Ach to równouprawnienie. Kobiety już nawet tak męski gatunek jak buddy-movie zagarnęły!
Buddy-movie jak żużel i skoki narciarskie – tylko dla mężczyzn!
Żartuję, nie jest Gorący pościg [Hot Pursuit] pierwszym damskim buddy-movie w historii, bo duuużo wcześniej były już np. Policjantki z FBI [FEDS] czy niedawno Gorący towar [The Heat]. Ale mimo wszystko, gdy tak pomyślę o tym gatunku, to jednak zwykle pierwsze na myśl przychodzą mi męskie pary z Murtaughem i Riggsem na czele. No ale czasy się zmieniają, teraz w każdym filmie musi być Afroamerykanin, najlepiej w równych proporcjach z białą obsadą, a częściej za broń chwytać zaczynają babeczki. Mężczyźni w dzisiejszych filmach to płaksy z brodą i w spodniach rurkach.
Na pocieszenie zostaje nam jedynie to, że efekt damskiej współpracy w Gorącym pościgu jest całkowicie chłodny. Seans tego filmu to przeżycie porównywalne z obejrzeniem dowolnego meczu kobiecej piłki nożnej.
O czym jest Gorący pościg?
Bohaterką Gorącego pościgu jest Cooper (odpoczywająca od ciężkich ról Reese Witherspoon), policjantka z tradycjami. Jej ojciec, superglina, woził ją w radiowozie od małej i nic dziwnego, że również wylądowała w mundurze. Kobieta nie potrafi jednak pokazać pełni swojego potencjału, w wyniku czego po kompromitującej wpadce zostaje odesłana do piwnicy z dowodami. Los ma dla niej jednak niespodziankę. Oto do sądu przetransportować trzeba świadka koronnego, który zeznawać ma przeciwko megahiper handlarzowi narkotyków. W sytuacji, gdy towarzyszy mu żona Daniella (wielka przyjaciółka Kasi Wołejnio – Sophia Vergara), prawo wymaga, by w konwoju uczestniczyła też policjantka. Wybór pada na Cooper, która wkrótce ramię w ramię z Daniellą zmuszona będzie uciekać przed śmiercią.
Czy Gorący pościg jest dobry i dlaczego nie?
Czyli wszystko jest na swoim miejscu. Fajtłapowata glinka (nie mylić z Katarzyną) z potencjałem, seksowna lala z dobrym sercem, sensacyjny anturaż i sytuacje, które uwypuklają diametralną różnicę pomiędzy stylem życia obu bohaterek, ale równocześnie dają możliwość do tego, by każda z nich wzięła od drugiej to, czego jej brakowało. Kto się czubi ten się lubi – klasyczny buddy-movie. Tylko co z tego, że pani reżyser Anne Fletcher dobrze zna schematy gatunku, jaki właśnie kręci, skoro oprócz schematów niezbędnie potrzebna jest w buddy-movie chemia nie tylko pomiędzy bohaterami, ale i między filmem a widzem. A tej nie ma żadnej. Bohaterki odhaczają po kolei z listy to, co powinno znaleźć się w dobrym buddy-movie i to im wystarczy. Trochę się pokłócimy, trochę postrzelamy, trochę powygłupiamy i poprzebieramy, bo przecież Reese w przepraniu chłopca będzie taka zabawna… A widz ziewa.
Nie jest Gorący pościg jakimś specjalnie okropnym filmem, właściwie to momentami jest przyjemny (szczerze ubawiły mnie sceny z wiadomościami, w których za każdym razem zmieniał się opis bohaterek podawany przez prezenterów), a żenujących scen w nim brak (no poza totalnie nieśmiesznym lesbijskim pocałunkiem Witherspoon i Vergary; nienawidzę takiego humoru z gatunku: udawajcie kretynów AKCJA!). Tyle, że nie ma w nim zupełnie nic, co pozwoliłoby się wciągnąć i dobrze bawić przez 90 minut. Jak trampki z Carrefoura. Niby fajne, ale z Carrefoura.
(1943)
Ocena Końcowa
5
wg Q-skali
Podsumowanie : Fajtłapowata policjantka zostaje wydelegowana do eskorty ważnego świadka koronnego i jego żony. Wyrób buddy-moviepodobny.
Podziel się tym artykułem: