Po tradycyjnym serialowym szaleństwie na początku jesieni, czas na tradycyjny przesyt i lekkie spuszczenie z tonu. Inna sprawa, że wraz ze skończeniem się paru żelaznych serialowych hitów, do oglądania nie pozostało za dużo. A nic nowego mnie na razie nie urzekło. Homeland, do 3×09 włącznie Sporo dobrego dała „Homelandowi” przerwa w jego oglądaniu. Zaciąłem się na szóstym odcinku i oglądało ...
Czytaj dalej »Archiwum miesięczne: Listopad 2013
Enemies Closer
Renesansu Jean-Claude Van Damme’a ciąg dalszy. Po gorzkim „JCVD” wydawało się przez chwilę, że aktor zajmie się aktorstwem poważnym, ale hype na monolog na taborecie szybko minął i znów Mięśnie z Brukseli przepadły gdzieś tam daleko, nawet nie w kinie klasy B. A potem przyszła brawurowa rola czarnego charakteru w „Niezniszczalnych 2” i „epic split” w wiralu Volvo i znów ...
Czytaj dalej »Elizjum [Elysium]
Wielce żałuję, że nie wziąłem sobie na seans kartki z długopisem, bo wyszłaby z tego fajna druga część „Czego się dowiedziałem”. A tak z pamięci odtwarzać to mi się oczywiście nie chce. Tak czy siak, podsumowując już na początku jednym zdaniem, napisać wypada, że to efektowny, ale bardzo głupi film. Połowa XXII wieku. Przeludniona, wybrana z naturalnych surowców i zanieczyszczona ...
Czytaj dalej »Prevues of coming attractions [26.11.2013]
Sabotage Q-Prognoza: – Szkoda, że Arnie przepieprzył w polityce te parę lat, ale z drugiej strony może tego było mu trzeba, żeby doczekać się na koniunkturę dla starych gwiazd. Bo gdyby miał dalej grywać w Eraserach i innych Collateral Damage’ach… PS. Mirelka kolejny kroczek od zostania heroinką kina akcji. The Raid 2: Berandal Q-Prognoza: – Inaczej być nie może. Aczkolwiek ...
Czytaj dalej »Igrzyska śmierci – W pierścieniu ognia [The Hunger Games – Catching Fire]
Trudno, a w zasadzie niemożliwe, pisać jest o drugiej części „Igrzysk” bez wspomnienia choćby słowem o „Battle Royale„. Nieważne, że pisałem o nim w przypadku części pierwszej, bo komu by się chciało zaglądać do jakichś archiwalnych recenzji. Wobec tego i tu muszę wspomnieć o japońskim pierwowzorze (nieświadomym podobno) – tak, widziałem go, co chyba bardzo oczywiste. I tak, w sytuacji, ...
Czytaj dalej »Jaka to melodia, odc. 5 – Maradona
Darowanej melodii nie patrzy się w zęby. Szczególnie tej zupełnie niespodziewanej. Bo w filmie o Maradonie spodziewałbym się wszystkiego, tylko nie piosenek wykonanych osobiście (i brawurowo) przez Boskiego Diega. Wrzucam zatem zanim zapomnę o tym bardzo, ale to bardzo pozytywnym zaskoczeniu, które momentalnie wpadło mi w ucho: Piosenka pochodzi z dokumentu „Maradona by Kusturica” (w końcu go obejrzalem, czekał od ...
Czytaj dalej »Projekt PPTR, odc. 4
Niespodziewanie odświeżamy kolejny przyśnięty wątek! Dla posiadających krótką pamięć rozwinięcie skrótu PPTR – Przecież Pisałem Tę Recenzję. Dla niedomyślnych nie będzie dalszego tłumaczenia, bo już przechodzimy do konkretów. Przy okazji można mi bić brawo, bo powstrzymałem się od narzekania w pierwszym akapicie, choć bardzo mnie świerzbiło. Do narzekania 😛 Od wesela do wesela [The Wedding Singer] Prawdopodobnie mój ulubiony film ...
Czytaj dalej »Jaka to melodia, odc. 4 – Alleluja!
– Ludzie zawsze chcą psalmów na ślubach. Ale ty sprawiasz, że są piękniejsze.– Dziękuję.– Słyszałeś historię o Jezusie chodzącym po wodzie?– Tak. Nie podoba mi się. Wierzący nie utonie. Wątpiącego pochłonie woda.– Mówi o odwadze do uwierzenia w cuda. Kilka dni temu nie mieliśmy organisty. A teraz, gdy tu przyszłam, jakaś starsza pani płakała przy twojej pięknej muzyce. Urokami cykli, ...
Czytaj dalej »Maczeta zabija [Machete Kills]
Z Robertem Rodriguezem jest przynajmniej kilka problemów, a podstawowy to taki, że kręci marne filmy. Nie ma w tym nic dziwnego ani złego, bo ostatecznie świat pełen jest reżyserów kręcących marne filmy. Tyle tylko, że przeważnie żaden z nich nie podskoczył ponad poziom średniej przyzwoitości. Inaczej Rodriguez. Jeszcze w Meksyku wziął odważny rozbieg i filmem za garść dolarów przeskoczył mur ...
Czytaj dalej »Kapitan Phillips [Captain Phillips]
Są jeszcze w ogóle fajne filmy, które nie są oparte na prawdziwych wydarzeniach?R (?R – pytanie retoryczne ;P). Tak się pytam. Nie narzekam, bo lubię filmy oparte na prawdziwych wydarzeniach. A im wydarzenie mniej przeze mnie znane, tym lepiej. Historii z „Kapitana Phillipsa” nie znałem. Gambit mówił przed seansem, że głośna, ale nie sprawdzałem. Oczywiście, słyszałem nie raz nie dwa ...
Czytaj dalej »