Piłka nożna, spać nie można!
Ale spryciarze wiedzieli, kiedy zrobić przerwę. Akurat dzisiaj, żebym na spokojnie mógł trzasnąć Poszedłbyma.
Transformers: Wiek zagłady – Poszedłbym
Nie pamiętam już dokładnie jak podeszły mi poprzednie części serii, ale z grubsza wygląda to tak, że po obojetnej jedynce przyszła beznadziejna dwójka, a potem dość sympatyczna trójka. Wynika z tego, że na czwartej części „Transformersów” raczej się natnę niż będę zadowolony, ale – jako, że to pełnokrwisty letni blockbuster, a takie to tylko w kinie – spróbowałbym.
Nie tylko ślepa nadzieja przemawia za wizytą w kinie. Zwiastuny czwórki były obiecujące i zachęciły mnie do seansu. Jak to zwiastuny. Na plus oceniam zmianę Shii na Wahlberga, bo tego drugiego lubię to raz, a dwa, Marky Mark raczej nie grywa w marnych blockbusterach. Druga sprawa, która nastraja mnie pozytywnie to prawdopodobnie w końcu wyraźne napieprzanki. Do tej pory, niezależnie od kasy wydanej na efekty, gdy w Transformersach dochodziło do rozpierduchy momentalnie przestawałem widzieć kto z kim walczy, kto jest zły, a kto dobry, kto rozwala budynek, a kto próbuje go ochronić. Taki miszmasz błyszczących i kolorowych elementów. A w zwiastunie wszystko zrozumiałem! 🙂
Werdykt może więc być tylko jeden. Wiem, że mogę się naciąć, ale z drugiej strony może to przykład serii, w której im dalej tym lepiej.
Riwiera dla dwojga – Poszedłbym
Przy okazji filmu z Owenem i Binoche (tytułu nie pomnę) pisałem, że światu potrzebne są niezobowiązujące komedyjki romantyczne bez głębszego dna i – sądząc po zwiastunie – „Riwiera…” może być dobrą próbą zrobienia takiego filmu. Choć trzeba pamiętać, że romantyzm może tam zostać zupełnie zastąpiony wątkiem kryminalnym wokół którego toczy się cała chryja.
Tak czy siak, wygląda na to, że mamy do czynienia z przyjemnym letnim filmem, który zapewni solidną porcję zabawy w towarzystwie najlepszych brytyjskich aktorów (jednych z wielu najlepszych 🙂 ). Na zachwyty, ochy i achy nie liczę, ale powinno być dobrze.
Rękopisy nie płoną – Poszedłbym
Aczkolwiek na żółto, bo nic nie wiem o tym filmie.
To czemu „Poszedłbym”? Na logikę i chłopski rozum – jeśli ktoś sprowadza do polskich kin irański film to znaczy, że musi być godny uwagi. W takim wypadku ufałbym rozsądkowi dystrybutorów, o ile coś takiego istnieje.
Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął – Poszedłbym
Udany kinowo weekend, który jednak przegra z 1/8 MŚ w Brazylii. Przynajmniej w moim przypadku. Żeby choć Asiek była zdrowa to dzisiaj bym nadrobił straty, a tak…
Jednak nie wszyscy wybierają piłkę nożną i dla nich to kolejna pozycja warta uwagi. Rzadko się zdarza, żeby jakiś zwiastun w kinie mnie zaskoczył. 99% wyświetlanych tam zajawek znam wcześniej. A tej nie znałem. I, ku jeszcze większemu mojemu zdziwieniu, była bardzo fajna (kiepskie zwiastuny marnych filmów łatwo przegapić). Kto wie, czy to nie najlepszy wybór na ten weekend.
Historia Allana Karlssona, który ucieka z domu opieki w setne urodziny, wierząc, że nigdy nie jest za późno, by zacząć wszystko od nowa. Opis dystrybutora mówi niewiele, w zasadzie właściwie nic. Więcej rozjaśnia fabułę tagline, że to europejski „Forrest Gump”. I rzeczywiście, na coś takiego wygląda „Stulatek” z trailera.
Podziel się tym artykułem: