×

Był sobie slasher, część 1

Otwieramy książkę J. A. Kerswella Teenage Wasteland – The Slasher Movie Uncut i ruszamy w następną ponunsploitationową drogę. Ile będzie trwała, czy będzie trwała i czy w ogóle będzie ciekawa? Nie mam pojęcia. Tak jak poprzednio – piszę na bieżąco z czytaniem. Jadziemy.

Slasher zdefiniowany:
„Durny zabójca prześladuje cycatkę, która nie potrafi grać i zawsze ucieka schodami na górę, choć powinna czym prędzej biec do drzwi wyjściowych” – Sidney Prescott „Krzyk”

– Nawet takiemu zapalonemu fanowi jak ja – pisze Kerswell – trudno jest jednoznacznie zdefiniować slasher. To połączenie konwencji horrorowo-thrillerowych w swego rodzaju film o zabawie w kotka i myszkę, który w „wersji podstawowej” skupia się na eliminowaniu kolejnych małolatów. Ich zabójstwa są przeważnie bardzo krwawe, a zabójca dokonuje ich przy pomocy noża, maczety, toporka, czy innych ostrych przedmiotów. Miejsce akcji slasherów to przeważnie odosobnione miejsca, w których los ofiar jest przesądzony – wesołe miasteczka, letnie obozy, akademiki. Motywem działania zabójcy jest zwykle jakaś doznana przez niego niesprawiedliwość z przeszłości związana z miejscem, w którym rozgrywa się akcja slashera, bądź z jednym z bohaterów filmowej rzezi. Zabójca to przeważnie (choć nie zawsze) zdeformowany mężczyzna noszący maskę i posiadający ponadnaturalną zdolność do regeneracji i rezurekcji w ostatnich scenach filmu. Slashery nakręcone są tak, by straszyć widzów i zapewnić im mocne wrażenia, ale również by mogli kibicować Ostatniej Dziewczynie (zwykle to dziewczyna) walczącej przez końcowe pół godziny filmu z zabójcą, który w okrutny sposób wymordował już wszystkich jej kolegów lub rodzinę.

Era współczesnego slashera rozpoczęła się wraz z premierą „Halloween” Johna Carpentera, ale film nie pojawił się w zupełnej próżni i czerpał z wielu istniejących już podgatunków filmowych. „Teenage Wasteland” prześledzi te tropy aż do Europy, gdzie w Niemczech w latach 50. i 60. kręcone były tzw. krimi; dotrze do Włoch, gdzie w latach 60. i na początku lat 70. królowały filmy giallo (dosłownie: żółty – nazwa wzięła się od żółtego koloru okładek popularnych we Włoszech na początku XX wieku książkowych kryminałów), a także zahaczy o brytyjskie shockery z lat siedemdziesiątych. Autor prześledzi wpływ, jaki na gatunek miały „Psychoza”, „Black Christmas” czy „Teksańska masakra piłą mechaniczną”, choć głównie skupi się na trwającej od 1978 do 1984 roku Złotej Erze slasherów.

– Podobnie jak slasherowi zabójcy, slasher to gatunek, który nigdy nie umrze. W tej książce – pisze Kerswell – skupiłem się również nad powolnym upadkiem slashera do piekła „prosto-na-wideo”, podczas gdy Hollywood wciąż go plądruje próbując uatrakcyjnić jego motywami mainstreamowe thrillery. Ostatnio ze świetnym efektem za produkcję slasherów wzięły się również inne kraje od Meksyku po Indie, aczkolwiek prawdziwe odrodzenie gatunku przyszło w połowie lat 90. wraz z pojawieniem się „Krzyku” Wesa Cravena.

Krwawe początki – Teatr Grand Guignol

Od zawsze lubiliśmy się bać i fascynowaliśmy się przemocą, ale dopiero kino pozwoliło na dotarcie slasherów do szerokiej publiczności. Horrory od zawsze były jednym z ulubionych gatunków na długo przed pojawieniem się „Halloween”. Długo przed nim nakręconych zostało przynajmniej kilka filmów, które można określić mianem slashera, a wpływ na kształtowanie się gatunku miały zarówno film, jak i literatura i teatr. Szczególnie jeden założony pod koniec XIX wieku w Paryżu – teatr Grand Guignol (dosłownie: przedstawienie z dużymi lalkami; dziś termin „Grand Guignol” odnosi się do jakiejkolwiek rozrywki zahaczającej o horror ze szczególnym naciskiem na użycie sugestywnych efektów krwawej przemocy). Założony w 1897 roku przez Oscara Meteniera teatr specjalizował się w wystawianiu naturalistycznych sztuk – od thrillerów po erotyczne farsy. Wśród nocnych przedstawień największą popularnością cieszyły się jednak rasowe horrory. W sztukach takich jak „Le Laboratoire des Hallucinations” czy „L’Horrible Passion” pokazywano morderstwa, tortury i rzezie dokonywane przez złoczyńców rzadko karanych za swoje zbrodnie. Pierwsze krwawe efekty specjalne pozwalały na pokazywanie widzom podciętych gardeł, wyrwanych oczu i spalonych twarzy. Widząc popularność takich właśnie sztuk, ich autor Andre de Lorde zdecydował, że właśnie one będą głównym tematem teatru Grand Guignol.

Największa popularność paryskiego teatru przypadła na lata międzywojenne, gdy stał się on jedną z głównych atrakcji Paryża i zyskał krwawy rozgłos. Jedna z jego najbardziej znanych aktorek – Paula Maxa – często określana jest jako „najczęściej zabijana kobieta na świecie”. Ginęła na scenie przeszło 10.000 razy na przynajmniej 60 różnych sposobów. Za to zgwałcono ją zaledwie 3.000 razy.

Popularność teatru zaczęła przygasać po zakończeniu II wojny światowej. Lubiąca się bać publiczność była zmęczona brutalną realnością wojny.

I choć teatralna kurtyna opadła zasłaniając krwawe sztuki teatru Grand Guignol, coraz bardziej pełne przemocy stawały się filmowe horrory, czego jednym z wyraźnych przykładów jest film Georgesa Franju „Oczy bez twarzy” [„Les yeux sans visage”] z 1960 roku. Opowiada on o chirurgu, który morduje młode dziewczyny zdzierając z nich twarze w celu przywrócenia straconej urody swojej córce. Krwawe sceny operacji robiły wielkie wrażenie na francuskich widzach, a biała maska, którą nosiła córka chirurga stała się inspiracją dla wyglądu Michaela Myersa w powstałym osiemnaście lat później filmie Carpentera.

Teatr GG został ostatecznie zamknięty w 1962 roku, ale jego wpływ na kulturę masową trwał o wiele dłużej. Pragnienie teatralnej widowni do bycia wystraszonym skutkowało powstaniem coraz to nowych filmowych horrorów.

Sztuki teatru GG rzadko przenoszone były na ekran, ale kilka z nich dotarło i tam. Pierwszą filmową adaptacją był wyreżyserowany przez Maurice’a Tourneura „Le Systeme du docteur Goudron et du professeur Plume” aka „The Lunatics” na podstawie opowiadania samego Edgara Allana Poe. Przed ekspansją GG za wielką wodę do Hollywood powstrzymał opracowany w 1930 roku Kodeks Haysa, który wyznaczył amerykańskim wytwórniom filmowym to co wolno, a to czego nie. Nawet najmniejsze odniesienia do erotyki czy brutalności zostały zakazane. Nie powstrzymało to jednak przed rozwojem filmowego horroru i tam.

Ale to już temat na następną część. A gdybyście chcieli poczytać trochę więcej o TGG, to zapraszam TUTAJ.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004