×

DZIENNIK BRYDZI NOWAK (38)

[autor: Shivo]

22 sierpnia, środa
1 papieros, 0 jednostek alkoholu, ucieczka.

Z samego ranka wypaliłam papierosa. Ostatni z paczki. Filtr zachowałam, zawsze może się na coś przydać. Na wszelki wypadek zabrałam też spinkę, sznurek, gumę i kapsel. Nie ma co, jestem wspaniale przygotowana. Pewnym krokiem ruszyłam ku wyjściu. Szłam powoli, patrzyłam w sufit i cicho pogwizdywałam. Nie było szans, żeby ktokolwiek domyślił się co zamierzam! Szybko odnalazłam główne wyjście. Prowadziły do niego strzałki z napisem „Główne wyjście”. Czym prędzej wyszłam na zewnątrz i zaciągnęłam się świeżym powietrzem. Następne kroki skierowałam ku bramie i gdy już miałam wyjść poza teren kliniki zatrzymał mnie strażnik. Coś musiało mnie zdradzić. Być może za mało pewny krok, nadzieja odbijająca się w moim spojrzeniu, albo to że szłam w samej piżamie.

No i jestem w punkcie wyjścia…

[autor: Quentin]

23 sierpnia, czwartek
1 pamiętnik, 1 ołówek, 1 łóżko, 1 drzwi z kratą, 1 okno z kratą, 1 sedes, 4 ściany obite gąbką

No i mam czego chciałam. Specjalnie nikt na mnie nie krzyczał. Siostra Zenobia spojrzała na mnie tylko spode łba, ale uśmiechała się tym swoim chytrym usmieszkiem. W normalnych warunkach chyba bym ją… nie, na pewno bym jej nie polubiła. Nawet w normalnych warunkach. Jak się już tak na mnie napatrzyła to dowiedziałam się od niej, że za swoje zachowanie nie spotka mnie żadna szczególna kara. Podobno wszystkie pacjentki przechodzą fazę ucieczki. Jednej takiej nawet by się udało, jak to wynikało ze wspomnień Zenobii, sęk w tym, że chciała wyjśc oknem. Z dziesiątego piętra.

Tak cos czułam, że w tym wszystkim jest jakaś zagwózdka. No i oczywiście się nie pomyliłam. Zenobia poprowadziła mnie do mojego pokoju, zamknęła za mną drzwi i… okazało się, że to nie mój pokój. Trafiłam do izolatki. Spojrzałam błagalnym wzrokiem na Zenobię, a ta tylko zaśmiała się szyderczo (ta kobieta ma chyba sto uśmiechów na każdą okazję; co oczywiście nie zmienia faktu, że i tak przypomina ropuchę) i mówi do mnie:
– Moje dziecko. Panowie doktorzy postanowili wypróbować na tobie nową metodę leczenia. Tydzień w karcerze. Bez jedzenia. Za to z piciem wody źródlanej i codzienną dawką leków.
– Ale… – zaprotestowałam inteligentnie, ale drzwi się za mną zamknęły.

No i siedzę tu sama jak palec. Dobrze, że zostawili mi pamiętnik i ołówek. Tylko o temperówce zapomnieli kacapy jebane! Co ja zrobię bez temperówki! A tak, zdenerwowana lubię sobie czasem kurwa przyklnąć.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004