24 sierpnia, piątek
1 pamiętnik, 1 ołówek, 1 łóżko, 1 drzwi z kratą, 1 okno z kratą, 1 sedes, 4 ściany obite gąbką (na czas trwania tego tygodnia zastąpię to po prostu napisem „standardowy nagłówek”)
Pierwszy dzień w karcerze minął w miarę spokojnie. Przez cały czas wsłuchiwałam się w głuche odgłosy walenia w ścianę. Teraz już wiem, że znajduję się na zachodnim skrzydle kliniki. To tutaj siedzi Leokadia, która całymi dniami wali w ścianę głową. Ot efekt uboczny terapii. Dostała raz za dużą dawkę jakiegoś świństwa i jej się zupełnie popieprzyło. I tak od czternastu lat. Krążą o niej po klinice legendy. Podobno raz dyrekcja chciała jej obić ścianę gąbką żeby mniej bolała ją głowa, ale zdenerwowana Leokadia rzuciła się tylko na pielęgniarza z zębami. Jego dolnej szczęki nie udało się odratować. A Leokadia? Cóż zapytana przez lekarza na tę okoliczność stwierdziła, że nie potrzebuje żadnej gąbki, a walenie w ścianę ją odpręża. No to co było robić – zostawili ją w spokoju. Szkoda, bo powoli mam już dosyć tego miarowego „stuk, stuk, stuk”.
Z okienka w moim pokoiku mało co widać. Jakieś drzewa, liście, komin fabryczny i to wszystko. Dzisiaj rano przyleciał pod moje okno mały ptaszek. Obserwowałam go przez chwilę, ale czmychnął narobiwszy na parapet. Było mi wszystko jedno, wzięłam efekt jego bytności do ręki i kiedy Zenobia wsadziła swoją łapę przez malutkie drzwiczki do podawania lekarstw wysmarowałam jej pulchne paluchy ptasią kupą. Zabawa dobra jak każda inna.
Wchłonęłam tabletki o smaku miętowych dropsów i wypiłam dwie szklanki wody. W pozostałej wodzie, podają mi ją skórkojady w wiaderku, wymyłam śmierdząca z deka rękę. Nie ma co ubaw po pachy.
[autor: Quentin]25 sierpnia, sobota
standardowy nagłówek
Zadziwiające. Już prawie nie myślę o alkoholu. Jeszcze kilka dni temu miałam ochotę na małego klinika, ale dzisiaj myślę raczej o tym co by tu robic żeby się nie nudzić. Pisać nie chcę za dużo żeby mi się ołówek nie skończył. Próbowałam go trochę zębami podstrugać, ale mówię wam – posmaku grafitu nie zneutralizowało nawet całe wiaderko wody. Fuj. Dobrze, że mam te tabletki o smaku miętowych dropsów. A może to faktycznie sa miętowe dropsy?
Stukanie Leokadii nie ustaje, ale zdążyłam się już do niego przyzwyczaić. Ba, znalazłam nawet dla niego zastosowanie. Obczaiłam rytm i próbuję klecić jakieś kawałki hip hopowe oparte na nim właśnie. Hmm, może założymy z Leokadią jakąś kapele hip hopową. Mam nawet dla niej nazwę: Kliniczny przypadek.
Zamknięta siedzę w karcerze
W nic już nawet nie wierzę
Wchłaniam miętowe dropsy
Sposób na życie to prosty
Jednego dropsa gdy wszamię
To myślę sobie o mamie
Ona jest w Ciechocinku
A ja tu… a ja tu… a ja tu….
No i mam zajęcie. Jaki jest rym do „Ciechocinku”?!?!?!
Podziel się tym artykułem: