×

Zaplątani oraz Kill the Irishman

Zaplątani [Tangled]

Dobrej niczym skazańcy z filmów więziennych parze królewskiej rodzi się córeczka. Włosy dziewczynki mają cudowną moc. Uzdrawiają, odmładzają, prawdopodobnie same się czeszą itd. Niestety, zła staruszka porywa córeczkę królewską i zamyka ją w wysokiej wieży. Tylko po to, by dzięki jej włosom być wiecznie młoda. Mija osiemnaście lat, córeczka chciałaby bardzo wyjść do ludzi. Okazja ku temu nadarza się wraz z pojawieniem się dzielnego młodzieńca złodzieja – kandydata do filmu więziennego, jeśli chodzi o dobroć.

Perfekcyjnie zrealizowany film animowany pełen barw, piosenek, fajnych animek i zwierzaków o ludzkich cechach. Prawdziwy cukierek dla oczu, o którym trudno coś złego powiedzieć pod tym względem (to tak jakby szukać złych cech u Matki Teresy z Kalkuty, choć trochę nie bardzo, bo ona jednak nie wyglądała jak cukierek).

Co z tego, skoro opowiedziana w nim historia jest przeciętna i nie wybija się niczym na tle innych animek (powiedział specjalista od animek). Wszystko jak to w bajkach – dobre postaci, złe postaci, morały, król i królowa itd. Ani specjalnie toto zabawne, ani piosenki w ucho nie wpadają. Choć nie można powiedzieć, że piosenki są marne, a filmowi brakuje humoru. Co to to nie. Ale całość przypomina raczej film zrealizowany według jakiegoś wzoru z pieczołowitym pilnowaniem tego, by nic nie zepsuć, ani też nic od siebie nie dodać. 6/10

***

Kill the Irishman

I kolejne 6/10 na naszym rozkładzie jazdy. Historia życia i omijającej śmierci Danny’ego Greene’a. Irlandzkiego gangstera, który kulom bombom i mafijnym kiziorom się nie kłaniał. Gangsterska opowieść prosto w Cleveland, gdzie po dwóch stronach barykady stanęły mafie włoska i irlandzka.

Zacznijmy od tego, że historia Greene’a jest świetnym materiałem na film. Nie znałem jej wcześniej, ale po obejrzeniu filmu nie mam wątpliwości, że tak właśnie jest. Jestem przeddzień weryfikowania jej z dokumentami na Youtube’ie, a to też świadczy o filmie (hmm, a może opowiedzianej w nim historii?), który zostawił mnie z chęcią do takiej weryfikacji.

Tyle tylko, że ciekawą historię trzeba jeszcze ciekawie opowiedzieć. I tutaj w państwie irlandzkim zaczynają się kłopoty. „Kill the Irishman” sprawia bowiem wrażenie filmu, który w każdym swoim elemencie został nie do końca dopracowany.

Innymi słowy – nie każdy film, który zaczyna się od wybuchu samochodu jest „Kasynem”.

Przez cały czas trwania filmu miałem wrażenie, jak gdyby jego scenariusz trafił do jakiegoś pierwszoligowego reżysera, a ten nosem pokręcił i oddał go swojemu mniej utalentowanemu koledze. A wraz ze zmianą reżysera odeszły z filmu pierwszoplanowe gwiazdy i trzeba było szukać zastępstwa. Bo choć obsada „Kill…” jest świetna, to jednak nie sposób oprzeć się wrażeniu, że aktorzy zostali wyciągnięci z magazynu „brzydko się starzejący gwiazdorzy”, a do nich dorzucono Raya Stevensona, którego woła się, gdy trzeba zastąpić jakieś lepsze nazwiska kina akcji. Stevensonowi partneruje prawdziwa śmietanka aktorska, o której – sami przyznajcie – można powiedzieć jedno: „ojj, no pewnie że znam – dawno w niczym dobrym go nie widziałem”. Christopher Walken, Val Kilmer, Vincent D’Onofrio, Fionulla Flanagan, Robert Davi, Bob Gunton, Paul Sorvino… No nie?

Historia, choć ciekawa, została opowiedziana tu po łebkach i nieco chaotycznie. Przez pierwszą połowę filmu zachodziłem w głowę, skąd też taka dobra opinia znajomych o Greene’ie skoro w filmie zobaczyłem, że to prostak, tchórz, kłamczuch – ogólnie rzecz biorąc frajer. Nie wiem, skoro to film na faktach to może tak było, ale mam wrażenie, że reżyser chciał nam pokazać co innego, a pokazał co innego. W drugiej połowie było już lepiej, ale złego wrażenia nic nie zatarło. A dodatkowo wrażenia z filmu psuły takie pierdoły typu: oho, pokazują na ekranie dokładną datę – znaczy się ktoś zginie. Gdyby reżyser był lepszy, to na pewno jakoś by to ładniej załatwił.

No i dlatego 6/10. Ale potencjał był na dużo więcej.
(1158)

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004