×

„MY SASSY GIRL” [„YEOPGIJEOGIN GEUNYEO”]

On i ona spotykają się w niecodziennych okolicznościach. On ją obserwuje kątem oka, a ona pijana w sztok robi nie lada sensację w wagoniku metra. I tak zaczyna się ich dziwna przyjaźń. Jego i jej, a nie jej i wagonika metra…

No i udało mi się w końcu obejrzeć ten film, na którego cześć czytałem sporo peanów i chyba tylko jedną niezadowoloną reckę (olidka pozdrawiam). A nie, już i drugą znalazłem. Moja nie będzie trzecia.

Nie będzie to też jednak recenzja pełna zachwytów. Możliwe, że oczekiwania miałem za wysokie, ale fakt jest taki, że spodziewałem się ciut czegoś innego. Pierwsza połowa filmu do gustu mi zbytnio nie przypadła. Owszem bohaterowie byli dość sympatyczni, ale kolejne sceny wymiotowania średnio mnie bawiły no i za bardzo to wszystko zalatywało farsą, a ja spodziewałem się jednak czegoś poważniejszego. Nie miałem jednak ani chwili zwątpienia i dobrze, bo przecież nie nudząc się wcale doczekałem do drugiej połowy filmu, która była już bardzo dobra.

Tak sobie myślę, że wysokie oceny tego filmu (moja też będzie dość wysoka) wynikają stąd, że zostaje nam w pamięci to co dobre. A że ostatnia godzina była wyłącznie dobra, to szybko zapomina się o tym co było wcześniej szczególnie, że przecież złe też nie było. No i ja tak już mam, że lubię ckliwe historyjki więc i tą w końcu polubiłem choć w zasadzie wszystko tu było jak z podręcznika pod tytułem: „Jak wzruszyć widza”. 4+(6) za to, że to co dobre szybko sprawiło, że zapomniałem o tym co mniej dobre. Choć muszę przyznać, że „Classic” tego samego reżysera bardziej mi się podobał.

PS. Jedna rzecz mnie denerwowała, ale to spoiler. Jeśli jednak będzie zapotrzebowanie to wdam się w dyskusję.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004