest ikona, tu jest kursor, tu trzeba zrobić dwuklik, a to jest webcam. Kto to zrozumie na dzień dobry? Ze dwa dni by zajęło nauczenie odróżnienia +70-ek Google’a od przeglądarki internetowej, a gdzie tam ikony i posłuszne wykonywanie polecenia: „teraz wpisz facebook.com w pasek adresu” (BTW ciekawa scena kontaktu z supportem fejsa w sprawie zapomnianego hasła; u nas też się tak da? ma ktoś telefon do supportu? 🙂 ). Wierzę, że te lekcje musiały wyglądać ciut inaczej i myślę, że to byłoby ciekawsze do oglądania.
Co za tym idzie najmilej i najfajniej ogląda się w Cyber-Seniors to, jak stopniowo coraz lepiej dogadują się między sobą pokolenia odległe o pół wieku. Daje do myślenia, że to nie tylko stare ramole albo rozwydrzone małoletnie debile.
(2058)
Ocena Końcowa
5
wg Q-skali
Podsumowanie : Seniorzy kontra Internet. Zmarnowany pomysł na fajny dokument.
Podziel się tym artykułem: